... bo kiedy Kopciuszkowi wydawało się, że gorzej już być nie może, że grunt pod stopami zadziała jak trampolina, zrobiło się jeszcze bardziej chooyowo.
Qoorwa!!!
Gdzieś w głowie Kopciuszek słyszała jednak zdanie, które ktoś kiedyś rzucił jej, ku pokrzepieniu:
Everything will be OK in the end.
If it's not OK it's not the end.
Bez tego zdania, życie byłoby absolutnie nieznośne.
bardzo dobry morał. Nie słyszałam go wcześniej, warto zapamiętać.
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę ciągłego OK bez the end
Dzięki, na to liczę ;o)
UsuńTo się za bardzo nie zamartwiajmy, bo już lepiej żeby nie było do końca dobrze niż miał nastąpić koniec.
OdpowiedzUsuńJeżeli potrafisz się nie martwić tracąc pracę, jesteś dzielniejsza, niż mi się wydaje.
UsuńZamartwiałabym się cholernie, zamartwiam się zresztą nie mając jej. Jednak nic nie jest gorsze od końca końców.
UsuńKoniec końców rozwiązuje wszystkie problemy.
UsuńMasz rację, absolutnie nieznośne. Józek ;o)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja :)
OdpowiedzUsuńwypada się zgodzić z tym pokrzepieniem ))
OdpowiedzUsuńoraz będzie ok
Zdanie do mnie trafia!
OdpowiedzUsuńA jak jest źle, to widać od tego złego ma się rozpocząć coś lepszego - to moja dewiza! :)
Powodzenia życzę serdecznie!!!
Takie podejście mi się podoba - koniec jest wtedy, kiedy jest "they lived happily ever after".
OdpowiedzUsuń