Dostałam 'zielony placek' od Ewy i Niki.
W zasadzie dostałabym go również od Akulara, ale wiem, gdzie mieszka i dlatego nie ryzykowała :o)))
Ewa i Nikuś zrobiły to nieświadomie, gdyż nie bywały na moim poprzednim blogu ;o)
Placek wstawiam, bo lubię mieć klapę, jak ruski generał i to wszyscy wią.
Myślę sobie, co napisać, czego nie wią.
Piję kawę i jem kanapkę z pomidorem i ogórkiem małosolnym. Uwielbiam ten zestaw. Czekam na czas, kiedy można wyprodukować słój ogórków małosolnych i ścigam się z 'potworami', żeby wszystkich nie zeżarły, podczas, gdy jestem w pracy.
Słucham Możdżera. To kolejną rzecz, którą uwielbiam. Przemycam go czasem na bloga. Dzielę się tym, co najlepsze.
W tym roku nie mam urlopu. Te foty z poprzedniej notki, to zlot żaglowców. W końcu mieszkam nad morzem, co uwielbiam, ale tylko poza sezonem.
Jako antidotum na totalny blamaż naszych działaczy sportowych, którzy nie zadbali o dobre przygotowanie naszych olimpijczyków (dwuletni program przygotowań to obciach, kiedy wszyscy inni na świecie przygotowują się w cyklach czteroletnich) piekłam ciasto. Dobrze, że igrzyska już się kończą, bo rodzina podobno już odczuła wyniki w pasie ;o)))
Nie powinnam pić wina (tylko nie mówcie tego Tedowi). Moje nerki tego nie lubią w przeciwieństwie do mnie ;o)))
Uwielbiam Karaiby, nie wiem którą z wysp najbardziej... chyba Puerto Rico. Tęsknię za spokojem jaki miałam w głowie, kiedy jeszcze tam bywałam. Chyba dopiero potem zaczęło się 'życie' (czyt. cały ten bajzel z dorosłością związany).
Chciałabym mieć psa. Wczoraj wpadła do mnie, do pracy jedna z moich uczennic z młodym malamutem. Dickens zeżarł mi i wymięgolił obie dłonie. Wyglądam, jakbym wpadła w krzaczory malin ale i tak go kocham. Sama nigdy nie będę miała zwierzaka (alergia na kurz) i mimo, że nawet zniosłabym sierść w talerzu (już kiedyś znosiłam) i permanentne zapalenie zatok, moim zdrowym rozsądkiem jest Ted. Nie piszcie, że są psy, których sierść ma strukturę włosa ludzkiego, mój pies nie może mieć 30 cm wzrostu :o)))
Jest siedem tych tam ciekawostek?
Odpękane ;o)
A teraz pojawi się standardowe zdanie w takich sytuacjach.
Na mnie kończy się ta zabawa. Sorry ;o)))
P.S.
Kochani, Wasze wizyty na naszej stronie i na blogu dały taki efekt, że w lipcu mieliśmy tyle wejść, co w kwietniu, maju i czerwcu razem. Baaardzo Wam dziekujemy. Wpisane w wyszukiwarkę hasło 'prezentacja sommelierska' wyświetla nas na pozycji drugiej (!!!) :o)))
Jesteście wielcy!
Muza dla wytrwałych. ( z tęczą w tle)
Hej! Jak ja Ci zazdroszczę, że mieszkasz nad morzem :) Mam nie pisać, że pies to, czy tamto, ale nie mogę się powstrzymać, bo... Jeżeli po tylu wejściach na stronkę, wasz interes nabierze solidnego tempa (czego Wam z całego serca życzę), to może sprawisz sobie pieska, takiego bezwłosego :) Są takie rasy. A póki co... Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńNie dosyć, że mały, to jeszcze łysy??? Nigdy! Moim marzeniem jest Jack Russell Terrier, Mały, ale wariat :o)))
UsuńDobry wybór :)
Usuńapropo psa rozumiem)))
OdpowiedzUsuńa strone win zamierzam nadrobić, gdyz sie zapuściłam ))
Miłej lektury ;o) Ted się rozszalał :o)
UsuńDzień dobry. Ale już wpisanie słów takich jak: wino, szkolenie i Ś...e niestety nie daje efektów wcale, przyznaję prezentacji nie próbowałem. To rezultat sprzed miesiąca wprawdzie ale może trzeba by było coś poprawić bo nie każdy wie że specjalista od win to sommelier? A Karaiby chyba słyną ze znakomitych rumów, nieprawdaż? Prosto z sokiem pomarańczowym jako rum screwdriver lub z colą i limonką jako klasyczny Cuba Libre :o) . Oczywiście nie zapominając o dodatku lodu, w tych temperaturach jak znalazł czyli niebo w gębie :o) .
OdpowiedzUsuńNie lubię rumu, nawet tam go nie piłam chociaż w wielu miejscach był zwyczajnie gratis. Tam wchodza mi mocna alkohole zal z dodoatkiem soków, vodka sour, albo sea breeze. Poprawić trzeba jeszcze wiele Józiu, dlatego pozycjonujemy stronę przede wszystkim po nazwie, bo nazwa, to marka ;o)
UsuńA pewnie, że możesz sobie zakończyć, w końcu to Twój placek i możesz zrobić z nim, co chcesz :)))) I tak cieszę się, że go w ogóle przyjęłaś, po tym, co przeczytałam u Akulara :)))
OdpowiedzUsuńA to, co napisałaś o sobie, sprawiło, że poczulam się trochę tak, jak gdybyśmy siedziały przy kawie i plotkowały :))
Dziękuję.
Ewuś, nie można być obrażonym, że się zostało docenionym ;o))) Ja tylko mam awersje do imprez typu 'przekaż dalej'. A jak przyjedziesz tu, możemy poplotkować przy prawdziwej kawie, bo ta nam wyszła taka mało aromatyczna ;o)))
Usuńmieszkanie nad morzem...miodzio;)
OdpowiedzUsuńA zielone placki fest są;) Pozdrawiam
Miodzio Misiu? Nie wiesz, co piszesz :o))) Zawsze jesteś spóźniona, bo turysta ma czas i poczekaj, bo zawraca na jednokierunkowej, gdyż zabłądził oraz wyjeżdża pod prąd, bo nie widział, że nie może. Nie sposób go wyprzedzić, gdyż idzie ławą(w końcu zapłacił i miasto przez chwilę należy do niego), nie wpadając na ulicę. Idzie i drze papę do kolegi, który idzie 50 m przed nim, ponieważ taką ma potrzebę i jedzie na rowerze po chodniku, gdyż droga rowerowa po drugiej stronie ulicy jest utajniona. Lezie i papierki po lodach rzuca tam, gdzie lezie, bo nikt go tu nie zna oraz załatwia się pod Twoim płotem z tego samego powodu. Oraz, co najważniejsze, zaparkował sobie w Twojej bramie, gdyż tak mu było wygodnie i ch*j go to obchodzi, że Tobie jednak nie koniecznie. Mam pisać dalej? :o)))
UsuńDzień dobry. Witam się dopiero dziś, bo od 4 dni nic tylko czytam wstecz oba Twoje blogi. Dobrze robi na serducho, bo wszędzie, w każdej notce odczuwa się DOM.
OdpowiedzUsuńOraz sprowadź sobie do domu psa labradora. Będziesz mieć kłaki w zupie i w ciuchach tudzież kłęby puchu dwa razy do roku....wszędzie oraz morze psiej radości i miłości.
Witam, witam i cieszę się, że zajęłam Ci chwilkę ;o))) Labrador niestety jest dla mnie za duży (nie mieszkamy w domu). Marzy mi się, jak juz pisałam Thnder, Jack Russel Terrier, ma już nawet imię, ale jest w domu jeden, za to największy, sprzeciw i w zasadzie ma rację ;o)))
UsuńA ten sprzeciw to uzasadniony czym, że się tak spytam? Bo trzeba przyznać, że bywają argumenty racjonalne, ale moze w Twoim przypadku da się je.....ominąć;-)))
UsuńTeż nie lubię pisać o sobie i być nagradzaną plackami. Wybrnęłaś świetnie, chwała Ci za to. Do Przelewic nie jedźcie teraz, tylko na przełomie maja i czerwca, wtedy kwitną rododendrony i jest ładniej. Zachwyciła nas wystawa kowalstwa artystycznego. Pokażę w następnej notce. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękuję, za podpowiedź. Z racji faktu, że nie mamy w tym roku urlopu pewnie namawiałaby Teda, żeby pojechać w którąś sobotę, jeżeli tylko przytrafiłaby mu się wolna. Teraz poczekam do przyszłego roku. Czekaz na te następne fotki, jak zawsze świetne ;o)
UsuńKowalstwo u mnie na tapecie, zapraszam. Miłego dnia życzę i trochę więcej słońca, bo napłynęły chmurzyska.
UsuńGratulacje, ciekawostki przeciekawe.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię Możdżera i wino - ostatnio głównie białe a wytrawne zawsze!
Też łaziłam po Waszej stronie - bardzo mi się podoba.
W tym roku też nie mam urlopu, za to będę miała trzy nowe łazienki i nowe rurki w domciu, będę zasypiać bez stresu, że mi te rurki kiedy pękną bez mojej wiedzy i zgody! :)
Za taką pewność przez cały rok warto czasem urlop poświęcić!
no i fajniasto, wszyscy jesteśmy w klubie zielonego placka;-) ogólnie to ja lubię zielony, relakasi mnie;-) co ja to chciałam?;-)
OdpowiedzUsuńJakoś się wcale Ciebie nie bojam I jak będzie okazja po temu znowu Cię udokoruję, żeby to udowodnić:)
OdpowiedzUsuńUśmiechałam się cały czas podczas czytania tej notki :)))
OdpowiedzUsuńGratuluję Myshu! Ja takoż placek dostałem, ale jakoś nic nie napisałem, bo nie ma czego napisać chyba ;))) Ale uznanie jednakowoż cieszy...
OdpowiedzUsuńTego dawnego spokoju w głowie zazdroszczę jakniewiemco... Malamiuta zresztą też ;) Oraz zazdraszczam morza, gdyż albowiem nie byłem nigdy.
Pozdrowienia dla Rodzinki!
Chyba żyjesz w strasznym pośpiechu, bo rozbiegane te Twoje myśli są, zagonione. Zwolnij, napij się wina i nie myśl o nerkach.
OdpowiedzUsuńHey, trafilam tutaj przez przypadek i zostalam.
OdpowiedzUsuńCo prawda przy kawie, bo z win jedynie marlot, a poranna pora ( u mnie 8.59 am) jakos niebardzo, bo zaraz mi cos wypadnie-jak znam swoje zycie.
I zamiast zrobic cos pozytecznego-zrobilam cos poztecznego najbardziej. Usmialam sie, czytajac Cie, co prawda od konca do poczatku, ale to nic.
Jakos to tak jest chyba, ze fajny belfer zgada sie i porozumie natychmiast z drugim fajnym belfrem:)
Czy moge dodac Twojego bloga w moje ulubione, bo zadnych namiarow na Twoja skrzynke nie widze? Wiem, cienias techniczy jestem bardzo, a synos daleko, szykuje sie do collegowej przygody. Co go matula bedzie obciaznac przyziemnoscia...
To moge?
Pozdrowka ameryckie.
Możesz ;o)))
Usuń