Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

środa, 24 października 2012

Dzień walki z otyłością dzisiaj mamy, czy jakoś tak ^.^

W dzieciństwie zawsze byłam 'szczypiorkiem'. Wiecznie zadawano mi pytania 'jadłaś dzisiaj coś?'. No początkowo nie jadłam. Posiłki były dla mnie walką nie do przejścia, a dla mojej rodziny traumą na maksa.
Potem coś się zmieniło. Jadłam, jak smok i... nie tyłam.
Kiedy urodziła się Młoda nadal nie tyłam. W ciąży przytyłam 12 kg i zaraz się tego pozbyłam. Spacerki z wózkiem robiły swoje.
A potem przyszło coś takiego, że tyłam nawet, jak nie jadłam.
Sie popsułam znaczy.
Kiedy doszłam do 74 kilogramów, a na zdjęciach z komunii bratanicy Teda wyglądałam jak foka, powiedziałam stop.
Znowu byłam OK, bo tak szczupła, jak przed laty, już nie.
A potem nastały czasy, kiedy Ted ruszył na podbój świata. Nie wytrzymałam tego psychicznie. Zajadałam stres. Skutkowało to tym, że każde spojrzenie w lustro sprawiało, że widziałam tłustego morświna, mimo, że pewnie tak żle nie było, gdyż nigdy już magicznych 74 kg nie przekroczyłam.
Myśl, że On wróci i zobaczy mnie w takim stanie niestety zamiast motywować do działania, jedynie mnie osłabiała.
Wtedy powstała moja teoria, że nadwagi nie mam w genach, tylko w głowie.
Chudłam i tyłam i... nigdy nie byłam zadowolona z tego, jak wyglądam.
W zasadzie nikt nie potrafił mi pomóc, bo ja kurka wiedziałam lepiej...
Dzisiaj wiem, że w chudnięciu najbardziej pomaga 'praca banią', dieta i trening.
Dokładnie w takiej kolejności.
Tyję, gdyż mój organizm dopomina się, żeby o niego zadbać.
Jem rozsądnie, bo po jaką cholerę mi czekolada hurtem, skoro wystarczy jedna kostka.
Ruszam się, bo wtedy lepiej się czuję.
Chudnę.
Zaprzyjaźnienie się z dietetyczką poskutkowało tym, że od miesiąca każdy mi mówi, że wyglądam świetnie.
Nie ćwiczę, żeby nie było...
Czy schudłam?
Nie wiem, nie interesuje mnie waga.
Dzisiaj czuję się fatalnie, ponieważ ciągle jestem chora, ale...
Nadal jem rozsądnie i nawet, jak czasem 'zgrzeszę', nie czuję wyrzutów sumienia.
Jutro znowu będę rozsądna.
Każdy kto ma problem z wagą, bez względu na to, czy jest to nadwaga, czy już otyłość, powinien pogadać z psychologiem albo z mądrym przyjacielem. Bez wsparcia jest doopa.
Dzisiaj jestem o tę wiedzę mądrzejsza.
Nie napiszę o tym książki, ale zapamiętam lekcję i... nigdy więcej morświnów w moim lustrze.
Każdy ma, kurka, swoją walkę do wygrania.

41 komentarzy:

  1. dobrze napisane i jest coś na rzeczy.
    ci co się uzależniają mają gorzej... należę do nich, mam uzależnień dużo w tym od słodyczy))) zwłaszcza czekolady. Teraz na jesień podjęłam walkę ze wszystkimi na raz ;-)

    teatralana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz tu kłania się znajomość z dietetyczką. Nie jesteś uzależniona od słodyczy, Twój organizm ma jakieś niedobory i dlatego domaga się czekolady. Potrzeba rozsądnej suplementacji, a chęć na słodycze przejdzie sama. Wiem to, miałam tak samo ;o)))

      Usuń
    2. hmmmm no to trzeba do dietetyka w taki razie))
      ale ja lubię słodycze pasjami))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    3. No ja też, ale już nie mam potrzeby ;o)))

      Usuń
  2. ojej jak fachowo... i zapewne ju rajt bo ten zwycięża kto jest konsekwentny w działaniu.. i dotyczy to każdej "słabości", ale człowiek jak wiemy często bywa słabkiem;-) więc siły, konsekwencji a przede wszystki tak jak piszesz "przyjaciela" który Ci te papierochy, czekoladę itd.. wyciągnie z łap, i wywali, albo sam wetnie;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze myślałem, że od papierochów się chudnie... No, zgagi się od nich dostaje - to już wiem!

      Usuń
    2. od papierochów się nie chudnie, ale zajmuje się usta na 24h więc mniej się wcina, ale za to ten zapaszek a feeeeeeeeeeeeee i bleeeeeeeeee, a wspominałam o cigaretach bo sposób walki z nałogami jest jeden.. uzależnień masa;-)

      Usuń
    3. Dzisiaj już nikogo nie potrzebuję, ale na początek potrzebny jest ktoś, kto powie 'chodź, przejdziemy przez to razem' ;o)

      Usuń
  3. Coś w tym jest, bo mam podobny problem... Ciało strajkuje, gdy się je zaniedbuje... Cóż, ale i na to przyjdzie pora się wziąć :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za ciało zabierzemy się, jak opanujemy Smoka ;o)

      Usuń
    2. Okey, jeżeli masz skuteczny patent to jestem baaaardzo za! Póki co, założyłam se zeszyt, na "te" pięć rzeczy z wieczora :) Jedziemyyyy... byle do przodu :)

      Usuń
    3. Super, zobaczysz, zaraz zacznie dziać się zadziwiająco dobrze ;o) a patentu nie mam, ale mam zaprzyjaźnioną dietetyczkę ;o)

      Usuń
    4. Acha... Można by spróbować :)))

      Usuń
  4. Jakaś plaga zapanowała dzisiaj w temacie odchudzania ;-(
    Jeżeli jednak pozwolisz, przetłumaczę Twój tekst na język tubylczy i dam koleżance- co to zatruwa wszystkim życie, gdyż właśnie się odchudza i cierpi z tego powodu strasznie- do przemyślenia. Ja jej pomóc nie umiem, gdyż w odchudzaniu praktyki nie mam żadnej, a pomóc bym chciała bo się z babą wytrzymać nie da po prostu.
    To ssssoooo, mogę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz, możesz ;o) A jeżeli chodzi o plagę, to jedząc dietetyczne sniadanko :o) usłyszałam w radio, że mamy dzisiaj dzień walki z otyłością i samo tak mię najszło ;o)))

      Usuń
  5. Pozdrawiam znad zaleczonego kataru :) A co do tycia - o mnie zawsze mówili, że ważę jak dobra gęś wyścigowa, jak kura wyścigowa, tudzież inny drób. W karcie zdrowia miałam wpisy "rozwój 0 - zalecane posiłki wysokokaloryczne). Do pewnego momentu w podstawówce nie miałam apetytu, po prostu. A potem jak zaczęłam jeść, to przylgnęła do mnie etykieta "odkurzacz", a mimo to, mając 172 cm wzrostu potrafiłam ważyć 48 kg i mieć 58 cm w talii :) Posądzano mnie o anoreksję i niejedzenie, chociaż pochłaniane przeze mnie ilości pożywienia wskazywały raczej na coś innego ;) A potem ciąża nr 1, nr 2, stres, wiek, inna przemiana materii i jadłam, bo wyglądałam źle i się sobie nie podobałam. Teraz mam w nosie, ile pokazuje waga - ważne to co ja o sobie myślę. Nie muszę być "wieszakiem", żeby się podobać sobie czy mężowi. Jeśli ja się czuję dobrze ze sobą, to otoczenie też patrzy nam nie przychylniej :) Z celulitem i oponkami zawarłam pakt o nieagresji, żyjemy obok siebie i już :) nie toczymy wojen :) I jest fajnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie układam się z czymś, czego nie lubię, Celulitu nie miewam genetycznie chyba, bo w pewnym momencie powinnam być jednym wielkim, a nigdy nie byłam, a oponki rozpracowuje z dziką satysfakcją ;o)))

      Usuń
    2. Ja mojego też nie lubię, ale chyba właśnie mam go "genetycznie", bo nawet wyglądając jak wieszak, już mi się pojawiał. Mimo ćwiczeń i ruchu. A teraz to już lubię siebie taką jaka jestem :) A od czwartku zaczynam zajęcia fitness :) Obym wytrwała w postanowieniu!!!

      Usuń
    3. Sie nie znam, ale wiem, że na celulit dobrze robi masaż chińskimi bańkami (takimi gumowymi) boli podobno, jak colera, ale działa. Może spróbuj ;o)

      Usuń
  6. Mam, to nieszczęście, że jestem doskonale przystosowany do warunków wojennych. Moja przemiana materii zachodzi tak oszczędnie, jak w najekonomiczniejszym dieslu. Aby nie tyć, musiałbym pić samą wodę. Dookoła powtarzają mi: rezygnacja ze słodyczy, dużo ruchu, nie obżerać się.
    Słodyczy prawie nie jem - z czego zrezygnować?
    Ruchu mam sporo - dziennie robię około 7,5 km pieszo, czasem więcej.
    Nie obżeram się już od dawna.
    I co? I nic. Ja chyba po prostu asymiluję dwutletek węgla z powietrza i dlatego tyję.
    No cóż, skoro tak ma być, trzeba kupic większe spodnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-) a z drugiej strony, życie oparte na ciągłych wyrzeczeniach, tęsknotach, ślinotoku.. warto? lepiej kupić te spodnie;-) oczywiście wszystko w granicach rozsądku należy;-)

      Usuń
    2. też czasami miałam wrażenie, że wciągam coś z otoczenia, przez skórę :) ... minęło a spodnie właśnie kupiłam mniejsze :))))

      Usuń
    3. No i po to, żeby nie asymilować z otoczenia żadnej francy potrzebny jest zaprzyjaźniony dietetyk. Zwróćie uwagę, że lakarz mówi 'musisz schudnąć', ale nie mówi jak. Drobne roszady na talerzu już zrobią różnicę.

      Usuń
  7. otyłość to problem cywilizacyjny... od Zachodu szturmem nas atakuje. noszę s/m jakby natenczas. ale ja przez ciążą jestem ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale, jak już urodzisz Małego albo Małą Fotoszeptkę, będziesz się za Nim/Nią uganiać z aparatem i też nie utyjesz ;o)

      Usuń
  8. Brzmi bardzo rozsądnie - i w obie strony można stosować, żeby mieć dobrą wagę. Nie za dużo, nie za mało, w sam raz :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. i ja też poszłam w końcu po rozum do głowy i zaczęłam odchudzać się z głową... tzn. mniej słodyczy, lekkie posiłki i ćwiczenia... i są efekty, a jak są to i dalsza praca nad sobą lepiej idzie... a i jeszcze może to, że dzieje się teraz dobrze u mnie (bo ja też, niestety, zajadam stres) więc łatwiej się opanować... miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest jeszcze chwilowo kijowo, ale stresów nie zajadam, tylko walczę z niemi orężem swem ;o) Nie trenuję, gdyż nie mam czasu, ale te kilka rad rzuconych przy kieliszku wina wystarczyły, żebym musiała nosić spodnie na pasku, a jesienny płaszcz jakoś mi tak odstaje ;o) Najważniejsza jest ta myśl 'kiedyś tu byłam, a teraz wisi' ;o)))

      Usuń
    2. widoczne efekty cieszą najbardziej... a spadające spodnie to, po prostu, bajka :))) trzymam kciuki za dalsze "gubienie"...

      Usuń
    3. Ależ nic tak nie poprawia nastroju, jak spadające spodnie ;o) Masz rację, Tobie też powodzenia ;o)))

      Usuń
  10. a ta zaprzyjaźniona dietetyczka może by tak wirtualnie Twoimi palcami kilka rad podała? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się nie czuję kompetentna tak na forum ;o) może jakiegoś malia sprokuruję i podrzucę Ci też ten przepis na różyczki... albo nie bo chcesz schudnąć ;o))) Ale to już nie dzisiaj

      Usuń
    2. oczywiście nie dla mnie te różyczki, tylko dla domowników :))))
      a na maila czekam, z przyjemnością

      Usuń
  11. Otóż właśnie. Szczególnie bania:) I ruch. I odpowiednie proporcje. Ile ja się naklnę i nawyzywam, kiedy słyszę od koleżanek różne teorie spiskowe, czytaj diety - srety oraz wspomagacze. Ja też poszłam do dietetyczki - lekarza, okazało się, że ruchu mi brak. Że z diety wykluczyć nie ma co. Jedynie dodać jeden posiłek i pilnować godzin. I poszłoooooo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądra Dziewczynka :o) Ja wiedziałam, że coś nie gra, ale nie wiedziałam co. Wtedy na mojej drodze stanęła Kobieta Konan Barbarzyńca ;o) Jeżeli masz wymówki, ona swoją postawą wytrąca Ci je wszystkie z ręki ;o)

      Usuń
  12. No proszę. Mam bardzo podobne spostrzeżenia.
    Niemal całe życie byłam chudzinką i nie miałam problemów z nadwagą i naddatkami.Wklęsły brzuszek, żadnych boczusiów. Po leczeniu hormonami wszystko się zmieniło. Przed przygodą z chorobą ważyłam mniej więcej 52 kg, po 69.Byłam załamana. Czułam się jak mors, jak ktoś uwięziony w cudzym ciele. Spuchniętym ciele:) Każdy kto ode mnie usłyszał,że czuję się gruba pukał się w czoło.Przy wzroście 170 cm moja nadwaga nie rzucała się w oczy. Było mi tak źle z moim opuchnięciem, że musiałam zbić wagę, dla poprawy własnego samopoczucia.Nie zmieniłam diety,bo i tak nie jadłam dużo, więcej się ruszałam by poprawić metabolizm i ujędrnić ciało. Teraz ważę około 60 kilo i zaakceptowałam fakt, że już raczej nie będę 52-kilogramowym szczuplaczkiem z talią osy.Jest dobrze:)Najważniejsze to trzymać formę.:)
    mła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam ambicji, żeby ważkyć 54 kg, jak kiedyś. Chcę tylko czuć się dobrze, a do tego muszę zgubić jeszcze kilka kilogramów i z wiedzą mojej zaprzyjaźnionej dietetyczki jakoś tak samo leci ;o)))

      Usuń
  13. Dzięki ci Panie, kimkolwiek jesteś, jeśli jesteś!
    Ważę 48 kg. Lepiej się czułam, gdy ważyłam 52, ale w dwa miesiące (stres) ubyło mi 6 i mam problem, żeby nadrobić. A Panu (kimkolwiek jest) dziękuję, że nigdy nie "pracowałam nad sobą", nie odmawiałam sobie niczego, nie liczyłam kalorii, wchodzę w dżinsy z liceum (chociaż wyglądam w nich jak dzidzia piernik, bo mają haftowane kieszonki - masakra!), urodziłam dwoje dzieci, mam 50-tkę. I nie mówię tego, by komuś przykrość robić albo opowiadać jaka to ja szczęściara. Po prostu niektórzy tak mają genetycznie. A dziękuje Temu Panu, bo jakby mi zrobił inne geny to bym była jak ten morświn. Jak sobie muszę czegoś odmawiać (poza jedzeniem) to jestem strasznie nieszczęśliwa natychmiast i bardzo szybko sobie odpuszczam. Naprawdę jestem pełna podziwu dla kobiet, które całymi tygodniami czegoś sobie odmawiają, katują na siłowni, że potrafią trwać w tym narzuconym sobie reżimie.

    OdpowiedzUsuń
  14. My z konieczności musimy trzymać wagę, bo przy naszych schorzeniach nie wolno tyć. Kiedy moja waga zaczyna skakać powyżej 60kg, odchudzam się jedząc warzywa na parze. Akurat teraz jesteśmy w trakcie diety. Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  15. _____________________________________________________________
    ISTNIEJĄ DWA POWODY OTYŁOŚCI / NADWAGI / CHORÓB SERCA U LUDZI: ♥♥♥♥♥

    1. Wysoki poziom cukru we krwi, czyli mąka i cukier spożywczy, a zatem (niezdrowe dla człowieka):
    WYSOKIE WĘGLOWODANY TJ. OD 26,01% WZROSTU.

    2. Zbyt duże spożycie tłuszczów, mamy więc klasyfikację:
    INDEKS ŻYWIENIOWY TJ. IŻ PRODUKTU.

    3. Puenta to tabele:
    IŻ PRODUKTU.

    P. S. Realizując klasyfikację IŻ, organizm sam wykorzystuje złogi trójglicerydów w żyłach, oczyszczając je. Zwyczajne biologiczne reakcje, które równocześnie eliminują miażdżycę i nadciśnienie, a także cukrzycę typu 2. Spożycie CHLEBA NA OSTEOPOROZĘ-IRL, szprotek wędzonych oraz fasoli czyli produktów o dużej zawartości wapnia wyjśnia celowość umieszczenia tych produktów jako zalecane.

    4. Prozdrowotne w diecie są tzw:
    NISKIE WĘGLOWODANY TJ. DO 26% WZROSTU.

    ZOBACZ TAKŻE; CUKRZYCA TYPU 2, WG: IRL KRAKÓW.
    Książka, pt. PORADNIK ŻYWIENIOWY CZŁOWIEKA W XXI WIEKU. *****
    Wydanie drugie: zaktualizowane i uzupełnione.
    Skrót adresu strony w Internecie: INSTYTUTIRL
    ADRES: http://www.instytutirl.com.pl/

    BH.502.
    ENGLISH VERSION: http://www.instytutirl.com.pl/index9.php

    Biologia, medycyna.

    _____________________________________________________________

    OdpowiedzUsuń