Jeszcze przed, wychodzi Młoda z łazienki uczesana i ubrana.
- Wow- mówi- mam swoje włosy, swoje paznokcie, swoje rzęsy, swoje cycki i sama zaprojektowałam sobie sukienkę. Będzie super.
- To była najlepsza studniówka w moim życiu- orzekła ledwie powłócząc nogami dzień po.
Jej klasa jako pierwsza weszła na parkiet i jako ostatnia z niego zeszła.
O 6 rano.
W drodze powrotnej do domu Młoda wpadła na sąsiada z psem
- Dzień dobry- grzeczne dziecko pozdrowiło sąsiada.
- Dzień dobry- odpowiedział sąsiad mocno zaskoczony.
- Tak, studniówka - oświeciło sąsiada dziecko, pomachało metrową różą i zmęczone tańcami poczłapało spać..
Kontakt z rzeczywstością złapało o 15:00.
Kto wymyślił sprzątanie o 12:00?
Nie mam pojęcia, ale zapewne sprzątał sam, gdyż Młodzi spali.
Skurczybyki zadedykowali Wychowawczyni piosenkę 'Sex Bomb' i wydelegowali jednego tancjora, żeby z nią zatańczył, a sami pląsali wokół.
Największe oklaski zebrał Ksiądz, który, mimo, że już Ich nie uczy, przyjechał specjalnie na studniówkę (100 km).
Bawili się genialnie zaczynając od... tej piosenki- widziałam.
Jako jedyni na sto procent wiedzieli, co śpiewają, gdyż ich wiodącym językiem jest francuski.
Przeżyli poloneza.
Nikt się nie wyrąbał.
Zrobili furorę śpiewając piosenkę dla swojej Wychowawczyni, chociaż Pani miała lekkiego stresa, ponieważ Ich wyczyny nie były autoryzowane.
Pani Dyrektor, zauroczona, zażądała tekstu po feriach.
Nikt nie rozrabiał.
Wszyscy byli piękni.
Dzisiaj mamy 39 stopni gorączki, anginę i osiem dni z bani.
- Kto choruje w ferie?- jęczy Młoda.
Ogląda pierwsze fotki z podwiązkami na fejsbuku i mówi:
- Ej popatrz jaką ja mam zgrabną nóżkę.
Chrzanić anginę!
Przejdzie.
P.S.
Chyba dałam radę z kopertówką?
P.S. 2
W konkurskie na blog roku po znajomości i bezczelnie popieram Miśkę, gdyż fajterką jest, jakniewiemco!
Pomóżcie, jak możecie, jak nie możecie też pomóżcie ;o))) To tylko 1,23 a ile radości.
Kopertówka cudna!! I ten kolor! Rewelacja:)
OdpowiedzUsuńCzytam i uśmiecham się do siebie:) Czuć tą radość, młodość, optymizm:) Zabawa - i to jaka - do białego rana! I chrzanić anginę!! Ważne, że Młoda szczęśliwa, zadowolona, wytańczona i z czerwoną różą przy łóżku:))
Zdrowiejcie Kobiety Szalone!! Ech... młodość!!
Torebka i buty idealnie dopełniały sukienkę, której Młoda nie zdecydowała sie jednak pokazać.
UsuńNo kurujemy się, ale idzie opornie, gdyż Młoda po jednym dniu brania antybiotyku chciałaby być już zdrowa ;o)
no wiesz chyba mi nie wmówisz, że sama zrobiłaś??
OdpowiedzUsuńaż tu pachnie dobra energią)))
chrzanić anginę)))
Ale, że torebkę? No jasne, że ja! :o))) Pisałam w poprzednim poście, że był problem z nabyciem, więc uszyję i... uczyniłam to, jak obiecałam. Rękawiczki udziergała genialna Pani Basia.
Usuńno pisałaś i ja czytałam ale ... wiesz jak jest pisać można ))))) także ten, jestem pod wrażeniem)))))))
Usuńna pohybel anginie! świetnie, że Młoda wybawiona, wspomnień nikt jej nie odbierze;)
OdpowiedzUsuńByło pięknie, Ci mówię. Sama widziałam, gdyż byłam ochroniarzem ;o)))
Usuńbyło przed, teraz po... i jest pięknie, i są wspomnienia iiiiiiiiii.. najpiękniejszy czas...
OdpowiedzUsuńE tam najpiękniejszy. Młoda tego jeszcze nie wie, że najpiękniejszy i mimo, że studniówka była piękna, jest wściekła, bo nie może realizować planu na ferie.
Usuńno tak jeszcze jest na tyle młoda, że nie wie iż plany często biorą w łeb;-)
UsuńNo biorą, ale żyć trzeba, więc plany ograniczone do działań podkocykowo-herbacianych mus weryfikować online ;o).
Usuńteż mnie coś zaczyna, że tak powiem cliwić po gardle;-) wczoraj się po pracy kocykowałam dzisiaj chyba powtórzę co by utrwalić;-) Zdrówka życzę, bo ferie w łóżku buuuuuuuuu
UsuńPowiem Ci, że Młodą bolał węzeł chłonny już przed studniówką, ale wtedy niosla ją adrenalina. Po imprezie nałożyło się na siebie zmęczenie upocenie tańcem, litry zminych napojów i... penicylinka ratuje Ją teraz od gorszej francy. Więc jak możesz, wykocykuj się zanim dopadnie Cię penicylinka, bo to nie jest dobre ;o)))
Usuńboooooosh penicylinka kojarzy mi się tylko z jednym brrrrrrrrrrrrr never, ale stety niestety jutro idę do lekarza, dzisiaj jeszcze muszę wytrwać na placu boju...
UsuńZdecydowanie dałaś radę z kopertówką, szacun! Oraz cieszę się, że Młoda się świetnie bawiła ;-)
OdpowiedzUsuńNo i kurujcie się!!! Z anginą nie ma żartów, wiem co mówię gdyż znamy się z cholerą nad wyraz dobrze. Ale faktycznie, to złośliwość losu, chorować w ferie ;-(
Heh, nawet nie wiesz, co ja do niej (tej kopertowki znaczy) mówiłam, jak ją szyłam ;o)
UsuńNiech żyje bal!!! Na prawdę kopertówkę sama zrobiłaś? Łał.....
OdpowiedzUsuńTak, sama oraz osobistnie. Zajęło mi to dwa wieczory i mnóstwo brzydkich słów, gdyż krawcowa ze mnie żadna ;o)
Usuńprzywracacie wiarę w ludzi, a już dałam sobie wmówić, że współczesne studniówki to popis, snobizm i szpan w najdroższych hotelach.
OdpowiedzUsuńW standardzie studniówka w szkole Młodej odbywa się ZAWSZE w sali gimnastycznej i trwa ZAWSZE do 6 rano. Uczniowie nauczycieli zapraszają ZAWSZE w formie przedstawienia, które bezczelnie na 15 minut przerywa lekcję. Tradycja szkoły. A limuzyny, szpan i snobizm? Nie w tej szkole i nie z tym dyrektorem :o) oraz witam serdecznie i się przyznaję, że Cię podczytuję ;o)))
Usuństudniówka ... kiedy to było :-)
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę :-)
U nas w piątek ;o)))
UsuńJakżeś, kurna tę torebkę wysmyczyła???? Boska! Z czego jest uszyta?
OdpowiedzUsuńBal maturalny lepiej wspominam.
No tak łapkami, niekiedy maszyną ;o) Uszyta jest z takiego materiału zamszopodobnego co to mi go pani w sklepie zaproponowała, jak zobaczyła kolor butów, za 30 zł za metr. Dla ułatwienia dodam, że nabyłam 30 cm. Usztywniona plastikową koszulką, a magnes Ted wymontował ze starej torebki.
UsuńNo to kolejne potwierdzenie, że takich dwojga jak Dreamu i Ted to Juniorka w życiu nie znajdzie;-))))))
UsuńAle nie musi szukać, gdyż to MY Ja sobie zrobiliśmy ;o))) A Ted powtarza, że ma na Nia zaiksa ;o)))
Usuńmoja Juniorka bez studniówki a chora drugi tydzień.
OdpowiedzUsuńKopertówka jest REWELACYJNA. Naprawdę trudno uwierzyć, że uszyłaś ją własnymi rencami.... że człowiek sam... tak niezawodowo.... tak pięknie i dokładnie, tak równiutko, tak... ach....
Jak byłam mała piętro pod naszym mieszkaniem znajdował się duży zakład krawiecki. Moja mama przyjaźniła się z pracującymi tam dziewczynami. Pracowała tam genialna starsza pani. Pani Wila. Kolejki do niej stały miesiącami, a Ona potrzebowała kogoś do wykończeniówek. Takich w rękach. Tę pracę zlecała mojej mamie bo była dokładna (a tak w ogóle budowała drogi i mosty;o). Pamiętam wieczory spędzone 'na dole' przy herbacie, podszywaniu sukienek, kostiumów i sukni ślubnych. Panie pracowały, a ja cięłam szmatki, zszywałam je i podglądałam prawdziwe krawcowe. Do dzisiaj potrafię uszyć i udziergać prawie wszystko, ale tak, jak moja mama mam zupełnie inną pracę i zwyczajnie nie mam czasu.
UsuńWiedziałam, że się Młoda będzie świetnie bawić :))))
OdpowiedzUsuńDałaś radę...??? Kopertówka jest prześliczna i... w moim ulubionym kolorze!!!! :)
Zdrowia Wam życzę :)
Buziaki!
Dzięki Thunderu, za życzenia i pochwałę ;o)
UsuńNie mogłam się powstrzymać,przed nie skomentowaniem tego posta:)tak jakbym była u siebie, tylko u mnie młody przywieziony po studniówce w asyście tatusia,spokojnie poczłapał do swojego pokoju(na lekkim rauszu) roztańczonym jeszcze krokiem wrócił się po wodę do kuchni(tak gdyby pić się chłopcu zachciało)i brakło mu na tej drodze dwóch schodów.
OdpowiedzUsuńPewnie się domyślasz jak to skończyło-a no na pogotowiu bo młodemu trzeba było szwy zakładać na chirurgii.Wspomnienia niezłe ze studniówki.Dzieci-słoneczka nasze kochane:)
Jesoo, jak dobrze, że u mnie płasko, bo chirurgia z rana to nie jest najlepszy początek dnia ;o)
Usuń