Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

środa, 17 kwietnia 2013

Finisz czyli pierwsza i ostatnia...

... piątka.
Maturzyści, w tym Młoda, ciągną już ostatkiem sił.
Nie dlatego, że są głupi, niedrobieni, mają w dupie czy ... (tu wpisz sobie dowolny powód).
Zwyczajnie poddawanie ich praniu mózgów (bo KAŻDY z nich ma swój) tekstami, że "do niczego nie dojdą, czarno widać tę ich maturę, zapewne potrafią układać puzzle, a to dobrze, bo to już nadzieja, że po oblanym egzaminie mają chociaż szansę na fuchę brukarza oraz jak to oni są przyszłością tego kraju, to biedna ta Polska" przynosi już swoje zmasowane efekty.
Jedna z moich dziewczyn na fejsbuku opublikowała tekst "I'm a fucking loser"*.
Wiem, że mają w kontaktach swoich nauczycieli, tylko ja odpisałam "you're not a loser, keep fighting"**.
- Ja już wiem do czego nie dojdę, do czego się nie nadaję, teraz dla odmiany może by nas tak zmotywować?- mówi Młoda.
- Ja nie byłam święta, ani w podstawówce, ani w gimie- mówi Dre- ale takiej papki z mózgu, jaką zrobili mi nauczyciele w liceum, nie zafundował mi nikt.

I nachodzi mnie czasem takie pytanie, co adepci sztuki nauczycielskiej robią na zajęciach z psychologii?
Bo według mnie, kuźwa śpią!!!
Jak można osłabić 80% klasy?
Klasy, która miała ambicje, wizje, nadzieje.
Jeszcze życie kopnie ich w dupę, ale dlaczego teraz i dlaczego w taki sposób?
Motywacja negatywna nie działa na wszystkich.
Gdybym ja tak motywowała swoje Tygrysy, padłby mi biznes.

A wracając do piątki... Prawie trzy lata becalowania za korepetycje z matematyki dało efekty, mimo, że matematyczka robiła wszystko, żeby Młoda ani na moment nie poczuła się komfortowo.
Ostatni sprawdzian z trzech arkuszy maturalnych, Młoda walczy...
- Młoda, a co ty się tak nauczyłaś?- rzuciła znad okularów jędza, komentując, z bólem zapewne postawioną, piątkę.
- Tak się głupio składa, że mi chyba zależy-odcięła się Młoda, nie mając już nic do stracenia.

Nasze dziecko nigdy nie było bezczelne, ale szybko się uczy.

P.S.
Prośba do Ludzi Dobrej Woli ;o)
Kochani, jeżeli możecie, macie chęć, nie stanowi to dla Was problemu, polubcie nas na FB (link w drugiej od góry ramce po prawej). Nie mogę pisać ofert na FB bo mam za mało 'lajków'.
Ted robi trening dla ekipy z knajpy naszych przyjaciół. Do kursu mogliby dołączyć inni, ale mamy za mało czasu, żeby ogłosić się inaczej niż na Fejsie.  No i tu robi się problem, gdyż ja ten rodzaj kontaktu skutecznie lekceważyłam, a teraz nastał czas zemsty ;o)

* Jestem pierdolonym przegrańcem.
** Nie jesteś. Walcz.

82 komentarze:

  1. lajk poszedł :) ... a Młoda twarda jest, to da radę, na przekór "mondrym" nauczycielom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Fry ;o))) Mogłoby być łatwiej, gdyby nie przedziwna nagonka w postaci motywacji 'jesteś do dupy'

      Usuń
  2. Poszedł był. No cóż. Bo niektórzy nauczyciele, a mam wrażenie, że większość, za karę nimi są. Więc po co inni mają czuć się lepsi? A że młodzi nie odpyskują? Najłatwiej kopać tego słabszego z lepszej pozycji. Wybiłabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Młoda jest raczej z tych niepyskujących, ale tekst 'co ty się tak nauczyłaś' trochę ą wkurzyło. Dobrze, że nie powiedziała 'bo co? znowu chciała mi pani postawić laskę, przepraszam, że zawiodłam'

      Usuń
  3. jako zdolna inaczej w tym temacie, weszłam, chyba, nacisnęłam coś , na pewno, ale nie wiem czy to, to;-) jak zwykle nie umiem sprawdzić;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jazzu, jako, że nie wiem jak się nazywasz, nie wiem, czy weszło. Wrzuć mi imię na maila, sprawdzę ;o)

      Usuń
    2. no i Widzisz;-) fakt, no skąd masz pokumać kto jest kto;-)

      Usuń
    3. po cichutku zapytam, a jak ja mam do Ciebie tego maila wysłać? wieeeeeeeeeeeeeem jestem zdolna inaczej, ale nie mogę znaleźć dresu;-)

      Usuń
    4. Jak klikniesz w mój nick otworzy się mój profil, a tam jest opcja 'skontaktuj się ze mną' i adres e-mail, który otworzy się w outlooku. Jeżeli nie masz go skonfigurowanego to pisz na firmę biuro@rdfwine-english.pl. Jak dotrę do pracy to se przeczytam ;o)

      Usuń
    5. dres oczywiście mam adresu nie miałam, ale też już mam;-) i działam;-)

      Usuń
    6. Ja się dresu nie czepiałam, jak widzisz ja skoncentrowałam się na celu ;o)))

      Usuń
  4. Niech się nasza młodzież nie poddaje!!! Od nich zależy, jak ten kraj będzie wyglądał. Niech walczą z całą mocą o lepsze jutro dla siebie i dla innych!
    Ja tam trzymam za nich kciuki i wierzę, że im się powiedzie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale inni, jak widać nie koniecznie :o)

      Usuń
  5. Kurna, nie istnieję na FB ;-(
    Oraz motywacja jest najważniejszą składową sukcesu, więc widać, że niektórym (nauczycielom znaczy) coś się drastycznie we łbach poprzekładało! Oraz Młoda jest the best!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akularu, ja też nie istnieję, ale firma bez FB też nie istnieje, więc mus było założyć ;o)

      Usuń
  6. każda sytuacja jest inna, każdy uczeń jest inny, do niektórych trafia negatywna motywacja, gdy wiele pozytywnych nie daje efektu trzeba negatywnie mobilizować, czasami podśmiać, czasami powiedzieć gdzie będzie w przyszłośći, jak nie ruszy, czasami , że robi z sibie bezmózga, pozytywną motywacja potrzebna jest uczniom niepewnym siebie, swojej wiedzy, zdolności, tym zdolnym raczej negatywna, niestety
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywna motywacja potrzebna jest każdemu. W grupie 30 uczniów masz 2-5 dobrych, reszta to śreniaki i kiepscy. Do kogo wówczas mówisz, do geniuszy, czy do wszystkich? Obrażając ich sprawiasz, że odbierają Cię, jak swojego wroga, a jeżeli uczysz przedmiotu maturalnego, jest to najgorsza przysługa, jaką możesz im wyświadczyć

      Usuń
  7. Trzeba nauczycielom wywiesić plakat napisany wołami. " Nic tak nie motywuje do działania, jak pochwała szczera". Zapomniał wół.... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym ich wszystkich chciała zobaczyć zdających maturę ustną z angielskiego, matematyczkę szczególnie.

      Usuń
  8. niestety ma miejsce podcinanie skrzydeł ,,lotom" którzy właśnie lecą w dorosły świat .Dodatkowy stres jednak nie jest motywujący .
    Znam nauczycieli przez duże N z powołaniem i bywa że marudzą na uczniów . Jeden wielki galimatias

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też znam. Oczywiście krąg jest delikatnie mówiąc zamknięty. Są ci, o których warto walczyć i ci, którzy olewają, ale nie uśrednajmy ich. Nie są masą cepów, są odrębnymi jednostkami.

      Usuń
    2. O tak, mój ulubiony tekst motywacyjny ze szkoły to: 'stado baranów' oraz dzięki ;o)

      Usuń
    3. gdy na zajęcia wchodziła chemica , zawsze nas witała: o moje kochane 1/2 całości - my ja uwielbialiśmy bo kazdego matoła umiała podstaw nauczyć , nawet mnie

      Usuń
    4. Moja polonistka ukochana mówiła do nas 'małpy zielone' ;o)

      Usuń
  9. Chcesz lajków mówisz? Mówisz i masz (za 60 minut, jak skończę robotę, okej?). A zresztą - praca mnie wkurza - masz już, od ręki. Nauczyciele zawsze potrafili motywować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie nie wkurza, ale ja 'robię' w edukacji i motywacji ;o))) Dzięki.

      Usuń
  10. Nauczyciel to inny gatunek (są wyjątki -na szczęście), a młodzi teraz są naprawdę mądrzy i twarde dupy mają-na szczęście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...male Miękkie serca i czasem przykro patrzeć, jak im broda drży ;o(

      Usuń
  11. jak można młodym ludziom wmawiać, że są do niczego? to chyba jedynie przez zazdrość, że mają przed sobą całe życie i możliwości, o których starzy nauczyciele mogą tylko pomarzyć...
    się wnerwiłam się....:(
    oraz stronka polubiona:) a i foty cudne!
    ściski, a dla Młodej kciuki zaciśnięte na konto wszystkich egzaminów, które jeszcze przed Nią:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie denerwuj się Alcyś, tak jest, chociaż mam nadzieję, że Twoich to nie dotknie (naiwna;o). Dziękuję ;o*

      Usuń
  12. Tego zrobić nie mogę, gdyż mnie tam nie ma. Miałam powiedzieć "niestety", ale bym skłamała w odruchu;-)
    Wiesz co? Ja nie wiem. Osobiście staram się robić w odwrotną stronę z dzieciakami. I też się boję, czy nie przeginam czasem.
    Ale po kiego grzyba wdeptywać ich w ziemię - nie wiem. Ma to pewnie zmotywować, tylko z doświadczenia wiem, jak to działa, a już teraz wiem, co się dzieje w umyśle i dlaczego inaczej zadziać się nie może. Przecież skoro i tak nie da rady, to nie podejmie próby, a o to podjęcie próby przecież chodzi. Potem różnie bywa, bo nie wszystko jest dla wszystkich, ale skoro nie da rady, to po co próbować?
    Dadzą radę.
    Właśnie przyszło mi do głowy, że część może da, bo się zbuntuje i właśnie, że pokaże;-)
    Ale sprowadzać ich do puzzli... zresztą żadna praca nie hańbi, a dobry i popłatny fach w dzisiejszych czasach to skarb. Po co kogokolwiek poniżać takim gadaniem? Po co tak wartościować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krajanu, bez 'lajka' da się żyć. Dzięki za Twoją wypowiedź, bo w zasadzie na Twoim zdaniu najbardziej mi zależało. No Dobry Belfer z Ciebie ;o)

      Usuń
    2. Wiesz, co jest chyba bardzo ważne? Pokora. Czasem muszę to sobie przypomnieć;-) Ale generalnie jestem z siebie zadowolona. Choć wciąż czuję się głupio, będąc z siebie zadowoloną;-)Kiedyś mi przejdzie. Podkreślam: generalnie, bo człowiek jest człowiekiem.
      Oraz ja Ciebie też;-)

      Usuń
    3. Napisałaś coś bardzo ważnego. Pokora. Obecnie nauczyciele wymagają jej jedynie od uczniów 'bo młodzi, bo jeszcze g... wiedzą'. Patrząc przez ten pryzmat nie widzą, jak wartościowymi ludźmi są tu i teraz. Dzięki Krajan :o)

      Usuń
  13. 1) Facebook - niestety nie mam konta, ale dziecka poproszę, co by tam zrobiły co trza
    2) Zajęcia z psychologii dla studentów kierunków nauczycielskich....hm.....są. I to na tyle. A oni - pseudopedagodzy -motywują jak ich motywowali ich nauczyciele, którzy także byli w ten sposób motywowani. Jak dziedziczenie biedy, kurwa albo jak w wojsku: ja byłem poddawany fali ty też będziesz, co masz mieć lepiej! Zmieniły się tylko argumenty. Za naszych czasów pamiętam groźbę:
    - strzyżenia trawników (teraz firma ogrodnicza to super interes, więc do bani)
    - śmieciarz (kurde! Można stanąć do przetargów zgodnie z nową ustawą!)
    - kopanie rowów (np pod światłowody....no tylko szukać łopaty!)
    - fryzjerka, ekspedientka itp (sieć salonów można mieć, sklepów, nawet jeśli mini marketów)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można jeszcze powiedzieć coś o kasie w Biedronce i uszczypnąć do krwi. Wiesz, w ubiegłym roku Młoda z przyjaciółką była w Poznaniu (u kuzynki przyjaciółki, już studentki, absolwentki tego samego LO). Wpadł do nich kumpel, również absolwent i zaczęli gadać o 'motywacji a'la ich szkoła'. Dzisiaj się dowiedziałam, że panna wyjeżdża na roczne stypendium do Norwegii, a wyniki badań kolegi zostały opatentowane. Ot, stado baranów i zero przyszłości dla kraju.

      Usuń
    2. Nie wiem tak do końca z czego to wynika i na ile słuszne to spostrzeżenie, ale ostatnimi czasy trudno oprzeć się wrażeniu, że państwo, poprzez swoich urzędników, funkcjonariuszy i instytucje coraz bardziej ma za nic, a nawet za ścierwo swoich obywateli. Spójrz tylko na kwestie opieki medycznej, zachowań policji, szkoły, prawa obywatelskie, fiskus, wymiar sprawiedliwości. Człowiek i jego podstawowe potrzeby i prawa nikogo nie interesują, a nawet są bezczelnie łamane. Mam wrażenie, że państwo staje i pyta: i co mi kurwa zrobisz?

      Usuń
    3. Fajnie u góry napisała Krajanka, a mnie na Jej zdaniu bardzo zależało, bo wiem, że Krajan jest belfrem właśnie. W całej tej bezczelności współczesnego świata ludziom (władzy, lekarzom, belfrom) brakuje pokory. Ja potrafię powiedzieć 'nie wiem, sprawdzę', albo sprawdzić przy nich. Jestem tylko człowiekiem, ale to właśnie sprawia, że nie wymagam też od nich bycia cyborgami. Szanują to i ja to czuję ;o)

      Usuń
  14. W każdej grupie zawodowej znajdzie się prawdziwy baran i prawdziwa perełka, matematyca, moja wychowawczyni mawiała ja w tej klasie widzę 4 no może 5 osób co jako tako te maturę zdają, oblała jedna osoba bo nie przyszła na jeden z egzaminów. Do tej pory nie wiem czy to była perełka czy to drugie :)
    Oraz dobrydzionek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o) Siemka Desperu, to o czym piszesz i to, o czym ja napisałam wyżej Anonimowej Eli to Dzwon Gaussa. W grupie jest kilku orłów, kilka betonów i stado średniaków. Jeżeli, jak napisała Ela, tylko do orłów trafia motywacja negatywna, Pani Belfer motywuje mniejszość, której btw nie trzeba motywować. Ale... tak jest łatwiej, niż wznieść się na wyżyny, znaleźć inną drogę dotarcia do większości i dać im szansę. Uwierz mi, w mojej szkole nie mam samych orłów. Ludzie szukają mnie, bo mają problemy, powiedzenie im, że są do bani zabiłoby w nich ostatnią nadzieję, że ja pomogę. Są do bani, ale po pół roku, czasem po roku przestają być. A moja w tym głowa, jak to zrobię.

      Usuń
    2. Kiedyś mój najmłodszy nabroił w szkle wespół w zespół z kolesiami, nie ważne co takiego nabroił, no troszkę, ale wychowawczyni i dyrcio zaprosili rodziców na spotkanie celem wyjaśnienia i tak dalej i tak dalej. Wychowawczyni spotkanie zaczęła właśnie wywodem jaka to młodzież jest be i fuj i olaboga, mnie wkurzyło to na samym wstępie i powiedziałem tej pani, że niech idzie pracować w fabryce gwoździ jeżeli chce do każdego podchodzić ze sztampy, jednakowo. A dzieci są różne i do każdego trzeba inaczej. Hmmm nie zyskałem sobie sympatii jako i mody też pani wychowawczyni :)

      Usuń
    3. Pani, klasyczny cep podchodzący do edukacji w stylu komunistycznym, wszyscy w mundurkach i wszyscy równo nie nadaje się do pracy z młodzieżą. Jeszcze maluchy w klasach 1-3 dadzą się w tę sztampę wbić, ale młodzież? Ciekawe, co zrobiłaby ta pani z jedną z moich dziewczyn, która ma takie adhd, że na każdych zajęciach spada z krzesła. Nawet mnie chwilę zabrało zrozumienie, co ją uspokaja, a co drażni.

      Usuń
    4. Cep?? jak by to brzmiało w wersji damskiej cepowa, cepówka czy po prostu przygłupia :) W obecnych czasach to nawet już maluchów 1-3 trudno wbić w sztampę, bo to jakby nie te czasy były :) Dla odmiany podam przykład matematycy mojego najstarszego w podstawówce, nauczycielka starego bicia, jeszcze mnie uczyła, zauważyła, że młody ma ciągotki do matmy i z własnej woli na przerwach zaczęła go motywować do indywidualnego rozszerzonego programu. Tak młodego nakręciła że do końca podstawówki i przez gimnazjum ciągnęła go na takim rozszerzeniu - efekt LO mat-fiz matura rozszerzona z matmy z wynikiem 96%. Są jeszcze ludzie na tym świecie :)

      Usuń
    5. Masz rację, są jeszcze Ludzie, wystarczy poczytać Krajana, czy Teatralną, ale mało nas kruca bomba.

      Usuń
    6. No weź nie przesadzaj same płcie żeńskie za przykład dajesz !!

      Usuń
    7. Gdyż żadna męska chwilowo nie przychodzi mi do głowy oraz sam podałeś żeńską ;o)

      Usuń
    8. Mogłaś się nieco wysilić oo!! Chociaż tak z rana to trudne jest :)

      Usuń
    9. Czekaj, miałam wyczesanego dyrektora w podstawówce. Przyszedł do nas kiedyś na zastępstwo na matmę, kazał wyciągnąć podręczniki, po czym stwierdził, że jak pani nie ma, to matmy nie ma i... całą lekcję robiliśmy papierowe samoloty. Do dzisiaj umiem zrobić samolot z dwóch kartek papieru, który lata jak, nie przymierzając, F16 :o) Dlatego moi uczniowie mają możliwość powiedzenia mi czasem, że nie mają siły na angielski. Gramy wówczas w scrabble, wisielca lub memeo (po angielsku oczywiście, i oni nadal myślą), ale mają poczucie, że czasem mogą wyluzować.

      Usuń
    10. Ehhhh jak się człek nie upomni to nic nie dostanie ooo!! Widzisz jak gładko Ci poszło :) Ja miałem w technikum gościa od silników, raz na jakiś czas, jak nikomu nic się nie chciało wyciągał swoją bogatą kolekcje slajdów i oglądaliśmy nowinki techniczne, wiesz nowe motocykle samochody takie tam. Koleś opowiadał bardzo ciekawie wszyscy zadowoleni byli, i coś tam w tych pustych łepetynach zostawało :)

      Usuń
    11. Mój lektor angielskiego przez rok był na stypendium w Rzymie. Jak nam w piątek na ostatnich zajęciach waliło na dekiel, wyciągał rzutnik i... zwiedzaliśmy Rzym

      Usuń
    12. Kurna bo wyjdzie na to że nauczyciele to normalne ludzie som :)

      Usuń
    13. To są plotki i pomówienia, wiem, co piszę :o)))

      Usuń
    14. Wiem, że wiesz boś Ty mądrą Ciocią Dreamu jest ;)

      Usuń
    15. Poczytaj Krajana, Ona jest mądrym, normalnym Belfrem ;o)

      Usuń
  15. nikt się nie daje już w te sztampe wbić!!!!! umówmy się.

    OdpowiedzUsuń
  16. kiedy tylko mam ochotę podusić swoich uczniów jak kaczki, natychmiast mi się przypominam ja w ich wieku)))) poza tym ja muszę mieć twardą dupę ))
    Apropos maturzystów, to nie rozumiem
    po co ich straszyć i dołować jeszcze, ja im mówie zeby wyluzowali, zeby nie dali się zwariować, że matura to tylko matura!!! i że dadzą radę!!
    że życie jest piękne i że mogą WSZYSTKO!!!!!
    jeśli tylko zechcą)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teatrze, każdy z nas ma czasem chęć na małe podduszanko, a to z powodu złego dnia, a to bez powodu, a to z 30 powodów jednocześnie, ale po to my jesteśmy dorośli, a oni są dzieciakami, żebyśmy umieli zapanować nad sobą i nad nimi. I motywować na Twój sposób, a nie puzzlami i brukiem :o)

      Usuń
  17. nauczyciele najwięcej wymagają od uczniów, bo od siebie marne minimum. są głównie po to, żeby pokazać palcem, który rozdział przeczytać i, które zadanie odrobić, a tłumaczenie jak i co następuje poooootem albo nigdy! dzięki temu korepetytorzy zarabiają coraz więcej. nie kumam tego . ja też miałam surowych nauczycieli, ale potrafili zmotywować nawet najsłabsze jednostki i ci, którzy czuli sie za słabi na maturę, jakoś pozdawali i zyją. może kiedyś wszystkim zależało nie na tym żeby udupić, tylko wyprowadzić na ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polly, jak poczytasz sobie komenty, dowiesz się, że nie wszyscy nauczyciele są be i fuj ;o))) Ale niektórzy rzeczywiście są ;o)

      Usuń
    2. wiadomo, jak ze wszystkim. może nawet i nie są beee i fuj, ale radzą sobie coraz gorzej. brak im często siły przebicia i motywacji. dziwna ta nasza dzisiejsza szkoła, dziwny świat, dziwni ludzie. Boże starością i sentymentalizmem mi zajehało :))))

      Usuń
    3. E tam starością ;o) Dzisiaj rozumiemy naszych rodziców mówiących 'dawniej to były czasy'. Bo kuźwa były ;o)))

      Usuń
    4. jak cholera masz rację :DDDD

      Usuń
  18. Ja wymagam od siebie więcej niż marne minimum. Nie pokazuję jedynie palcem, co mają przeczytać. Jesli coś zadaję, zawsze sprawdzam, bo inaczej zadawanie nie ma sensu, a jestem pod tego, aby tłumaczyć, na tym polega moja praca. Właśnie na tym. Staram się wykonywać rzetelnie swoją pracę.
    Nie uogólniajmy w ten sposób, dobrze? To boli i odbiera całą energię. Bo ja nie widzę natychmiastowych efektów swojej pracy. Muszę sama sobie mówić, na czym polega jej sens, bo na ogół właśnie takie opinie słyszę na swój temat, chociaż z reguły od osób, które mnie kompletnie nie znają. Nie pracuję w renomowanej szkole, do której przychodzą uczniowie, którzy chcą się uczyć. Większość nie chce, bo to publiczne gimnazjum. A ja muszę ich nauczyć, bo na tym polega moja praca. Nie jest wdzięczna.
    Jak się mnie miesza z błotem, się mnie wglebuje w ziemę. Staram się, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krajan, my już sobie ustaliłyśmy, że Ty jesteś chlubnym wyjątkiem, nie? ;o))) oraz ***

      Usuń
    2. ;-) Wiesz, co jest najgorsze? Że osoby, którzy wyrabiają nam takie opinie, mają to w głębokim poważaniu, nawet nie to, że do siebie nie biorą, one mają to głęboko. Zastanawiają się nad tym, co robią źle ci, którzy i tak rzetelnie wykonują robotę. Teraz to pikuś, ale na początku (znaczy z pierwszych dziesięć lat), słysząc coś takiego, a słyszy się zewsząd, wciąż brałam do siebie i starałam się poprawić. Zapętliłam się. Kiedy tu przyszłam, jeszcze byłam zapętlona. Wciąż zastanawiałam się, jak mnie, nauczycielkę, postrzegają inni, co mogę, czego nie. Stałam się nauczycielką nie człowiekiem. Wciąż się kontrolowałam, bo wciąż byłam krytykowana i wbijana w ziemię jako nauczyciel, więc musiałam się poprawić.
      Teraz mam już dystans. Robię swoje. Ale to bardzo mnie przytłaczało. Dusiło i bolało, bo przecież się starałam.
      No i właśnie wylazło ze mnie dziecko;-) Się starałam, ale ciągle... Super. Wiem, dlaczego, w dodatku wyłażę z tego, jeśli już nie wylazłam;-)
      No to dzięki, bo coś dostrzegłam właśnie;-)

      Usuń
    3. Oraz nie jestem wyjątkiem, jest nas trochę, naprawdę. A na pewno zdecydowana większość zaczynających pracę. Tylko potem padają na ryj, życie ściąga ich na ziemię i zaczynają dbać o swój tyłek, skoro dbanie o tyłki innych przynosi taki sam efekt, jakby dbali o swój wyłącznie. Szkoła szybko wglebia, widzę to po młodych. Po roku, dwóch widzą, że to nie to, co im się wydawało, że jeśli będą w porządku wobec innych i dobrze uczyć, to świat ich doceni. W moment się przekonują, jak szybko są przerabiani na miazgę. To szok. Więc się przystosowują lub odchodzą. Coraz częściej to drugie. Zresztą coraz częściej nie mają dokąd przyjść, a będzie coraz gorzej, bo nikt nie zwolni im miejsca.

      Usuń
    4. I co ciekawe - najbardziej zależy im na opinii uczniów.

      Usuń
    5. Mnie też, ale tu robotę odwala mi Młoda mówiąc 'kurna oni za tobą pójdą w ogień' ;o) A kiedy próbuję bronić nauczycieli tekstami 'ja mam was kilkoro, oni trzydziestkę' oni odpowiadają 'niech ich pani nie broni, my nie jesteśmy durni, pani dałaby sobie rację z nami wszystkimi' I muszę się zamknąć... z szacunku dla nich.

      Usuń
    6. Rozumiem;-) Oni potrzebują, aby się z nich wylało, ale trzeba się potem jakoś zachować, bo się szybko rozkręcają, a nie bardzo stać ich na obiektywizm i trzeźwą ocenę, choć każdy żal ma jakąś przyczynę, a czasem jest po prostu słuszny. Zaczniesz bronić nauczycieli - wybudujesz mur, a nie o to chodzi.
      Nie lubię z dziećmi gadać o innych nauczycielach, czasem coś powściągliwie swoich wychowanków, bo czasem muszę - są konflikty, ale za język ciągnąć nienawidzę.
      Niestety, są tacy, którzy uwielbiają, kiedy dzieciaki obrabiają przed nimi tyłki innym i chętnie to prowokują. Sami czują się lepsi... głupi.

      Usuń
  19. To odnośnie komentarza nade mną miało być.

    OdpowiedzUsuń
  20. O właśnie, patrz, co powiedziałam: "Ja nie od razu widzę wyniki swojej pracy";-)Odruch.
    Prawda jest taka, że często nie widzę ich w ogóle, choć wykonałam ją rzetelnie. Bo tu musi być współpraca.
    I jeśli ktoś się z tym nie pogodzi, tylko podejdzie na zasadzie: skoro wam nie zależy, to ja mam to w d... (czyli źródłem jest frustracja bądź wypalenie, bo do gęby coś trza włożyć), to mamy powód tylu ludzi, którzy się w tym zawodzie nie sprawdzają. Naprawdę niewielu jest takich, którzy na starcie mają w d... w tym zawodzie. Tylko potem muszą się nauczyć, że ich praca polega na tym, że mają wykonać ją rzetelnie, pomimo że efektów na ogół nie będzie, bo zabraknie współpracy. Ale trzeba to robić dla siebie, aby nie znienawidzić 70 % naszego życia i nie znielubić siebie, oraz dla tych kilku, którzy ładują nas pozytywnie. Nauczyciela bardzo łatwo tak doładować. Wystarczy mu powiedzieć, że dobrze tłumaczy, tylko szczerze, bo podlizywanie na ogół widzi, jeśli nie jest bufonem.

    Się wygadałam chyba, ale mnie myśli naszli przy obieraniu ziemniaków - może się przyda ludzkości, jako i mnie się przydało;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie, że się wygadałaś, nie fajnie, że ja uogólniłam :) myślę, że bardzo potrzebne było Twoje spojrzenie na temat. prawda zawsze leży po środku. może gdyby świat tak nie poszalał i nie zmienił się na gorsze, no bo chyba nie na lepsze... uczniowie zawsze narzekali na nauczycieli i odwrotnie. kiedyś jednak dzieciaki były bardziej zdyscyplinowane, a nauczyciele mieli większą motywację i siłę przebicia. może świat stał bardziej na baczność i nie mieliśmy tyle wolności, co dzisiaj, ale nie było to wcale złe. mam nadzieję, że z tych emocjii nie obrałaś ziemniaków na kwadratowo. pozdrawiam :))))))

      Usuń
    2. Chyba najbardziej zgadzam się z Krajanem. Początki to przekonanie, że ja to wszystkim pokażę, będą siedzieć i słuchać, jak świnia grzmotu, egzaminy zdawać śpiewająco. A potem przychodzi życie. Oceniają Cię przez pryzmat tego, jak wyglądasz, czym jeździsz, a nie co i jak mówisz. Nie zazdroszczę nauczycielom w szkole, natomiast rozjechałam matematycę, bo wyjątkowo kiepsko dostosowała się do realiów. Młoda mówi 'ona jest nieszczęśliwa, ale dlaczego my musimy za to płacić'. Ja nie pracuję w szkole, nie jestem 'jeszcze jedną cegłą w murze' i to jest piękne. Mnie zostaje przyjemniejsza strona edukacji, chociaż czasem odpowiadam na pytanie 'dlaczego moje dziecko ze sprawdzianu dostało trójkę?'. Wówczas zawsze odpowiadam 'ja wiedzę mogę podać, pogryźć i połknąć musi uczeń, czyli na dobre efekty składa się wysiłek obu stron.'

      Usuń
    3. Spoko, nie podniosłaś mi ciśnienia, chciałam tylko pokazać się od drugiej strony;-)
      W każdym zawodzie są różni ludzie. Mam różne koleżanki i kolegów, czasem wstyd i żenada oraz zbulwersowanie nawet. Miałam też różnych nauczycieli.

      Usuń
  21. przecież od dawna wiadomo, ze skuteczniejsza jest motywacja pozytywna, a nie straszenie. Zresztą wszystkiego po trochu i z umiarem. Nie da się wykrzesać radości działania z zestresowanego i załamanego człowieka.
    Dreamu, nie mam konta na fejsie - ale coraz częściej potrzeba poprzeć kogoś, może więc założę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam, ale firma bez fejsbuka jest tak samo kulawa, jak bez strony internetowej ;o)

      Usuń
  22. Kurczę, też mnie nie ma na FB ale Mój ma konto, więc zaraz się włamię i polubię ;-)
    Młoda Twoja super jest, bardzo mnie się podoba! Choć nauczyciele dołują, to jednakowoż mamcię pozytywnie motywującą ma dziewczyna, więc myślę, że dotrwa w dobrym zdrowiu psychicznym!
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alutek, Ty, matka dzieciom się włamujesz? ;o))) Oraz dzięki, za wszystko.

      Usuń
  23. Mi wystarczyło pojechać z klasą mojego syna na wycieczkę szkolną (8 latki) i usłyszeć jak Pani drze się do dziecka, które zdezorientowane nie wiedziało gdzie usiąść w autokarze. A brzmiało to mniej więcej: gdzie leziesz, ślepy jesteś tłuku jeden!!!!!! I jak te dzieci mają być normalne????

    OdpowiedzUsuń
  24. Skąd ja znam ten ból? Tę motywację i ośli wręcz opór z jednej strony...i brak czasu, nawał zadań domowych i sprawdzianów...i motywację negatywną, bo przez zadania i kartkówki (że o ówczesnych sprawach rodzinnych nie wspomnę...) nauczyciele nie potrafili zrozumieć, że brakuje czasu na porządną naukę do matury...

    No ale jakoś dałem radę :) Przekaż proszę Młodej, że kciuki trzymię i wspieram Ją całym jestestwem swym :) She Is The Best... :)

    Jeśli chodzi o Fejsa... Gdyby nie on, nie miałbym wcale kontaktu z przyjaciółmi...ani bym nie wiedział, że tyle ciekawych stron celtyckich w necie jest :o)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie jestem nauczycielka,za to znam osobiscie pare sztuk.Z moich za to dzieciecych czy mlodzienczych lat pamietam dokladnie jedna matematyczke,ktora byla specjalistka od motywacji .To byly lata szescdziesiate,chodzilam do L.O do jednej klasy razem z kuzynka o tym samym nazwisku.Siedzialysmy w jednej lawce,pani zaprosila do tablicy w ten sposob -P do tablicy po nazwisku - wiec my obie hyp do gory.Pani mowi - ta glupsza. WIec obie siadamy.Wiec laskawie pani zwrocila sie po imieniu - Renata ,mowie do CIebie.Ja odpyskowalam. Byla wizyta u dyrktora itp.Odpyskowalam,ze nie czuje sie glupsza,i nie pozwole,zeby mnie obrazano.
    W tym L.O byl jeszcze chemik.I nauczyciel P.W. to tez byli majstrzy od pozytywnych motywacji.Z chemii rzadko mialam pozytywna ocene,dopiero jak zmienilam szkole odkrylam,ze chemia moze byc bardzo sympatycznym przedmiotem i mature robilam z chemii.DO matematyki nigdy sie nie przekonalam.Tak ,ze mysle negatywna motywacja ma dluuugie tradycje...

    OdpowiedzUsuń