Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 26 maja 2013

Moja Mama jest największą fighterką, jaką znam.

W 2007 roku na moim starym blogu, 26 maja ukazał się taki oto wpis:
Piszę tę notkę, chociaż wiem, że moja Mama jej nie przeczyta. Nauczyła się posługiwać telefonem komórkowym, ale od komputera trzyma się z daleka. Pomyślałam sobie, że tą notką, tak dla siebie, podziękuję Jej, że jest.
Odkąd pamiętam, nasz dom to była Mama. Taty nie pamiętam. Kiedy zaczęłam rejestrować rzeczywistość On już nie żył. Przed śmiercią Taty Mama straciła w wypadku samochodowym córeczkę... Potem pojawiłam się ja i wszystko miało wrócić do normy. Miała być Mama i Tata i dwoje dzieci, mój starszy brat i ja. Ale życie nie jest sprawiedliwe więc Ojca też zabrakło. A Mama... walczyła. O to, żeby nie pamiętać tego, co najgorsze, żeby godnie nas wychować, żeby nie zabrakło nam chleba i miłości. W swoim codziennym zabieganiu zawsze miała czas, żeby nas wysłuchać i przytulić. Kiedy mój brat był w liceum, żeńska połowa jego klasy przychodziła do nas na plotki i zwierzanie się...
Potem brutalne życie znowu dało znać o sobie. Podczas rutynowych badań Mama dowiedziała się, że ma guza mózgu. Ale nie poddała się. Walczyła ze słabością i uśmiechała się. Przeżyła bardzo trudną operację, potem naświetlania i rehabilitację. Wyszła z tego tylko z lekkim lewostronnym niedowładem. Mówiłam, że jest 'fighterką'?
Kiedy dorosłam i pokończyłam 'szkoły' pojawiła się szansa wyjazdu za granicę, legalnej pracy i nauczenia się czegoś nowego. Miałam jednak jakąś blokadę w głowie, że' nie mogę wyjechać, muszę opiekować się Mamą '. Wtedy Ona, widząc, że ze sobą walczę usiadła przy mnie,  i powiedziała :' Nie czekaj aż umrę, żeby zacząć korzystać z życia. Ja się nigdzie nie wybieram, będę tu, kiedy wrócisz'.
Pojechałam, a Ona czekała.
Kiedyś powiedziała mi, że Ted nie jest facetem dla mnie. Przez kilka lat Ted dowodził, że się pomyliła. Przyszła do mnie i powiedziała: 'Przepraszam, nie miałam racji'.
Potem dopadł ją wylew. Bardzo ciężki. Nie chodziła i nie mówiła. Nogi i i ręce miała niewładne. Nikt nie zabronił Jej jednak myśleć, walczyła więc i... znowu wygrała. Zaczęła chodzić i mówić.
Gdy było Jej już ciężko mieszkać samej, zapytaliśmy Ją z bratem, z którym z nas chce zamieszkać. ' Z żadnym'- padła odpowiedź.
Sama znalazła sobie specjalistyczny ośrodek, do którego się przeprowadziła. Powiedziałam Jej wtedy, że mam wyrzuty sumienia, że to nie my opiekujemy się Nią. 'To jest mój wybór' usłyszałam w odpowiedzi.
Mieszka sobie teraz 300 kilometrów ode mnie za to mój brat odwiedza Ją codziennie w drodze do domu. Mama nie pozwala nam na opłacanie Jej pobytu w ośrodku ( chociaż jest to kolosalna suma ). Sprzedała mieszkanie. 'Stać mnie na to, żeby tu być' mówi.
I dalej walczy z chorobą. Guz usunięty wiele lat temu znowu dał o sobie znać. Tyle tylko, że tym razem serce Mamy nie zniesie kolejnej operacji. Ale Ona się nie poddaje, chociaż już była bliska rezygnacji. 'Chodzę codziennie na spacery'- mówi -'sama nie na wózku' 
Kiedy mam tylko okazję jadę do Niej z Kitty, żeby moje dziecko zobaczyło, jak się walczy z życiem, jak nie należy się poddawać. Wiem, że Ted jutro do Niej zadzwoni. Dla niego moja Mama też jest ważna.

I jeszcze jedno, nigdy nie powiedziałam do Niej Mama, nie przeszłoby mi to przez gardło. Kiedy miałam 5 lat znajoma Mamy zapytała mnie czy ta pani ze mną to moja mama. Opowiedziałam jej wtedy:
JA NIE MAM MAMY, JA MAM MAMUSIĘ, i tak zostało do dzisiaj.

Od tamtej pory zmienił się tylko Jej stan. Na gorsze, niestety. Ale ciągle jest i walczy.

                              

11 komentarzy:

  1. są posty, które nie wymagają komentarza, więc idę się przymknąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka Mamusia, taka Córcia :) Silna i walcząca :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest, i pielęgnuj te krótkie chwile gdy możesz jeszcze porozmawiać, pobyć, ciesz sie tymi chwilami póki trwają.

    OdpowiedzUsuń
  4. coś mnie ściska w gardle...

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzy lata temu moja mama zachowała na zapalenie oskrzeli - jeden antybiotyk, drugi, trzeci..szpital...umarła........
    Dziękuję za Twój wpis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz wiem skąd masz tyle siły i mądrości w sobie

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszcze Mamy, moja jest twarda. Nigdy pochwala nie przeszla jej przez gardlo, strach I "twarda reka" byly metoda na wszystko.
    Sama jako mama jestem inna, pokazalam, ze chcec to moc.
    Dzwonie, pisze, dziekuje, martwie sie, pomagam. Bo taka jestem, mama odbiera jako naleznosc:)
    Pozdra2iqm Twoja Mamusie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała Kobieta!
    Piękne słowa Dreamu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Się poryczałam normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Waleczna kobieta z Twojej mamy, aż mam gęsią skórkę tak mnie wzruszyłaś.No cóż, kciuki trzymam, pozdrowienia wysyłam i uśmiecham się promiennie.

    OdpowiedzUsuń