- Źle się czujesz- zapytał dzisiaj Ted po moim powrocie z pierwszej pracy.
- Nie, jestem wściekła- odpowiedziałam szczerze- nie ogarniam tego burdelu z rozliczeniem grup w drugiej pracy. Bi robi to od lat, ja zabłądziłam.
- Powiedz mi o co chodzi, tylko spokojnie i cierpliwie.
Powiedziałam.
On pomyślał i...
Właśnie siedzi w biurze i pisze program, żeby ogarnąć burdel.
Zamiast odpoczywać po pracy...
Za chwilę jedziemy do drugiej pracy, żeby posprzątać to, czego nie widziałam.
Mój Bohater. :o)
))) ale masz faceta FAJNEGO )))!!!
OdpowiedzUsuńteatralna
:)
OdpowiedzUsuńEhhhhhhhhh, podziwiam:)))
OdpowiedzUsuńJesteście siebie warci ;-)))
OdpowiedzUsuńhmmmm no i co tu powiedzieć;-)
OdpowiedzUsuńŁał... Jestem pod wrażeniem...
OdpowiedzUsuńCo Ci będę mówić Dreamu, sama wiesz:)))
OdpowiedzUsuńPiękne!
Bo On jest z tych przez duże "F" ;-)
OdpowiedzUsuńAle Facet. To się nazywa Mężczyzna!
OdpowiedzUsuńBohater dnia codziennego. A co w tym najcudowniejsze?Że jest Twój. Prywatny.Osobisty:)
OdpowiedzUsuńBo Twój chop to jest "real hero" a nie jakisik mięśniak w homo rajtuzkach z komiksu:)
OdpowiedzUsuńbo prawdziwi Faceci tak mają :) ... teraz to wiem ...
OdpowiedzUsuńNie dziwi nic. Od lat niezmienny Ci ON.Joana
OdpowiedzUsuńTak powinno być. Wsparcie. Też kiedyś będę mieć :))))) Ja ogarnę technikę w chacie, a on będzie mi sprzątał :D
OdpowiedzUsuńPhiiii każdy tak ma, w sensie facet, jak jest zakochany :)
OdpowiedzUsuńDobry wieczorek upalny :)
nic dziwnego, że kochasz Go nieustająco :))
OdpowiedzUsuń