Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

piątek, 4 października 2013

Szukam brata...

uczciwego znalazcę proszę o zwrot.
Nie mam go od jakiegoś czasu, ale ostatnio już oficjalnie.
-Pozostańmy tylko przy zdawkowych kontaktach- powiedział.
Co go tak rozjuszyło?
Po rozmowie z Tedem chyba pogadał sobie z żoną, a ta przysłała do Teda kartkę urodzinową z dopiskiem, że zawsze będziemy u nich mile widziani (pamiętacie? nie lubi nas i źle się u nas czuje i powiedziały mam to jej dzieci).
Zaraz potem były jej imieniny, Ted odbił piłeczkę. Jego dopisek brzmiał: 'zrobiłaś ten bałagan, szkoda, że nie masz go odwagi sprzątnąć osobiście'.
Mój brat dostał szału, zadzwonił i zwymyślał mnie. Proponowałam mu rozmowę z Tedem, ale nie chciał. Na koniec rzucił słuchawkę.
Well... teraz nie mam brata i problem, bo tam jest moja Mama.

I kiedy już myślałam, że większość ludzkości to kretyni przeczytałam notkę jednej z Dziewczyn.
Zrobiło mi się ciepło wokół serca.
I wiem, że są jeszcze normalni ludzie, z sercem we właściwym miejscu.
Mówiący 'dziękuję' za drobiazg.
Uśmiechający się tak, że wieczór na północy mi się rozświetlił, po usłyszeniu głosu w telefonie.

Nie będę walczyła tam, gdzie mnie nie chcą.
Bo są takie miejsca, gdzie jednak chcą.

60 komentarzy:

  1. pozostaje mieć tylko nadzieję kochana, że brat przemyśli i wróci sam....
    jeszcze miesiąc temu, nie byłam w stanie sobie wyobrazić jak jakaś obca baba, w ciągu kilku lat potrafi zmienić stosunek rodzeństwa wychowującego się przy sobie i żyjącego wspólnie lat kilkanaście.... teraz już wiem... lekcja była dla całej naszej rodzinki szybka i bolesna. Nauczyliśmy się, że są na tym świecie rzeczy, których nie można zmienić ... choćby Pałac Kultury stanął na głowie! Życzę bratu szybkiego powrotu rozumu, a Wam sztuki cierpliwości i łagodności, kiedy przyjdzie czas na rozmowę. Zdrowia dla mamy oczywiście przede wszystkim! Buziaki wielkie wysyłam ze słonecznego i ziiimmmnneeggooo południa :*******
    Chciałam tylko dodać, że na południu wczorajszy wieczór rozświetlił się w tym samym czasie :)
    Buziole wielkie :*********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się rozświetliło ciut później :))))

      Usuń
    2. ciekawe... skąd ja wiedziałam, że to ciepło właśnie stąd się rozchodzi... ze snów.... :)))

      Usuń
    3. Wróżki w ząbek czesane ;o)))

      Usuń
  2. Sama nie wiem, co lepsze, taki kontakt, czy brak kontaktu...
    Ściskam Cię Dreamu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brat zdecydował. Brak. Ja się tylko dostosowuję.

      Usuń
  3. A gdy kiedyś zostanie sam...
    Trzeba czasu. Masz brata, tylko chwilowo bardzo niedostępnego... I to nie ty masz problem. Przecież nie odmówisz sobie wizyt u mamy, bo ktoś tam ma focha. Spokojnie, konsekwentnie - jak z dziećmi.
    Trzymaj się Dreamu.
    Życzę mamie zdrowia. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. W życiu różnie jeszcze może być, choć czasem trzeba lat. Ale teraz boli i szok. Też bym się wycofała. Czas niekiedy weryfikuje i ustawia na właściwie tory. Trudne sytuacje... wiele rzeczy wtedy się dzieje. Dobrych i złych. Potem znów coś wynika z tychże... Też bym się wycofała. Na wyciągnięcie ręki wiedzą swoje i nic się nie da zrobić, a co dopiero na odległość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kraqjanu, chyba potrzebowałam potwierdzenia, że słusznie czynię.

      Usuń
  5. puenta słuszna i jedyna!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam i nie chce mi się wierzyć... Nie znam takich spraw, a raczej znam tylko z literatury... Chyba umarłabym bez mojego brata, a on beze mnie tym bardziej. Odkąd przyszedł na świat, byłam dla niego chyba ważniejsza od rodziców. Nie wyobrażam sobie, co by to musiało być, żeby nas podzieliło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawna w intrydze kobieta

      Usuń
    2. Jakoś takowe omijają naszą rodzinę, chwała Bogu. Intryganctwo to wyjątkowo podła cecha, już samo knucie poza plecami zainteresowanej osoby budzi we mnie wstręt.

      Usuń
    3. I to jest właśnie główny powód mojego odpuszczenia. Nie potrafię się tak bawić.

      Usuń
    4. Ja też nie. To jest, w gruncie rzeczy, rodzaj sztuki. Z tym, że nie tej, którą podziwiam.

      Usuń
    5. Żeby dać Ci pewnien obraz opowiem Ci tylko jedną historię. Mój pierwszy powrót ze Stanów. Gdzieś na dnie przepastnych waliz ukryte są drobiazgi dla każdego, kto został w kraju. Przy okazji wyciągam też ciuchy, buty, kosmetyki. Przed kolejnym powrotem brat mówi do mnie 'i żebyś mi się tym razem przy niej nie rozpakowywała, bo znowu nie będę miał życia'. No docenia piękno, nie powiem, a przy okazji zamęcza swoją miłością do niego wszystkich wokół ;o)

      Usuń
    6. Miłość do piękna to ja akurat rozumiem i podzielam :) Ale to jeszcze zależy, co dla kogo jest pięknem...

      Usuń
    7. Moje zamszowe czerwone, szpilki na ten przykład były... ;o)))

      Usuń
    8. Wszystko jasne. Babka jest zazdrosną materialistką. No to nie wróżę jej długiego żywota - kiedyś z zawiści pęknie jej żyłka pierdząca.

      Usuń
    9. No ma inklinacje do porównań i zaglądania w garderobę... ale niech jej nic nie pęka lepiej. Bo będzie na mnie, jak wszystko inne ;o)))

      Usuń
    10. Pęknie jej, bez względu na to, czy tego chcesz, czy nie. To jest wbudowane w wyposażenie podstawowe modelu! :))

      Usuń
    11. Ubawił mnie ten model podstawowy ;o)))

      Usuń
  7. Pożyczę Ci mojego - idealny nie jest, ale jak trzeba staje na wysokości zadania. I wiesz - zawsze możesz mieć w nas takie wirtualne siostry - przynajmniej za siebie mówię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. można mieć tylko nadzieję, że wszyscy z czasem mądrzeją :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wierz mi, takie CUDA dzieja sie wszedzie, wsrod roznych nacji tez:) Glupota ludzka nie zna granic. A szkoda!
    Miej sie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie zna, ale to nie moja głupota na szczęście ;o)

      Usuń
  10. Jak nie można czegoś zmienić, trzeba przejść nad tym do porządku dziennego, mimo, że boli czasem. Ale to chyba jedyne rozsądne co można zrobić.
    Siły, wytrwałości i wiadomo co :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co to jest wiadomo co? ;o)

      Usuń
    2. A takie tam. Uściski, uśmiechy, dobre myśli i inne podobne. :)))

      Usuń
  11. Rzecz raczej dla mnie niewyobrażalna. Mój brat jest tak małomówny, jak ja gadatliwa, ale wiem, że mogę na niego liczyć.
    Mawia się, że jeszcze przyjdzie koza do woza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyjdzie, uparta jest ;o)

      Usuń
    2. Znam z osobistej autopsji ludzi, którzy wysłali mnie kiedyś do diabła + życzenia żeby mnie trafił szlag, a potem, jak gdyby nigdy nic, "... może byś pomogła?" Musiałaby to być BARDZO UPARTA koza, żeby w końcu nie przyszła; ale mogę się mylić.
      I zdrowia życzę :)

      Usuń
    3. Psychicznego najbardziej oraz przejrzenia na oczy ;o)

      Usuń
  12. jestem jedynaczką, więc nie wiem, co tracę nie posiadając brata, ale wiem, co to znaczy strata. Wiem też, że czas leczy i uczy, a cierpliwość daje efekty...
    Życzę Ci pogodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;o) To bez sensu Ewuś. Bez względu na moją wykonaną pracę, ona nadal będzie mieszała.

      Usuń
  13. Nie chciał rozmawiać z Tedem? Wyładował frustrację na Tobie?
    Mam nadzieję, że zmądrzeje! Uściski i zdrowia dla Mamy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawet nie wiesz Dreamu jak Cię rozumiem.....i wiem co czujesz......
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  15. Dreamu, ja też jestem z tych co się nie pchają tam, gdzie ich nie chcą, jednakże co brat to brat, co siostra to siostra....
    smutne jest to, że to często te drugie połówki naszego rodzeństwa, czy też nasze, mącą i intrygują, oddalając od siebie tych, którzy powinni być sobie najbliżsi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mia kiedyś bardzo mnie to bolało właśnie bo i ja doświadczyłam takiego zachowania bratowej,potem była chwila przerwy na dobre chwile i wróciło....... ludzie jednak się nie zmieniają takie mam przekonanie. Nie wiem czy słuszne ale jeśli ktoś jest empatyczny to będzie taki zawsze a wredny zawsze będzie wredny....

      Usuń
    2. A Ja już mam to gdzieś. Walczyłam o relacje, jeździłam w środku świąt, żeby wszystko pogodzić, żeby było dobrze i... dostałam w zęby. Kiedyś, jak Ted zaczął pływać bratowa przygadała mi głupio, że teraz nam się polepszy, a im popieprzy, Poinformowałam ją wówczas, że niczego jej nie zabieram, za zarobioną kasę płacę najwyższą cenę- Jego nie ma w domu. Potem przez chwilę się ogarnęła, zwłaszcza, jak Ted przestał płwać i nam sie popieprzyło, ale znowu pojawiła się praca za granicą i tego już chyba nie zniosła. Wiem, że mieszają we dwie z siostrzyczką, bo ta nas nie lubi. Jeżeli mój brat pod swoim nosem daje sobie kręcić takie wałki, to nie ma o kogo walczyć, nawet, jeżeli to krew z krwi. Skończyły mi sie policzki do nadstawiania. Zgadzam się z Tobą Margo, wredny zostanie zawsze wredny...

      Usuń
    3. To że krew z krwi jeszcze nic nie znaczy, a z tymi policzkami doskonale powiedziane.

      Usuń
    4. :o) to cytat z mojego Dziecka Studenckiego ;o)

      Usuń
  16. Że też, kurde mol, muszą się zdarzać takie rzeczy pośród najbliższych.
    Mistrzem intrygi między moim bratem i mną była nasza mamusia. W zależności z której strony wiał wiatr albo On albo ja byliśmy fajni i automatycznie to drugie nie było fajne. Więc mamusia nadawała na drugiego: przekręcała fakty, trochę ubarwiała. Nigdy nie bywaliśmy fajni jednocześnie. Ale żeby było śmieszniej głośno wypowiadała jak mantrę: najważniejsze byście się dzieci kochali. Ch.....steczka wie po co matce te intrygi były i co dla siebie osiągała. Ale osiągnęła swoje: nasze rodziny, brata i moja, nigdy nie nawiązały jakiś normalnych, zwyczajnych, rodzinnych stosunków.
    No ja kurna nie kumam co ludźmi kieruje. No bo po cholerę Twoja bratowa napierdala takie rzeczy? Jest od tego bogatsza, mądrzejsza? Co ona z tego, dla siebie ma???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mnie, a to już jej sukces.

      Usuń
    2. Znaczy co? W czym jej przeszkadzasz? Masz jakiś niebotyczny wpływ na swojego brata?

      Usuń
    3. Nie, fajnie się dogadujemy (dogadywaliśmy) to ją wyraźnie wqoorwiało. Już nie musi... :o)

      Usuń
  17. Dopóki nie poznałam męża takie historie też mnie zadziwiały i nie wierzyłam, że rodzeństwo może nie chce się widzieć. Mówił mi, że siostrą prawie się nie widuje ale się uparłam, że chcę ją poznać - bo sma jestem zżyta bardzo z moim rodzeństwem. Noi poznaliśmy się, widziałam ją w sumie około kilkanaście razy w ciągu 10 lat mojego związku z mężem. Chwilę nawet było lepiej - jak ich syn miał 1 komunię świętą przeprosili się z rodziną, niedługo potem był mój ślub - też byli. Szło dobrze, do czasu kiedy zaszłam w ciążę. Urodziłam dzieciaka - ciężki poród, potem byliśmy bardzo z męzem wymęczeni - pierwsze tygodnie życia to był rolletrcoster, z nikim sie nie widywalismy za bardzo, bo raz zima a dwa maluch był niezły wrzaskun. Z siostrą się chcieliśmy zobaczyć jak dzieciak nasz miał 4 miesiące. I teściowa moja mówi, że nie mamy nawet po co jechać - siostra się obraziła, że jej OSOBIŚCIE NIE POINFORMOWALIŚMY o narodzinach w dniu porodu i że nie poprosiliśmy, żeby była chrzestną. Nosz fak ! Osobiście informowaliśmy tylko dwie osoby - dwie świeżo upieczone babcie, a one obdzwaniały całą resztę rodziny - wszyscy bardzo czekali na wieści, bo poród zaczął się o 13:00 i skończył cesarką o 8 rano. Ja nie dowierzałam i postanowiłam ją na chrzciny zaprosić, pojechaliśmy razem z dzieciakiem - nie wpuściła nas do domu, odebrała telefon i powiedziała ze nie może nas przyjąć bo chorzy są. Zawróciliśmy. Dzieciak ma 3 lata dzisiaj, cioci nie zna. Zerwała kontakty z nami bo jak sama stwierdziła - brat powinien był ją osobiście poinformować i szybko pokazać dziecko, poza tym spodziewała się, ze zostanie Chrzestną. Wyobrażacie sobie taką Chrzestną ? :)

    Ja i tak wiem, ze cała ta historia to jakaś zasłona dymna, ma o coś do nas pretensje - chyba zbyt szczęśliwi jesteśmy. Jej nie układa się w małżeństwie, odcięła się od wielu ludzi, zrobiła awanturę rodzicom i też nie utrzymuje z nimi kontaktu - ale jakoś nie mam ochoty po raz tzreci odnawiać z nią kontaktu. Mąż też nie. W momencie w którym nardzony maleńkiej istoty wykorzystałą do swoich celów i obróciła przeciwko nam straciła u mnie wszystko. Utrzymujemy więc świetny kontakt z dwójką mojego rodzeństwa, dziadkami po jednej i drugiej stronie a mąż się czuje jak jedynak - na co dzień nie pamiętamy nawet że ona istnieje. Taka historia ( nie uwierzyłabym, gdyby to nie była nasza ;) )!

    Aśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś u góry zapytał, kto mógłby zepsuć dobrą relację rodzeństwa. Potwierdza się moja odpowiedź, wprawna w intrydze kobieta może wszystko :o)

      Usuń
  18. Czasem potrzebny jest... czas...
    i nie piszę tego teoretycznie, ale też po swoistym doświadczeniu z bratem.

    Co nie zmienia faktu, że ostatnie dwa zdania w tym poście bardzo mi się podobają. Szczególnie to ostatnie... tak sobie myślę, że chodzi o to, by przez głupio ukierunkowaną walkę nie stracić z oczu tych, którzy są... i nas chcą...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zamiaru tracić go (czasu) na czekanie. Trzeba żyć tu i teraz. Być dla tych którzy tego chcą i cieszyć się tymi, którzy zupełnie bezinteresownie dają nam siebie. I masz rację, walka na dzień dzisiajeszy byłaby głupio ukierunkowana ;o)

      Usuń