Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

piątek, 10 kwietnia 2015

Kiedyś to ja miałam fantazję

 czyli znalezione na starym blogu.

Kolejna potrzeba znalezienia w sobie kogoś...

... no bo mamy już potrzebę znalezienia w sobie dziecka. Co jest zupełnie fajne, a najbardziej potrzebne, jak nas życie pogania, jak stado gęsi i jeszcze w dupę kopie.
Powinniśmy też czasem umieć znaleźć w sobie lenia, chociaż śladowego i od czasu do czasu. Trzeba się umieć lenić, żeby potem mieć przyjemność z pracy.
Fajnie też jest znaleźć w sobie odkrywcę. Poznać siebie i rozkminić otoczenie psychologicznie, a najfajniej jest zostać odkrywcą na urlopie i odkrywać knajpy na Rodos.
Tak sobie zmierzam do kolejnego odkrycia, i jest ono najbardziej odkrywcze z odkryć.
Czy my potrafimy się śmiać?
Tak do łez, do bólu brzucha i błagania, żeby już zamknęli się wszyscy, którzy nam To zrobili?
Niektórzy oczywiście potrafią sami, inni dają się sprowokować, a jeszcze innych jest mi żal. Bo kiedy całe towarzystwo zarykuje się ze śmiechu radośnie posmarkanie, oni muszą na to patrzeć. I nic.
Potrafię rozwalić Młodą.
Ona też mnie potrafi.
Tylko Ona śmieje się na skinienie palcem.
Ja, teoretycznie, nie powinnam.
Ale już jakiś czas temu zauważyłam, że mi zostało...
Z czasów beztroskich.
To jest taka specyficzna umiejętność.
Umiejętność znalezienia w sobie wewnętrznego przygłupa.
Pamiętam, kiedyś ( miałam jakiś dziesięć, dwanaście lat ) spotkałyśmy na ulicy przyjaciółkę mojej Mamy, której właśnie zmarł ojciec. Panie chwilę porozmawiały poważnie, a potem dostały takiego ataku śmiechu, że było mi za nie wstyd. Już w domu, wyrzucając Mamie nieodpowiednie zachowanie i brak szacunku dla zmarłego ( znałam go ), usłyszałam od Niej, że dla przyjaciółki nie mogła zrobić nic lepszego, jak dać jej chwilę zdrowego śmiechu.
Twój wewnętrzny przygłup może działa i ma się świetnie. To dobrze.
A może śpi i trzeba go tylko obudzić łaskotkami.
Ale jeżeli milczy, to niestety znaczy, że uciekł... bo było mu nudno. Wyjdź zatem na ulicę i znajdź nowego, albo na początek zadawaj się z kimś, kto swojego regularnie karmi.
W sobotę pierwszy raz wyszłyśmy na spacer po chorobie.
 Pisałam Wam, że jesteśmy chore? Nasz przygłup na szczęście nie choruje na grypę, ale spacer mu się podobał.
W piątek za to, znudzona nicnierobieniem grypowym,  wpadłam do salonu i oświadczyłam:
- Dzisiaj upiekę bułki drożdżowe!
Młoda podniosła głowę znad Mistrza i Margolci i zapytała:
- To groźba?

A Ty czym smacznym nakarmiłeś ostatnio swojego?

Dzisiaj, kilka lat po napisaniu powyższego tekstu, nakarmiłam swojego owsianką. Niech ma, przygłup :D


8 komentarzy:

  1. Banalnie - alkoholem ;)))

    Przygłup nie powinien nigdy się starzeć ani tym bardziej odchodzić, bo lata, bo nie wypada, bo coś tam. Może co najwyżej przysypiać na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja swojego przygłupa nakarmiłam dziś ciachami z lukrem :)
    Aaaaa nie ma to jak się zdrowo pośmiać.
    "Mistrza i Margolci" mówisz? Zazdraszczam, mogłabym czytać bez opamiętania...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurza twarz... nie pamiętam, dreamu. Dziecko we mnie ukryło się głęboko. Ostatnio jak dorosła, odpowiedzialna, poważna jak śmierć, baba musi się z życiem za bary brać.

    Wiesz Ty co? Właśnie między innymi powracam na blogowe łono. By przypomnieć sobie beztroska siebie. By ją odkopać spod trosk i stresów codzienności.

    mła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdarza mi się, choć... ostatnio jakby mniej.
    Ale kilka dni temu zaszkodziła mi czekolada. Na mózg mi się rzuciła, bo... rżałam jak klacz dosłownie ze wszystkiego. Aż się spłakałam. Mina mojego M bezcenna - chyba nie wiedział, że można ryczeć ze śmiechu. I to też było śmieszne, tylko "wrócić do siebie" było mi ciężko, bo co na niego spojrzałam, to zaczynałam od nowa.
    Totalna głupawka :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten wewnętrzny przygłup (jak go nazwałaś :) ) naprawdę pozwala przetrwać.
    Rozumiem Twoją mamę i uważam, że to co zrobiła była niesamowite i pomocne.

    Pozdrawiam (i mój przygłup również :) )

    OdpowiedzUsuń
  6. chodzę do pracy pomimo poważnych objawów chorobowych ale paracetamol 500 stawia na nogi i pogłębia przygłupa, otóż gdzie siądę natychmiast wyrasta przede mna na stole, biurku sterta ogilonych ręczników papierowych... otóż UŻYWAM ICH JAKO BRONI BIOLOGICZNEJ JEDNOSTKOWEGO RAŻENIA w stosunku do niegrzecznych uczniów !! a także wchodze do skupisk ludzkich z radosnym: LUDZIE ZWARIOWAŁAM WIRUCH ZA DARMO ROZDAJE !!KOMU KOMU BO IDĘ DO DOMU...

    OdpowiedzUsuń
  7. no powiem Ci Dreamu, że reakcje raczej negatywne...nikt nie chce (((((((9
    pozdro

    teatralna

    OdpowiedzUsuń