Kilka dni temu Ted wrócił do domu późnym wieczorem, a ja powitałam go tekstem:
- Dobrze, że jesteś... zjedz galaretkę.
Tu musi się pojawić małe wyjaśnienie. Nie jadam słodyczy od czasu przejścia na dietę, ale jak już kiedyś pisałam, jestem na diecie, a nie na zesłaniu za grzechy całego świata. Jadam więc słodycze wegańskie, suszone owoce i, od czasu, do czasu, kawałek 'normalnego słodycza', ale zawsze jest to odrobina ugryziona od kogoś :) Taki człowiek próba ze mnie. Ten gryz zupełnie zaspokaja moją potrzebę, bo wiem, że bezkarnie wolno mi to zrobić.
Wróćmy jednak do naszej opowieści.
- Tylko mi nie wymiękaj!- zareagował nerwowo Ted, bojąc się chyba, że zarzucę dietę.
- No coś ty!- obruszyłam się- Nie teraz kiedy jestem prawie u celu!
W sobotę na zakupach.
- Kochanie nie ma już w domu nic słodkiego, na co masz ochotę?- zagaiłam między półkami.
- Wiesz, chyba na nic, kupię sobie suszone figi, już od dawna mam na nie ochotę- zadziałał prewencyjnie Ted.
Hahahahaha! Myśli, że przechytrzył system.
To ja przechytrzyłam.
Ted przestaje jeść słodycze :D
Na zdrowie, Kochanie! Na zdrowie! :D:D:D
jeden kęs to w sam raz, jeśli chodzi o słodycze. chyba że .... baaardzo się chce :-)
OdpowiedzUsuńbossz, czytam o figach i od razu mi ślinka ciekanie. ostatnio jadłam tak dobre :-)
Jest jeden rodzaj, którego nigdy nie spróbuję, bo wiem, że się nie zatrzymam, chyba, że skończy się jeden poziom :D Mówię o ptasim mleczku :D
Usuńnaprawdę ?
Usuńdla mnie mogłoby nie istnieć.
nie oprę się za to czekoladzie z całymi laskowymi, laskowym w czekoladzie, dobrym śliwkom w czekoladzie i ... tofifi :-)
sporo tego :-)
Z czekolady z laskowymi orzechami wyjadam Tedowi... orzechy. Resztę załatwiają mi suszone owoce. Ostatnio moim przebojem są suszone wiśnie kupowane w Piotrze i Pawle.
Usuńspróbuję :-)
UsuńJa kocham słodycze i nie bardzo umiem z nich zrezygnować. Wymiękam za każdym razem gdy próbuje przejść na dietę, ale zawsze sobie tłumaczę, że w końcu muszę mieć w życiu jakieś przyjemności ;)
OdpowiedzUsuńAleż ja mam... wszystkie w granicach nakreślonego przez 'mojego kata' rozsądku ;D
UsuńWiesz, tylko mój kat ma słabą silną wolę i zero rozsądku :p A tak serio to podziwiam wytrzymałość. Ja mogę nie jeść słodyczy pod warunkiem że nie mam ich w domu. Ale jak już ugryzę...
UsuńMój Kat, mimo, że jest daleko, motywuje mnie i sprawdza postępy na fb. Generalnie jednak do niczego mnie nie zmuszał i to ja podjęłam decyzję, że chcę skorzystać z Jego rad i pomocy. To nadal moja decyzja, czy walczę. Przeszłam już taką drogę, że szkoda by było to spaprać.
UsuńTrzymam kciuki w takim razie i jeszcze raz gratuluję samozaparcia :)
UsuńZe słodyczy najbardziej lubię śledzika z cebulką.
OdpowiedzUsuńSerio.
Nie lubię słodyczy, a już ciast organicznie nie znoszę.
Wyjątkiem są bezy, bita śmietana i maślane kremy.
@Frau - ;-))))) a te wyjątki to często? ;-))))
UsuńBitej śmietany nie lubię, bezy mogą być, ale kremy maślane to zupełnie nie moja bajka.
UsuńZante - bardzo rzadko. Po prostu to nie mój "dział".
Usuń@Frau - ja też przez całe życie mogłam leżeć obok słodyczy. Czasem kupowałam sobie jakieś "cóś" marcepanowe i jadłam z 10 dni. Natomiast po chorobie i operacji, gdy w krótkim czasie bardzo schudłam, byłam niedożywiona, to miałam takie napady na słodycze, że potrafiłam dorwać się do słoika z miodem i go wtrząchnąć. Teraz się uspokoiło, ale od czasu do czasu, taki na ten przykład krem z bitej śmietany i mascarpone z rodzynkami bardzo mi pasuje;-)))
UsuńZante, litości, ja jestem na diecie!!! :D Orzechy są smaczne, orzechy są smaczne, orzechy są smaczne, ommmmm :D Hehe, krem mnie nie rusza, ale te rodzynki...
UsuńTo ja Wam powiem, że u mnie przypadek "bardzo schudnięcia", a tym bardziej niedożywienia nie występuje :)) Jem, na co mam ochotę (na słodycze po prostu nie miewam) i ile mam ochotę, mam gdzieś kilogramy, diety i chociaż tyle problemu z głowy.
UsuńJak postanowiłam, że mam gdzieś, źle się to dla mnie skończyło. Wrócił rozum, wróciła właściwa waga i dobre samopoczucie. Wszystko odbyło się bez walki, zmagania, kryzysów i głodu i to jest piękne.
UsuńA suszone owoce mają mało kalorii?
OdpowiedzUsuńZależy jakie. W niewielkiej ilości są OK, ale mówimy to ilości w gramach.
Usuńno masz silna wole kobieto ))) mi brakuje ale się muszę zmobilizować ... właśnie w kwestii słodyczy ale nie tylko .. ściskam prawie łikendowo
OdpowiedzUsuńO weekendzie pogadamy o 19:15 :D Silna wola zrodziła się w dniu, kiedy zobaczyłam się na zdjęciach z urodzin mojej teściowej. Nie mieściłam się w kadrze i wylewałam na zdjęcie z prawej i z lewej. Nie ma do tego powrotu.
Usuńale jesteś cwaniutka no no :D ja też jestem na odwyku i szafkę ze słodyczmai obchodzę z daleka, zobaczymy jaki i kiedy będzie efekt :)
OdpowiedzUsuńNie jestem... samo jakoś tak wyszło :D Oraz ja na odwyku jestem już 195 dni, efekty zadziwiają mnie samą :D
UsuńMnie raz "udało się" spaprać konkretne efekty... Bolało, jak jasna cholera. Ale wtedy nie wiedziałam, że najbardziej szkodzi to, do czego ciągnie, no i właściwie nie wiedziałam nic o funkcjonowaniu własnego organizmu. Odkąd zaczęłam siebie uważniej obserwować i słuchać, przestałam puchnąć "z powietrza". Teraz idę w drugą stronę - powoli odwracam to, co schrzaniłam.
OdpowiedzUsuńA Ty jesteś silna... Z pewnością osiągniesz cel :))) Trzymam kciuki :)
Oraz... Nie mogłabym ot tak na zawsze wsiąknąć :) Poza tym wiesz gdzie mnie znaleźć :) :***