Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

poniedziałek, 29 lutego 2016

And the Oscar goes to...

Cieszę się z Leo- już za Gilberta powinien go dostać.
Pocieszający jest ten dla Spotlight.
Nie rozumiem za co Sam Smith- tak wyjęczanej piosenki do Bonda chyba jeszcze nie było.
Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad Mad Maxem, ale ja zawsze miałam problem z superprodukcjami.
Żałuję, że nie dotarłam na Zjawę.

Chętnie obejrzę galę mimo, że boję się przyciężkawych tekstów Chrisa Rocka oraz Sachy Barona Cohena. Mam nadzieję, że nie wytną Pete Doctera, niektórzy rodzice moich uczniów muszą usłyszeć coś w tiwi, żeby do nich dotarło.

Wykopaliska w kraju naszem trwają nawet zimą.
Odkopują kolejne szafy.
Co to się porobiło?

4 komentarze:

  1. Chyba jestem bardzo złośliwym człowiekiem - niezmiernie bawią mnie protesty naszych świętoszków przeciw "Spotlightowi"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Protestują przeciw faktom? No powodzenia, a może Kopernik też była kobietą?

      Usuń
  2. ja w tym roku nie widziałam prawie wszystkich oscarowych.
    kandydaci do statuetki to nie jest mój ulubiony gatunek 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Leo zasłużył. nie od dziś zresztą, ale podobnie jak Ty, nie rozumiem ścieżki dźwiękowej ze "Spectre". oj jęczydło okrutne.

    OdpowiedzUsuń