Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 29 marca 2016

Jestem kobietą czyli zakupy

Od miesiąca szukam sukienki.
Jedyna, która mi się podobała była od tego tam, z dziwnym imieniem i po przecenie kosztowała tyle, co pół, średniej klasy, samochodu. Przepraszam, ale nie!
Koniec końców kupiłam (tak, tak, przewidziałam to jeszcze przed wyjazdem do P.) garnitur. Jest genialny, wyglądam w nim świetnie,(matko, powiedziałam to !) do niego mam cudne szpilki i od dzisiaj bluzka, w odjechanym kolorze, dopełnia całości.
Aż tu nagle, w drodze do domu zobaczyłam w sklepie sukienkę. Czarno-białą. Leżała idealnie, podkreślała to, co trzeba i wyglądała bajecznie. Pewnie bym ją kupiła, bo mam też żakiet w podobnym stylu, gdyby nie to, że na zakupach byłam z Młodą.

Stoję więc w przymierzalni, jestem sobie zadowolona a ona na to:
- Podobasz się sobie?
- Chyba tak. Sukienka dobrze leży. Żakiet mam, buty też się znajdą. Jest dobrze.
- No nie do końca- wali między oczy Panna Czepialska.
- A co tobie się nie podoba?- pytam zaczepnie.
- Ma niezły krój, ale to nie wszystko, wiesz co o tobie mówi?
- ??? - w odpowiedzi unoszę brew zdziwiona, że kiecka, którą mam na sobie od trzech minut, już jej zdążyła coś o mnie nagadać.
- Mówi 'jestem kobietą ale chyba nie wiem, dlatego pokażę ci jaka jestem zgrabna, a że może jestem też dziewczyną, to dla zabawy sobie na niej pierdyknę motylki'. Nie kupuję tej ściemy. Zdejmujemy to.
Nie przegadasz projektanta, a jak do tego jest on socjologiem, to umarł w butach.
Dobrze, że byłam z Młodą, bo gdybym ją kupiła, wdziała na tę ważną imprezę, a ona sprzedałaby mi tę opowieść o motylkach przed wydarzeniem, wypaliłyby mi france znamię na d... :)

Jak tam po świętach?
Żyjecie?
Czas wrócić do normalnego odżywiania i treningu.
Od jutra koniec z sernikami i mazurkami.
Dobrze, że już po... :)


14 komentarzy:

  1. Mojemu dziecku nie podoba się nic, co na siebie wkładam, ale mam do tego zgoła odmienne podejście. Ma się podobać mnie! Reszta świata może mi gęśliki obcmokać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu, jak Młoda została projektantem, a przestała być amatorem- gawędziarzem, jej pomoc jest bardzo rzeczowa. Nie o to chodzi, co mnie się podoba, a co jej nie, raczej o fason i to, jak wdzianko jest wykonane, tu niestety moja wiedza nie istnieje, a jej jest bardzo pomocna w dalszym użytkowaniu ciucha.

      Usuń
    2. Ja tam nie mam takiego problemu, dobrze, jeśli uda mi się w ogóle coś na siebie kupić :) A tak na marginesie, to zerknij do porannej poczty :)

      Usuń
  2. a ja właśnie wróciłam z kina (tego światowego) i jestem zakochana w kiecce w motylki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy widziałaś ją w sklepie, który może być i w moim mieście?

      Usuń
    2. Mały butik niestety, żadna sieć. Motylki mnie wydawały się być geometrycznymi wzorami, a po dłuższym zastanowieniu się jednak okazało się, że nie są to trójkąty i kwadraty ;)

      Usuń
  3. taaa dobrze, że na zakupy chadzam sama ;)
    a z drugiej strony Dreamu kochana jesteś zgrabną kobietą, schudłaś, ćwiczysz trzymasz się w ryzach, to nie ubieraj giezła rozwleczonego choćby najpiekniejszego, tylko podkreślaj swoją zgrabną sylwetkę i bądź kobietą, każdą a zwłaszcza świadomą i nawet szczującą ))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giezło? No way, musiałabyś zobaczyć ten garnitur. To dopiero mnie podkreśla. Jest szary, do tego szare zamszowo- lakierowane szpile i bluzka odlot w kolorze limonki ;) Odlot to mało.

      Usuń
  4. Moim "krytykiem zakupowym" o dziwo (bo to ponoć rzadkość)jest T., mąż znaczy. Choć czasem, w przymierzalni, krew się we mnie burzy, bo "jak to??? Nie ślicznie???" to w efekcie, następnego dnia po zakupach tego "to będzie dobre. Zakładaj!!!", w większości przypadków, muszę przyznać, że miał rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młoda, jak napisałam wyżej Frau, jest od spraw technicznych. Na wieszaku nie widzę, że ciuch jest źle uszyty, ona to widzi. Do tego ja naprawdę nie widziałam, że to coś na kiecce to motylki :) Moja bratowa kupiła kiedyś swojej córce bluzkę... w różyczki, po czym okazało się, że są to... czaszki :)

      Usuń
  5. szkodaaaa, bo ja się nie najadłam mazurka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ło Matko i Córko! (nomen omen)... Ona Cię tak zawsze brutalnie na ziemię sprowadza? :D

    OdpowiedzUsuń