Nie, nie! Nie będzie wspomnienia o moim Rodzicielu, bo Go zwyczajnie nie pamiętam.
Czy Wy myśleliście kiedyś, jakimi rodzicami będą Wasi kumple?
Szurnięte koleżanki?
Nadmiernie wyluzowani koledzy?
Kiedyś wpadli do nas przyjaciele z 'dawnych lat', wokół kręciła się Młoda, wówczas w początkach gimnazjum. W pewnym momencie zwróciła się to Teda 'tatusiu'.
- Ona do ciebie mówi tatusiu...- zauważyła radośnie dziewczyna- jaki czad!
- A twoje do ciebie mówią 'proszę pani'...- skonstatował jej własny małżon.
Zastanawiałam się kiedyś, jakim ojcem będzie Ted.
Trochę się, szczerze mówiąc, bałam.
Relacje Tedowego brata z jego dziećmi pozostawiały wiele do życzenia, a i Ted raczej ukochanym wujaszkiem nie był.
A potem urodziła się Ona.
Ted pilnie uczył się być rodzicem konsekwentnym, bo szalonym był zawsze.
Kochał mądrze, a nie strasznie.
Budował relację na odległość przez dwanaście lat.
Dzisiaj razem knują.
Jest wsparciem, kiedy trzeba.
Wymaga, kiedy należy.
W środku nocy Koty potrafią przyjechać na dworzec i przywieźć Tatałkowi kawę, bo właśnie jedzie do Warszawy i ma w Poznaniu pięćdziesiąt minut czasu.
W środku nocy odśpiewały mu wczoraj 'sto lat', bo było już po północy i 'to już, dzisiaj'.
Nie pamiętam mojego Ojca, ale gdybym mogła wybierać, chciałabym mieć takie wspomnienia, jak Młoda.
Oj,jak pięknie...
OdpowiedzUsuńFajnie
ja też ....
OdpowiedzUsuńAle ja lubię Twojego Teda!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńi zazdroszczę Młodej;D
Uściski dla Was
Ech, pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńU mnie nikt o święcie nie pamiętał. Pewnie nie zasłużyłem...
To pięknie, że się tak stara. Szczególnie utrzymanie relacji na odległość to ogromne wyzwanie, dla większości ojców niemal niewykonalna. A jemu się udaje. Widać docenia i zależy mu.
OdpowiedzUsuńUściski!!!
piękny wpis. naprawdę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)