Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

czwartek, 14 lipca 2016

Jestem chudą nudziarą

Przeglądam bloga.
Wrzuciłam archiwum dla tych, którzy mają dużo czasu.
Japierniczę jakie ja kiedyś brawurowe popełniałam teksty.
Nie wiem, czy tłuszcz tu i tam powodował, że miałam ułańską fantazję?
Czy na poziomie wyobraźni byłam szczupłą brunetką i to powodowało, że szalałam werbalnie?
Dzisiaj JESTEM szczupłą brunetką i nudziarą na maxa.
Kiedyś byłam gruba i nie mówiłam o mojej wadze, bo... był to temat delikatny.
Dzisiaj jest delikatny, bo nie jestem, ale może urażać innych.
Jakie to bez sensu.
Nie będę pisała o diecie i ćwiczeniach, zdrowym trybie życia i prawidłowych wynikach.
Nie będę wstawiać fotek ze zbalansowanymi posiłkami, ani na nie przepisów.
Zapomnijcie o linkach do super ćwiczeń, które spalą wszystko, od samego na nie patrzenia.
Nie czuję się fachowcem, zresztą niektórzy z Was wiedzą, że 'trochę' przy tym chudnięciu narozrabiałam.
Powiem Wam o tym, czego doświadczam.
Ludzie w sklepach, zachodząc mnie od tyłu, mówią do mnie na 'ty' i to jest przezabawne.
Ich miny, kiedy orientują się, co zrobili, są bezcenne.
Reakcje ludzi, ze wskazaniem na tę żeńską część, którzy dawno mnie nie widzieli to taki rasowy baran, że aż miło patrzeć.
Chwilami pławię się w ich zazdrosnych spojrzeniach.
Jestem nudną, chudą, suką, hahahaha!
Ale dlaczego nie mam się tym cieszyć?
Przecież to mój sukces, prawda?
A ja delikatna, żeby nikogo nie urazić, zaraz zacznę przepraszać, że niektóre panie zatrzymały się na etapie pontona, kiedy ja... zawalczyłam, żeby spuścić ze swojego powietrze.
Przeczytałam dzisiaj, że jesteśmy najszybciej tyjącą nacją na świecie.
Plaża weryfikuje.
Plaża dołuje, albo... łaskocze ego.
Weryfikuje spacer po Promenadzie Lanserów.
To, co ludzie w siebie wrzucają, to jakieś szaleństwo jest.
Ja rozumiem, że na urlopie można się trochę wyluzować, ale żeby zaraz jeść...  WSZYSTKO?
HURTEM?

Mówiłam, że jestem nudziarą.
No i ch... ale za to chudą :)


27 komentarzy:

  1. No masz babo placek, tez jestem chuda i moze wlasnie dlatego nie pisze :) Co prawda schudlam w zupelnie inny sposob niz Ty i mojej diety raczej nie polecam, ale juz od prawie roku trzymam te sama wage bez zadnych wyrzeczen i jestem szczesliwa.
    Ludzie tez mowia do mnie na "ty" ale to normalne, pewnie dostala bym zawalu serca gdyby bylo inaczej :P
    Za to mile jest jak moj maz chodzi za mna i mowi jaka to jestem sexy. Mile jest rowniez kupowanie szmat w rozmiarze jaki ostatnio nosilam ponad 30 lat temu w Polsce :))
    Fajnie jest byc chuda, nudna jedza :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Twoja 'dieta' była wyjątkowo restrykcyjna i nikomu jej nie polecasz z wiadomych względów :) Jak byłam po Twojej stronie wody tez mówiłam wszystkim na "ty", a potem długo nie mogłam się przyzwyczaić, do "panowania i paniania" :D To piękne, że można wrócić do rozmiaru sprzed lat i bezczelnie wchodzić w najstarsze ciuchy z pawlacza :D Tak, fajnie jest być chudą jędzą :D

      Usuń
    2. naprawdę jesteście wredne, wiecie o tym?... ciągle przypominacie, że jesteście chude, nie możecie o czym innym? już nie mam siły zazdraszczać, szczególnie Dreamu.... :))))))))))))))))))

      Usuń
    3. Dawaj, pogłodzę Cię chwilę albo dziesięć i też będziesz chudą suką :D

      Usuń
  2. Chudość sama w sobie nie ma takiego wpływu na pisanie moim zdaniem.
    Ale ta świadomość, jak wyglądasz i jak Cię odbierają to coś, do czego po latach bycia grubym (grubszym, puszystym, jak go tam zwał) trzeba też jakoś przywyknąć. Ja ostatnio miałam słabszy okres, więc przybyło mi znów jakieś 2,5 kg. Ale już walczę, żeby znów być szczupła. Chuda bym była, gdybym jeszcze intensywniej ćwiczyła. I pewnie za jakiś czas to osiągnę, bo
    mi to znów zaczyna sprawiać frajdę. Bo jem zdrowo i większość posiłków szykuję sama. Bo wiem, co mam na talerzu i prawie niczego obcego do gęby nie wezmę, bo wiem, jak to się kończy.

    Tak więc jestem szczęśliwa i staram się doczytać jak najwięcej, żeby tym, co jem, jeszcze poprawić swoje zdrowie, a nie tylko sylwetkę.
    Zmieniło mi się totalnie, polubiłam szykowanie jedzenia.
    Ale kiedy wrzucam na głównego bloga te moje posiłki, prawie nie ma odzewu. Ludzie się przyzwyczaili do czegoś innego, a ja też nie czuję się specem od odchudzania, chociaż na samej sobie już mnóstwo przećwiczyłam.
    Ale tak czy siak wiem, że do tej wagi, którą miałam kiedyś, a tym bardziej kiedyś-kiedyś, na pewno nie wrócę. Prędzej przebiegnę maraton!
    Podoba mi się ten kierunek rozwoju, wczoraj wznowiłam przyjaźń moim rowerkiem stacjonarnym i znów się polubiliśmy.
    No sama przyznaj. Fajnie być chudą suką i móc poszpanować na molo :)
    I już bez tego strachu, że za chwilę znów złapiesz "nie wiedzieć skąd" (a wiedzieć, ale nie chcieć wcześniej przyznać!) jakieś 5 kilosów. :)
    Buziaki i tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twoje foty z jedzeniem nie ma odzewu, bo kto się przyzna, że mu się nie chce? Nawet nie doczyta, że tzw. clean eating, to żywność nieprzetworzona, albo obrabiana bardzo krótko. No ale trzeba iść do sklepu, kupić te wszystkie zioła, przyprawy i drogie oleje... A smak? Ja doceniłam nowe smaki, ale, ale... docenił je też Ted. Ja chudłam, a on stracił parę centymetrów w obwodzie, z powietrza. I wiesz co jest najpiękniejsze? Nawet jak złapałaś te +2, wiesz, co masz zrobić, żeby zniknęły. Zrobisz to tak, jak poprzednio, bo nic nie musisz zmieniać, jesteś w kursie. Przynajmniej wiem, że KTOŚ mnie rozumie :D Buziak i trzymajmy się w klubie chudych suk :D :D :D

      Usuń
  3. I tak nikt nie przebije tego, co dzieje sie tutaj na plazach czy promenadach.
    Gigantycznych rozmiarow coolery targane na plaze mowia same za siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No po Twojej stronie wody zmieniają się standardy chudości :D

      Usuń
  4. To prawda. Ja próbuję powietrze spuścić ze swojego. Ale co odkręcę zawór,żeby spuścić, to ktoś dodmuchuje jeszcze więcej. Tragedia ze mną. Ot...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam tragedia, nie masz motywacji, albo narzędzi :)

      Usuń
  5. Sorry Cie bardzo Dreamu, może i jesteś chuda ale nie każde co chude to wredne i sukowate, a Ty no weź dziewczyno się nie przechwalaj bo za czcze przechwałki to Kain zabił Abla a Winnetou oskalpował Ryczącego Bawołu :)
    Dzień dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry to byłem ja czyli Desper :)

      Usuń
    2. Nawet, jakbyś się nie podpisał, wiedziałabym, że to byłeś Ty Desperu. Tylko Ty się tak pięknie przypier... :D Dzień dobry :D

      Usuń
    3. Się zarumieniłem jak sztubak wieesz!!

      Usuń
    4. Ty się zarumieniłeś? Świat się kończy... :D

      Usuń
  6. yyy, mówisz, że to od wagi zależy? cholera, bo ja na ten przykład przybrałam nieco. dramatu nie ma, bo z 49 kg (tyle ważyłam chyba z piętnaście lat, przysięgam!) na 53, ale też przynudzam.
    obalam zatem teorię, pijąc czekoladę na gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobrze.
    Ale dlaczego posiadanie "tłuszczu tu i tam" w jakiś sposób ujmuje człowiekowi wartości?
    Ewentualnie, dlaczego bycie "nudną, chudą suką" musi stanowić powód do zazdrości?
    I czy "zatrzymanie się na etapie pontona" wspólnie z "plażą" obowiązkowo powinno człowieka dołować?
    Pytam, bo wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego kubatura i tonaż mają liczyć się bardziej od tego, jakim jest się człowiekiem.
    Urodziwszy się jako ponton, pozostałam na tym poziomie na zawsze. Nigdy nie wpadło mi do głowy, żeby się katować dietami i pewnie już nie wpadnie, bo jestem raczej taką żywą rybką, która płynie pod prąd, nie z prądem. Jednak w głowie nie może mi się pomieścić to, co jedni ludzie robią drugim ludziom i jedne dzieci drugim dzieciom. Nastolatki głodzą się albo popełniają samobójstwa, bo są "za grube"! Coś, co kiedyś stanowiło element zbrodni ludobójstwa (torturowanie głodem) dziś staje się wręcz powszechną modą.
    Niczego już nie pojmuję z tego świata. Pora umierać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Frau, ja nie mam nic do pontonów, byłam po jednej i drugiej stronie. Znam wady i zalety obu stanów. Jako chudziel z natury, bardzo źle czułam się nabrawszy ciała więcej, niż mieściło się w moich jeansach. Generalnie miałam to w dupie, jak wyglądam, postanowiłam to jednak zmienić ze względu na mój stan zdrowia i ani przez moment nie byłam głodna wracając do MOJEJ normy. O tym, że bycia chudym można komuś zazdrościć, dowiedziałam się, jak już na powrót stałam się chudą suką. I uwierz mi, usłyszałam to od tych, od których się tego nie spodziewałam. Mój tekst nie miał na celu wartościowania chudych i tych mniej chudych, a raczej przedstawienie mojego punktu widzenia po przejściu na drugą stronę lustra. Oraz też nie rozumiem ludzi.

      Usuń
    2. Ktoś użył tego sformułowania wobec Ciebie? Pal sześć "chudą", ale "suka"?! To ja nie wiem, gdzie są granice zazdrości. Ale i jest to przykład na to, co napisałam: ludzie mają czerwoną mgłę na oczach z powodów, które zdumiewają mnie do nieprzytomności.

      Usuń
    3. Tak, użył... użyła. Pytanie brzmiało: 'jak to jest być taką chudą suką?' ' Mózg mi nie schudł'- odcięłam się wówczas, ale uwierz mi, zbaraniałam.

      Usuń
    4. Matko. Też bym zbaraniała.

      Usuń
  8. No co Ty????? Nie będzie słit foci kaszotto? Albo zielonego koktajlu i peanów na temat zalet jarmużu???? śniadanek fit i kolacyjek????
    Nooooda .... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież napisałam, że jestem chudą nudziarą, nie? :D

      Usuń
  9. Ponoć kobiety dzieli się na chude i miłe, ale ja tam się nie znam ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś byłam gruba- mam nadzieję, że o byciu miłym się nie zapomina :D

      Usuń
  10. :) generalnie mam 106 sprawdzonych sposobów na to jak stać się grubasem.... A chude jest wredne - tak mawia moja koleżanka która waży 2- kg więcej niż ja a ja się do chudych nie zaliczam od jakiś 15 kilogramów :))))

    OdpowiedzUsuń