Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

czwartek, 23 lutego 2017

O pączku będzie

bo jakżeby inaczej.
Nikt mnie nigdy nie spytał:
- Hej, ile dzisiaj zjadłaś jogurtów? (bananów, czekolady, ogórków kiszonych- niepotrzebne skreślić)
A dzisiaj jest taki dzień, że pytają wszyscy:
- Ile dzisiaj zjadłaś pączków?- i w moim przypadku czekają raczej na odpowiedź 'zero', a potem długą gadkę umoralniającą na temat zdrowego żywienia.
A tu dupa.
Bo po pierwsze, jak się człowiek chce odżywiać snikersami, hamburgerami i kolą, to jego sprawa, a po drugie tradycja nie ginie dlatego, że ją podtrzymujemy.
Cytując za Wiki:
"Pączek: (staropol. i śl. krepel) [...]- wyrób cukierniczy w postaci ciasta drożdżowego (z mąki pszennej) uformowanego na kształt lekko spłaszczonej, mieszczącej się w dłoni kuli i usmażonego na głębokim tłuszczu [...] na kolor ciemno-złoty lub upieczonego w wysokiej temperaturze na kolor jasno-żółty".  
Otóż jedna znana fit blogerka, żona znanego męża, opublikowała przepis na 'pączki' z batatów, bananów i mąki kokosowej, smażone na oleju kokosowym. Ja się tylko pytam, jak to się ma do definicji pączka?
W ubiegłym roku wypróbowałam przepis na dietetyczne pączki i... zjadłam tradycyjnego :D
Bo pączek musi być pączkiem, smacznym, pachnącym, polukrowanym (albo posypanym cukrem pudrem, zgodnie z zamiłowaniem zjadacza) i musi wywoływać błogi uśmiech.
Inna fit trenerka, ulubienica naszej Młodej, opublikowała dzisiaj swoje foty z pączkami w obu dłoniach i gwiazdami w oczach. I to rozumiem! Trening, treningiem ale liczy się tradycja i dobra zabawa :D

Zjadlam.
Dwa.
Nie wstydzę się.
Jestem dumna nawet.
Bo pączki w tłusty czwartek, to wróżba dobrobytu w przyszłości.
No jak można mieć wyrzuty sumienia z powodu dobrobytu?
Jeden pączek... albo cztery, jeszcze nikogo nie zabił, a w dobrym towarzystwie to go nawet nikt nie zauważył... więc trzeba to powtórzyć :)

Smacznego!




6 komentarzy:

  1. ))) zjadłam więcej i też nie żałuje pyszne były )))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszedzie paczki! Wszyscy zjedli paczki! A ja sierotka jedna nie zjadlam! Bo nie kupilam! Bo piz...lo jak w kieleckim i mi sie nie chcialo isc! Moze za to schudlam???????????

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet tu w Niemcowie podtrzymuje tradycje- zjadlam jeden ale dla kazdego w domu czeka rowniez paczek i wyjatkowo dzisiaj mam gleboko w d....kalorie :)
    Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  4. i takie podejście mi się podoba :) sama zjadłam dwa choć nie miałam tego na początku w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie wszyscy pytali i każdy się dziwił, że nie jadłam. A ja nie lubię pączków ani niczego drożdżowego i nie będę się zmuszać w imię tradycji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubilam paczki i przy kazdej wizycie w polskiej dzielnicy tradycyjnie musial byc paczek. Nie jezdzimy tam czesto, dwa razy do roku i oczywiscie nigdy w Tlusty Czwartek, ale paczek na twarz musial byc inaczej wizyta na Greenpoincie bylaby nie udana. Niestety od kilku lat te paczki nam absolutnie nie sluza, zaczyna sie nieprzyjemnym zapachem tluszczu juz w czasie jedzenia a konczy ciezkoscia na zoladku przez reszte dnia, czyli od popoludnia az do nocy.
    Nie wiem co jest, ale cos mi mowi, ze piekarnie nie wymieniaja tluszczu tak czesto jak powinny i tylko dolewaja jak jest juz malo a do tego chyba uzywaja najgorszej jakosc oleje.
    No to teraz mamy raz w tygodniu Dzien Donuta, po ktorych nigdy mi nic nie jest. Dzien Dounuta jest czczony w kazda sobote rano, to nasze sniadanie:)))

    OdpowiedzUsuń