Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 27 czerwca 2017

A gdyby tak..

... iść przed siebie.
Bez celu.
Mieć w dupie świat i ludzi.
Zapomnieć o pracy i innych bzdurach...

Mogłoby być fajnie.




Jest fajnie 😉

czwartek, 22 czerwca 2017

Zaczynam...

Zaczynam się pakować 😉



Nie ma co odliczać dni.
W sobotę ruszamy.
🐾

czwartek, 15 czerwca 2017

Tadam 😊

Wczoraj o 20:15 odtrąbiłam wakacje.
Czuję się dziwnie.
Jak pies, po latach spuszczony ze smyczy.
Kupiłam truskawki, zjadłam michę z jogurtem i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
Muszę się, na powrót, nauczyć odpoczywać.
Muszę sobie przypomnieć, jak to jest nic nie musieć.
Tak mogę musieć.
Nie lecimy do Londynu.
Z kilku powodów.
I nie... zamachy nie mają z tym nic wspólnego.
Naprędce organizowaliśmy zamiennik.
Nie możemy odjechać za daleko od domu.
W grę wchodzi zasięg kilku godzin jazdy samochodem.
No... Nowe buty do chodzenia po górach już czekają.
Rezerwacja zrobiona.
Jest nadzieja na chwilę ciszy.
Jest nadzieja, że będzie pięknie.

Idę na spacer (Ted w pracy oczywiście) poobserwować świat.

Ekhhhhh.

Jestem wolna.
Aż nie mogę uwierzyć.
Jakoś się z tym pogodzę.
Chyba 😁

sobota, 3 czerwca 2017

Nie mam pomysłu na tytuł, bo co tu powiedzieć/ napisać?

- Przeczytałem moje orzeczenie o dysleksji- wyrąbał Bartek wpadając do mnie wczoraj.
- Słońce, po co ci to było?- zapytałam ze smutkiem- Mało masz problemów?
- No teraz wiem, czego nigdy nie zrobię, czego się nie nauczę i mam problemy z koncentracją takie, że klękajcie narody!
- Widzisz, teraz już to wiesz i co ci po tej wiedzy? Wiesz, że zgodnie z prawami fizyki bączek nie powinien latać, bo jest za ciężki?
- Nie wiem- zadziwiłam Bartka.
- A wiesz, dlaczego lata?- ciągnęłam opowieść.
- Nie mam pojęcia.
- Bo nikt mu nigdy nie powiedział, że nie może... więc może lepiej było nie wiedzieć, co tam mądre głowy na ciebie nawypisywały.
- No ale teraz wiem i nareszcie rozumiem dlaczego mama mówi 'skup się', a ja nie umiem.

Ekhhhhh.
Bartek pojawił się u mnie dwa lata temu.
Mama zadzwoniła z polecenia i od razu wypaliła:
- On ma głęboką dysleksję, więc jeżeli pani nie zechce z nim pracować, to ja zrozumiem.
- Proszę pani, co to znaczy 'nie zechce'?- zapytałam- Zapraszam na spotkanie, poznamy się z młodym człowiekiem i oboje postanowimy, czy zechcemy ze sobą współpracować.
Po spotkaniu mama zadała mi tylko jedno pytanie 'dlaczego ja pani nie znalazłam wcześniej?'
I tak jedziemy sobie z Bartkiem na tym samym wózku, raz na, raz pod nim. W grę wchodzą tylko zajęcia indywidualne, a ja walczę o każdą minutę jego skupienia. Nie widziałam orzeczenia. Nie było mi potrzebne. Widziałam dziecko. To wystarczyło.

- Bartuś, czy ty chodziłeś na jakieś zajęcia do poradni?- zapytałam po tym, jak Młody przeprocesował informację o bączku- Takie pomagające ci się skupić.
- Tak, na początku, ale teraz jestem za stary.
No tak.
- A pamiętasz jeszcze jakieś ćwiczenia, które wtedy robiłeś?
- Nie- odpowiedział nerwowo, jak zwykle, kiedy czegoś nie pamiętał.
- A więc...
Tu odłożyliśmy zajęcia językowe na bok i zaczęliśmy trening oddechowy, techniki relaksacyjne i poprawiające koncentrację. Boszszszszsz ileż to już razy uczyłam moich uczniów jak odpocząć, jak się skupić, jak zrelaksować, jak uspokoić oddech. Przed maturą, przed egzaminem gimbazjalnym, przed sprawdzianem, diagnozą i Bóg jeden wie czym tam jeszcze...
I tak sobie myślę, że w szkole uczy się ich tylu niepotrzebnych bzdur, a zapomina o higienie psychicznej.
Bez tego ani rusz.
Nie teraz, kiedy świat popyla w takim tempie.

Jeżeli macie wokół siebie dzieci lub młodzież zadbajcie proszę o to, żeby same potrafiły o siebie zadbać.
Jeśli my  o tym nie pomyślimy nasz kraj pełen będzie frustratów, których i tak już nam nie brakuje.

czwartek, 1 czerwca 2017

Poznasz klasę po cukierku

Klasę człowieka?
Dziecka? Rodzica?
Na stole  w klasie stoi kosz słodyczy.
Rafaello, Ferrero Rocher, galaretki w czekoladzie.
Dzieci mają święto, a my o nich pamiętamy.
Zawsze.
Tyle, że one nie zawsze pamiętają o sobie nawzajem.
Jedni przychodzą i skromnie częstują się jednym cukierkiem.
Inni zwyczajnie odmawiają.
A jeszcze inni...
I nie zgadniecie kto?
Ci najlepiej sytuowani.
Nie częstują się, nie jedzą, wpierdalają!
Do trzeciego zwrócenia im uwagi.
Nie przeze mnie.
Przez kolegów.
Tekstem 'mama cię w domu nie karmi?' , 'wyluzuj, dla ciebie nie zabraknie', 'kolega to na jakimś głodzie, jak widzę'.
Haha! Nie muszę ich wychowywać, kumple to zrobią.
Znacznie bardziej skutecznie.