Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 3 czerwca 2017

Nie mam pomysłu na tytuł, bo co tu powiedzieć/ napisać?

- Przeczytałem moje orzeczenie o dysleksji- wyrąbał Bartek wpadając do mnie wczoraj.
- Słońce, po co ci to było?- zapytałam ze smutkiem- Mało masz problemów?
- No teraz wiem, czego nigdy nie zrobię, czego się nie nauczę i mam problemy z koncentracją takie, że klękajcie narody!
- Widzisz, teraz już to wiesz i co ci po tej wiedzy? Wiesz, że zgodnie z prawami fizyki bączek nie powinien latać, bo jest za ciężki?
- Nie wiem- zadziwiłam Bartka.
- A wiesz, dlaczego lata?- ciągnęłam opowieść.
- Nie mam pojęcia.
- Bo nikt mu nigdy nie powiedział, że nie może... więc może lepiej było nie wiedzieć, co tam mądre głowy na ciebie nawypisywały.
- No ale teraz wiem i nareszcie rozumiem dlaczego mama mówi 'skup się', a ja nie umiem.

Ekhhhhh.
Bartek pojawił się u mnie dwa lata temu.
Mama zadzwoniła z polecenia i od razu wypaliła:
- On ma głęboką dysleksję, więc jeżeli pani nie zechce z nim pracować, to ja zrozumiem.
- Proszę pani, co to znaczy 'nie zechce'?- zapytałam- Zapraszam na spotkanie, poznamy się z młodym człowiekiem i oboje postanowimy, czy zechcemy ze sobą współpracować.
Po spotkaniu mama zadała mi tylko jedno pytanie 'dlaczego ja pani nie znalazłam wcześniej?'
I tak jedziemy sobie z Bartkiem na tym samym wózku, raz na, raz pod nim. W grę wchodzą tylko zajęcia indywidualne, a ja walczę o każdą minutę jego skupienia. Nie widziałam orzeczenia. Nie było mi potrzebne. Widziałam dziecko. To wystarczyło.

- Bartuś, czy ty chodziłeś na jakieś zajęcia do poradni?- zapytałam po tym, jak Młody przeprocesował informację o bączku- Takie pomagające ci się skupić.
- Tak, na początku, ale teraz jestem za stary.
No tak.
- A pamiętasz jeszcze jakieś ćwiczenia, które wtedy robiłeś?
- Nie- odpowiedział nerwowo, jak zwykle, kiedy czegoś nie pamiętał.
- A więc...
Tu odłożyliśmy zajęcia językowe na bok i zaczęliśmy trening oddechowy, techniki relaksacyjne i poprawiające koncentrację. Boszszszszsz ileż to już razy uczyłam moich uczniów jak odpocząć, jak się skupić, jak zrelaksować, jak uspokoić oddech. Przed maturą, przed egzaminem gimbazjalnym, przed sprawdzianem, diagnozą i Bóg jeden wie czym tam jeszcze...
I tak sobie myślę, że w szkole uczy się ich tylu niepotrzebnych bzdur, a zapomina o higienie psychicznej.
Bez tego ani rusz.
Nie teraz, kiedy świat popyla w takim tempie.

Jeżeli macie wokół siebie dzieci lub młodzież zadbajcie proszę o to, żeby same potrafiły o siebie zadbać.
Jeśli my  o tym nie pomyślimy nasz kraj pełen będzie frustratów, których i tak już nam nie brakuje.

25 komentarzy:

  1. Bardzo zaciekawily mnie te porady relaksujace??Syn ma tzw. "slabosc pamieci krotkiej" i co za tym idzie czesto problemy z nauka. Chcialby, stara sie a czasami naprawde nic z tego nie wychodzi...czasami siedzi i duma a tu pustka...czasami sa przeblyski- ja chcialabym mu pomoc jak uniknac tego stresu i leku- bo u niego podobnie jak u Bartka- "przeciez wiesz, ze ma pamiecia" i rezygnacja....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję z takimi Dzieciakami, indywidualnie. Przez lata wypracowałam swoje metody. Podstawa jest spokój, mój. Żadnego zniecierpliwienia. Na 'nie wiem' z uśmiechem odpowiadam 'wiesz'. Reszta, to już moje czary i jeżeli uczeń jest mi w stanie zaufać, jego pamięć się może nie poprawia, ale nie reaguje stresem na 'czarną dziurę', co ułatwia przypominanie. kluczem jest tu oddech. Bez tlenu nasz mózg nie działa. Resztę powiem tylko na torturach :D

      Usuń
  2. Widzę to wszystko zupełnie inaczej.
    Nie widzę znerwicowanych frustratów. Widzę pokolenie roszczeniowe, które każde swoje niechciejstwo usprawiedliwia opiniami i orzeczeniami PPP, a usiąść na dupie i rzetelnie pracować nie ma komu. Pewnie, bo po co się wysilać? Nie znam przypadku, w którym PPP odmówiłaby wydania świstka każdemu jełopowi, któremu nie chce sie słuchać, co na lekcji mówią. Wszyscy, teraz "chorzy"na dysleksję, dysgrafię, dysortografię, dyskalkulię, ADHD, zespół obniżonej motywacji i chujwico, nad każdym się rozczulaj, bo straumatyzowany obowiązkiem szkolnym, powołuj oddzielną komisję na maturę, bo osioł w podstawówce nie nauczył się, jaki kształt ma litery i teraz musi pisać na komputerze!
    Kiedyś nauczycielka mojej córki (jeszcze podczas nauczania początkowego) powiedziała mi, że dziecko robi błędy i zasugerowała, żebym z nią poszła do PPP. Szybciutko jej powiedziałam, co myślę o tym pomyśle. Dziecko ma umieć pisać po polsku i koniec, bez względu na stopień upośledzenia (nie ma) czy inne urojone dolegliwości (nie ma) wymyślone na potrzeby całkowitego rozpirzenia oświaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau B )) co nie zmienia faktu, że to my im zafundowaliśmy ten wyścig szczurów, że rodzice latają na badania, po papiery,żeby pociecha miała zabezpieczenie na kolejnych testach, srestach,klasówkach, egzaminach... oraz gubię się jako pedagog, a poradnie miała bym ochotę KOPNĄĆ W DUPĘ oraz w tę samą dupę wsadzić, te ich zalecenia.
      W każdej klasie mam po kilkunastu, kilkudziesięciu uczniów z zaleceniami, niech pańcia z poradni wpadnie do każdej mojej klasy w ilości 6 i zastosuje te zalecenia do każdego dziecka, sprawdzi obecność, odpyta i wyłoży łaskawie temat !!!! zapraszam kurwa serdecznie.

      Usuń
    2. Wiesz Frau, moje Dziecko ma dysleksję. Wiem to, bo wiem. Ona sama nigdy nie pozwoliła zrobić sobie badania. Zdała maturę. Studiuje dwa kierunki. Ale ona ma mnie. Beze mnie byłoby ciężko. Inni mają takie wsparcie dwa razy w tygodniu po 6o minut, a rodzice nie potrafią im pomóc, a często sprawa ich przerasta.

      Usuń
    3. Teatru, ja wiem, że Ty się mierzysz z drugą stroną tego medalu. Pomyśl, jak byłoby pięknie, gdyby do pomocy dzieciakom edukować rodziców, którzy rzucają orzeczeniem i żądają.

      Usuń
    4. v - rozumiem do bólu! Z tym, że nie poczuwam się do żadnego fundowania wyścigu szczurów. Mam frajerstwo w genach...

      Usuń
    5. Dreamu, ja w te wszystkie "dys-" i inne po prostu nie wierzę. Popatrz, co napisałaś o swojej córce. Można coś osiągnąć ciężką praca, jeśli się nie ma do tego talentu? Można! jesteście tego dowodem.
      A niestety, aktualnie występuje u nas zjawisko wyżej srania od dupy mania, stąd taśmowa produkcja utytułowanych idiotów (od magistra wzwyż), którzy nawet porządnie zdania we własnym języku nie potrafią sklecić.

      Usuń
    6. Frau, ona jest wynitnie utalentowana plastycznie. Uczyła się dobrze, gdyż ambicja nie pozwoliła jej na wylądowanie w szufladzie z nalepką 'głupia, ale ładnie rysuje'. Ja chyba bardziej niż inni rodzice rozumiem, jak to jest pomagać dyslektykowi i go motywować, ale ja to mam wpisane w moją pasję, a co ma mama Bartka? Frustrację jak stąd do budki w Nowym Jorku.

      Usuń
    7. I bardzo dobrze - mam na myśli Twoją córkę. A co ma matka Bartka? To samo, co miliony innych matek. jakąś pracę do wykonania i mierzenie sił na zamiary. Nie każdy musi mieć ambicje, nie każdy musi być pracowity, nie każdy musi mieć doktorat, magistra, maturę. Po prostu.

      Usuń
  3. Dreamu masz rację, jak zwykle. Ja bym poszła jeszcze dalej. Nasz system oświaty wymaga zmian gruntownych w kierunku większej przydatności wiedzy pobieranej w szkole w życiu, w kierunku takich mechanizmów, żeby współpracować, budować zdrowe relacje a nie tylko rywalizacji. Może mniej tych testów!! Może w ogóle mniej ocen a więcej nauki poprzez zabawę !Robię co mogę, ale mogę w wąskim zakresie gdyż mam pewien dysonans. Z jednej strony chce ich uczyc inaczej z drugiej muszę ich przygotować do życia. Choć to podstawówka mowie im zasadach S. Jobsa http://mediapolis.com.pl/index.php/2011/10/06/12-zasad-sukcesu-wg-stevea-jobsa/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w nich walę całym systemem motywacji, ale słyszy co trzeci, a realizuje co dziesiąty. Ci, którzy zrealizują do końca, będą geniuszami życiowymi.

      Usuń
  4. jakie mają szczęście Ci Twoi uczniowie!!!!!!:**
    Już kiedyś pisałam, że chciałabym, żeby Grześ miał TAKICH nauczycieli;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiu, już się z tym pogódź, że Grzesia ukztałtuje rodzina i sport, będzie Ci łatwiej 😊

      Usuń
  5. Pozdrawiam serdecznie, życzę miłych chwil w każdym dniu. 🌞 🌞 🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj się Lotuś. Zdrowia Ci życzę. Wiesz❤

      Usuń
  6. Zgodzę się z FrauBe - mój dziecek miał takowe zaświadczenie i leżało w domu - ale miał też fajną nauczycielkę, która "asekurowała" jego poczynania. Tam gdzie miał zaległości i problemy pracowaliśmy z nim - w LO nie miał już żadnych problemów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak czytałaś powyżej moja córka nawet nie postarała się o papier, chociaż przesłanki były. Studiuje dwa kierunki w tym jeden projektowy, drugi humanistyczny i daje radę. Ja nie piszę o tych, którzy sobie radzą, ale o tych, których głębokość zaburzenia przerasta.

      Usuń
  7. Mnie trochę (trochę, tja) drażnią osoby, które mają orzeczenie i koniec, taryfa ulgowa, mnie nie można stresować, ja się nie nauczę, więc będę leżeć do góry frędzlem, bo mam papier. Tak jakby to było zwolnienie od myślenia, pracy i ćwiczeń. Wszelkie "dys-" rozumiem jako ułomność, która wymaga większej pracy i zmusza do większego wysiłku, a nie "mnie wolno robić błędy i nie można mi zwracać uwagi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartek pracuje dziesięć razy ciężej, niż jego koledzy. Widzę w oczach jego frustrację i beznadzeję. Czasem pyta 'proszę pani, co ze mną będzie?' i nie umiem mu odpowiedzieć. Mogę mu tylko pomóc odpocząć, wyluzować. Żal mi go, bo jego dys... go przerasta.

      Usuń
  8. Trzmiel - bo chyba o nim mowa, a nie o bączku - zgodnie z prawami fizyki MOŻE latać. Ten mit o jego niewiedzy rozpowszechniono pochopnie, na skutek błędu, jaki kiedyś popełnił mądry pan w białym kitlu, który obliczając siłę nośną, wytwarzaną przez skrzydła trzmiela, zupełnie nie wziął pod uwagę sprężystości tych ostatnich i ich zdolności do chwilowego magazynowania energii. Tak więc, proszę Cię, nie rozpowszechniaj tego mitu, bo ktoś jeszcze naprawdę uwierzy, że prawa fizyki mogą go nie dotyczyć, jeśli tylko bardzo tego chce. Lepiej nie mieć na sumieniu kogoś, kto uwierzył, że może latać, a przypadkiem mieszka na ósmym piętrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😁 przyszedł Umysł Ścisły i wyprostował Humanistę 😁 Nie przejmuj się Nit, Bartek mieszka w domku jednodnodzinnym 😊 a ten tekst o 'bączku' jest tylko dla tych, którzy mówią 'nie da się' w odniesieniu do języka.

      Usuń
  9. Moda na dysleksję, dysgrafię i inne dysy swój wysyp miała w latach 90. Zdolni rodzice aby ułatwić dostanie się dzieciom do szkoły biegali i załatwiali papierek zamiast poświęcić czas i pieniądze na dokształcenie dziecka. Sami na swoim nie chciejstwie wyhodowali elitę leni. Największy wysiew tego dzieła był tuż przed egzaminami ze szkoły podstawowej do średnie. Widać po dobrych zmianach czeka nas powrót do przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dysleksja jest faktem, nie modą i czasami sama proszę rodziców 'moich dzieci' o wykonanie badania. Innym faktem jest to, że niektórzy bezczelnie go wykorzystują😊

      Usuń
  10. Kiedy moja córka się uczyła, czasem dzieliłam się z nią pomysłami na trening autogenny. Ale ona miała swoje rodzaje skupienia i dawała radę. Na szczęście akurat z nauką nigdy problemu nie miała.

    OdpowiedzUsuń