Lubię.
Kasztany w kieszeniach lubię mieć.
Gdybyś zapytał dlaczego, nie wiem.
To taka dziecinna chęć posiadania z czasów, kiedy miałam niewiele, a chciałam mieć wszystko.
Dzisiaj mam więcej niż mniej.
Nie napinam się i nie szaleję, wolę być niż mieć, ale chęć posiadania kasztana mi nie przeszła.
Dlaczego?
Pojęcia nie mam, jak już napisałam.
To odruch.
Nachylam się.
Podnoszę.
Przecieram dłonią, żeby docenić błyszczący brąz.
I... mam.
Wkładam do kieszeni.
Misja zakończona sukcesem.
Można iść dalej.
Ty też tak masz?
Tak:))) i wlasnie dwa tygodnie temu trafil mi sie taki sliczny kasztan w ledwie peknietej lupinie, wiec byl czysciutenki, blyszczacy i wrecz dziewiczy:))))
OdpowiedzUsuńI mam :))
też tak mam :) może po prostu jest w nich coś pociągającego, chociażby ten błyszczący brąz, a poza tym noszone w kieszeni podnoszą poziom energii, a ułożone przy telewizorze lub komputerze neutralizują negatywne promieniowanie. mój kolega zawsze nosił w kieszeniach spodni, bo twierdził, że podnoszą mu....poziom energii tentegoten.....;DDDD
OdpowiedzUsuńNie mam. Kasztany kuszą, żeby je zbierać. Ale ja mam hyzia na puncie ciasnoty i niegromadzenia rzeczy niepotrzebnych, bezużytecznych. Taki kasztan podniesiony z ziemi natychmiast traci na atrakcyjności i nie wiadomo, co z nim zrobić.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam. Nie wiem po co, ale widzę i łapię. Ot i tyle :)
OdpowiedzUsuńKiedyś nałogowo zbierałam pod pretekstem ochrony przed reumatyzmem i czynienia zabawek dziecku. Potem jakoś mi to przeszło; przestałam myśleć o reumatyzmie, a dziecko dorosło :D
OdpowiedzUsuńTez tak mam. Kasztany i juz. Tutaj o nie trudniej, wiec cos kasztanopodobnego!
OdpowiedzUsuńLubie :)
a i owszem )) to niesamowite mam kasztany w kieszeniach i na szafce telewizyjnej... oraz do niedana pomiędzy kartki książek wkładałam liście ))
OdpowiedzUsuńOczywiście! Oprzeć się lśniącej miedzi kasztana nie umiem i nie próbuję. Znów pięknie, bo tyle ich wszędzie zalega. Muszę sobie zebrać trochę, żeby mieć co głaskać :).
OdpowiedzUsuńTeż mam kasztany w kieszeniach. I w każdej z torebek. I w plecaku. I w koszyku na rowerze.
OdpowiedzUsuńCałą jesień je noszę i jeszcze innym rozdaję i wymuszam noszenie przy sobie, twierdząc że to amulety.
w co wierzę.