Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 16 października 2018

O czytaniu ze zrozumieniem będzie

Wczoraj prezydent miasta wyspiarskiego rzucił kiełbasą wyborczą, w postaci kawioru i owoców morza, w nauczycielstwo tutejsze.
Dzieciaki, w związku z tym, że pokończyły lekcje o 12, rzuciły się na mnie.
I tak cały mój wczorajszy plan stanął na głowie, ale to oznaczało, że zamiast o 21 skończę o 19, wiedziałam więc o co walczę. Jak się po chwili okazało jest nadzieja, zaraz potem, jak stoczę walkę z wiatrakami.
Z częścią uczniów, tych kumatych, kontaktuję się bezpośrednio, poszły więc szybkie wiadomości i odpowiedzi 'mogę/ nie mogę i super.
Gorzej było tam, gdzie musiałam napisać do rodziców.
LUDZIE NIE CZYTALI ZE ZROZUMIENIEM!  Jakby nie rozumieli co do nich piszę, czego chcę. Chciałam, żeby ich dzieci nie czekały na zajęcia do 20 na ten, kurwa, przykład!!!
Są takie dzieci, którym nauka języka idzie, jak po grudzie. Wczorajszy dzień wiele mnie nauczył.
Jeżeli nie czytasz ze zrozumieniem, jak możesz tego wymagać od swojego dziecka??!!
Zbieramy plon po wszystkich bublach edukacyjnych, a będzie jeszcze gorzej.
Tak, że ten...
Wszystkiego najlepszego.

7 komentarzy:

  1. Podziwiam Cię. Naprawdę. Szczerze i ogromniasto podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko obserwujac blogi dochodze do wniosku, ze jedynie 10% czyta ze zrozumieniem, cala reszta oglada literki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo lepiej, moja droga, to już dawno było. Bardzo dawno.
    Nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
  4. no także ten tego :) ja na ten przykład poniała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaraz wroci pismo obrazkowe, wtedy zrozumieja... moze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dreamu ty pamiętaj, że część z nich, to normalni polacy są achachacha ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamy w biurze dwóch Amerykanów. Jeden jest typem naukowca, drugi marzyciela. Jak ten drugi napisze e-maila, cały dział zastanawia się, o co mu chodziło. I zwykle idzie się do tego pierwszego, żeby przetłumaczył z marzycielskiego na angielski. Niestety, najczęściej kończy się wzruszeniem ramionami i oświadczeniem naukowca, że on też nic z tego nie rozumie.

    OdpowiedzUsuń