Zajęta wszystkim innym, myśli o świętach odkładałam na bok, do rowu, w krzaki, byle dalej.
Nie było czasu na wieniec adwentowy, płonące świece nie odliczały niedziel.
Porządki? Jakie porządki?
Biuro i klasa udekorowane jedynie.
I bałwanek skacze po kolejnych prezentach na choince, powodując konflikty, gdyż wszyscy chcą go przeprowadzić do kolejnego dnia.
O prezentach, chociaż początkowo miało ich nie być, ze względu na koncert, też pomyśleliśmy wcześniej.
Jakieś menu również istnieje, a ja nadal w pracy.
Wczoraj jednak ze swoim stadem wjechała z glana Młoda.
Dostaliśmy po uszach, Ted zwłaszcza, za olewanie magii świąt😉
No i dzisiaj powstaje jednak wieniec.
Odliczy jedną niedzielę😀
I choinkę ubierzemy i zapakujemy prezenty w cudne papiery, kupione w czerwcu po 20 groszy za sztukę.
W międzyczasie bywamy Mikołajami.
Ted powiedział, że skoro stać nas na wypier... fury kasy na książki i muzę, możemy ruszyć dupę, żeby inni też mieli święta.
Nie protestuję.
I tak oto za rogiem... stoją 'anioł z bogiem' i przez chwilę wracamy do dziecięcej radości ze świąt.
Dobrze, że są Dzieci 😉
Tak mnie zaintrygował ten wieniec odliczający dni, że aż za nim zaguglałam. Bo pomyślałam od razu o takim na drzwiach. I taki mi wyskoczył... Hm...
OdpowiedzUsuńNo, dzieciaki to się cieszą na święta. Też bym chciała, żeby mi ktoś kupił jakiś prezent :D
Wieniec adwentowy to 4 ozdobne świece, które odliczają 4 ostatnie niedziele do świąt. I tak początkowo z 4 płonie tylko jedna, a każda następna niedziela pozwala zapalić kolejną. Takie fajne odliczanie do świąt u nas będące tradycją.
UsuńO ile pamiętam, w czasach mojego dzieciństwa ani pierwszej młodości nie było mody na wieńce adwentowe.
OdpowiedzUsuńTo nie moda, to tradycja wywodząca się jeszcze z domu moich Dziadków. U mnie w domu rodzinnym olana, gdyż nie było miejsca na małej ławie. Ja temat odświeżyłam, a Młoda w tej tradycji wyrosła. Dlatego też tak się oburzyła, że w tym roku nie ma wieńca, bojakżetotak?
UsuńNo popatrz - tutaj kompletnie jej nie było. Wieńce i kalendarze adwentowe kojarzyłam głównie z Niemcami.
UsuńMyślę, że ta tradycja wnika z austriackiego pochodzenia mojej Babci. W każdym razie dla mnie to nie jest moda, gdyż myślałam zawsze, że wszyscy tak odliczają czas do świąt.
UsuńMój dziadek był od urodzenia dwujęzyczny (polsko-niemiecki), ewangelik. Kolędy "Cicha noc" nauczyłam się najpierw po niemiecku, a dopiero grubo później (chyba około czterdziestki) po polsku. Ale korzenie miał niemieckie, nie austriackie.
Usuńmimo wszystko, nie da się uciec od świątecznej atmosfery. to chyba i dobrze :) wesołych świąt :D
OdpowiedzUsuńNawet nie próbuję. Z Młodą nie mam szans 😉
Usuń