Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

czwartek, 28 maja 2020

Wyprawa na całe zło

Kolejna z cyklu, 'jak będzie czas' albo ' może kiedyś to zrobimy'  doszła do skutku.
Nie była długa, na 22 km się nie zanosiło nawet, bo nie było się gdzie się rozbujać ale widoki i wrażenia były bezcenne.
Otóż wejście do portu wytyczone jest przez dwa falochrony historyczne zachodni- zakończony wiatrakiem Stawa Młyny (czyli moim spacerowym punktem odniesienia)- na zamieszkanej przeze mnie wyspie i wschodni, na tej drugiej😉


Dzięki tym kamienym, najdłuższym w Europie, falochronom nasza plaża nie jest pocięta drewnianymi słupkami co kilkaset metrów






Naszym celem był zbudowany w latach 1818-1923 falochron wschodni. Przejście nim daje przedziwne uczucie wyjścia pieszo w morze na niemałą odległość 1400m.
Przyjemności dopełniło dojście na miejsce, mijając robiącą zawsze wrażenie, latarnię morską i Fort Gercharda oraz przejście przez piękny, stary las.







To był kolejny bardzo fajny dzień pod hasłem 'nie trzeba jechać na koniec świata, tu też jest pięknie'.

piątek, 22 maja 2020

Tego się nie da odzobaczyć

Obejrzałam 'Zabawę w chowanego'.
Wiedziałam na co się piszę.
Na pierdolenie o kuszeniu szatana i że 'nie pamiętam', 'to było tyle lat temu', 'nikt tego kurii nie zgłaszał' itekurwape.
Ale co?
Po tym, jak pogryzą cię wilki idziesz do ich szefa płakać?
Prokuratura miała czas do lutego.
Nie dotrzymuje terminów.
Prokuratorzy mają jakiś 'prykaz' z góry.
Ossokurwacho?
No ale na co liczymy?
Patrząc, co się dzieje w kraju tutejszym (na to określenie zaiksa ma Teatr), nic mnie już nie dziwi.
Na fakty reaguje się pluciem i szczuciem.
Ktoś dzieli i rządzi a my... tańczymy jakiś chocholi taniec.

Zawsze byłam bardziej Europejką, niż Polką.
Mój Dziadek przewraca się w grobie.
Przepraszam Dziadku.
Tego kraju, w tej formie nie da się kochać.
Gdybyś mógł go zobaczyć dzisiaj... zgodziłbyś się ze mną.

niedziela, 17 maja 2020

Zadyma i antidotum

Od wczoraj zadyma wśród fanów Trójki.
Już nie jestem, ale pan Wojciech Man nie raz budził mnie tekstem "dla dorosłych i dla dzieci zaczynamy program trzeci" za co szczerze go wtedy nienawidziłam.
Dużo fajnych rzeczy się wydarzyło podczas słuchania, bo dziwnym trafem Trójkę było słychać w górach.
I Republika się zadziała i Pink Floyd.
Oraz głos, którego brakuje mi chyba najbardziej, Piotra Kaczkowskiego czarujacy emocją.

Jako antidotum na ten cały syf poszliśmy w cholerę  naturę.
Po przejściu 22 kilometrów zrobiło nam się lepiej.
Znacznie lepiej.
Przynajmniej do kolejnego wkurwa.





Nie przeszkadzało nam nawet to, że było
płasko.

piątek, 8 maja 2020

Cichosza

Nie ma mojej zgody.
Nie jestem miłośniczką taniego kabaretu, a tym bardziej cyrku.
Jaja i kręgosłupy trzasnęły z hukiem.
A tymczasem...

'Tu cichosza tam cicho
szaro brudno i zima
nie ma Słowackiego
i nie ma Tuwima'



czwartek, 7 maja 2020

... tytułem komentarza

Przeczytałam właśnie, że z buraków można zrobić barszcz, a nie demokrację.

Teraz rozumiem.
Wszystko.
Albo nie, nie rozumiem nic.

Bareja by się tego nie powstydził.
Wszystko mi już opadło.

piątek, 1 maja 2020

Plusy dodatnie pandemii ciąg dalszy

Nit wpadł na genialny pomysł, żeby zastanowić się co dobrego dała nam pandemia, 'lepiej od tego się nie zrobi, ale lżej'- napisał.
W sumie dlaczego się nie zabawić.
Może i lepiej się zrobi?
Otóż historia z uchem ma swój ciąg dalszy i to jest mój kolejny plus pandemii.
Pani doktor w piątek wypisała mi pilne skierowanie do laryngologa.
- O tak- pomyślałam- jak już się dostanę, odpadnie mi ucho, albo wyzdrowieję od antybiotyku doustnego. Karnie jednak wykonałam telefon pod wskazany numer w poniedziałek rano.
- Wtorek, godzina 11:00, zapraszam- usłyszałam w odpowiedzi na moją prośbę o konsultację.
- Jutro- upewniłam się jakbym miała problemy ze słuchem.
- Tak, jutro- cierpliwie potwierdził pan doktor.
I... od wtorku Ted pastwi się nad moimi uszami, (panu doktoru też bardziej nie podobało się to, z którego nic się nie lało) pakując mi tam krople (z antybiotykiem, a jakże) i śmiejąc się ze mnie, jak jęczę.
Ale... przestało się lać i przestało boleć.
Czyż to nie piękne?
Kolejny plus dodatni to fakt, że Ted zupełnie przejął rządy w kuchni.
Wiem, zawsze to wiedziałam, że potrafi, tyle, że z racji mojego niepodzielnego w niej panowania, nie wierzył, że może konkurować.
Bo nie o konkurencję chodzi i chyba w końcu dotarło to do niego z przytupem.
Zawsze robił genialne makarony (koledzy Włosi podzielili się przepisami babć) i sałaty ale teraz runęły wszystkie mury i... ja kwitnę w biurze, a on w kuchni czyni cuda.
Ostatnio wziął się nawet za pieczenie ciast.
Czyż to nie piękne?
Wczoraj po pracy wyciągnęłam Teda na spacer. Dzisiaj ucho lekko protestuje, ale mam to gdzieś. Było pięknie. Sami zobaczcie.


Właśnie wzięłam ostatnią tabletkę antybiotyku, z kroplami bujam się do wtorku. Nie boli.
Jest dobrze, a nawet pięknie😉

Jak cudownie jest nic nie musieć przez następne trzy dni😊