Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 31 października 2020

Zdążyliśmy

W czwartek było pięknie. 

Rano mieliśmy chwilę więc pojechaliśmy na cmentarz wyręczyć nasze starszalki.

Nakupowaliśmy kwiatów i zniczy.

A w piątek okazało się, że to była dobra decyzja.

Dobra dla nas.

Co z tymi, którzy zostali z kwiatami i zniczami pod pustymi cmentarzami?

Zaraz znowu jedziemy. Postawimy sobie kwiaty na balkonie. A co?


Nikt dzisiaj nie myśli o Halloween, horror mamy od tygodnia👿

czwartek, 29 października 2020

Jestem dumna

 Młoda zawsze była zaangażowana. Zawsze głośno wyrażała swoje poglądy. Ale dzisiaj zaskoczyła nawet mnie. 

Jutro, przez cały dzień napierdziela tatuaże. Za darmoszkę. 

Bo tak trzeba. Bo tak może się włączyć w akcję.

- Mamo, to tylko kilka kropek- mówi


Ale ułożonych we właściwy kształt!

Dumni jak cholera.

wtorek, 27 października 2020

Kto cię kocha człowieku

 mały i poplątany?

Kto ci rano robi gorącą owsiankę, bo na dworze zimno? Koniecznie bez orzechów, bo wie, że nie lubisz. Kto parzy Ci kawę? Nie za mocną i nie za słabą, z mlekiem bez laktozy, bo nie tolerujesz.

Kto z miłością prasuje twoje koszule? Po jednej na każdy dzień tygodnia, żebyś dobrze wyglądał, bo zależy mu na tobie najbardziej na świecie.

Kto późnym wieczorem skoczy dla Ciebie po milkę oreo, bo wie, że na twoje smutki działa tylko to... i przytulenie.

Kto bez względu na wszystko siada obok ciebie i ogląda mecz bundesligi, mimo, że football interesuje go mniej, niż zbiór bananów w Etiopii (czy w Etiopii uprawia się banany?), ale z uśmiechem odłoży książkę, kiedy Lewy strzeli gola, żeby się z tobą zachwycić?

Kto płacze z tobą, kiedy odchodzi twój kot? Kto trzyma Cię w objęciach, kiedy rozpada się na kawałki twój świat?

Kto w zimną późną noc okrywa cię dodatkowym kocem, przynosząc aspirynę i herbatę z cytryną i miodem?

Dzielisz ludzi, podły człowieku!

Nie potrafisz kochać i współczuć!

To ty jesteś obciążony wadą genetyczną, bo brak empatii to skaza na człowieczeństwie.

Żal mi ciebie, socjopato.

Chroni cię kordon ludzi, którzy muszą to robić. A w domu jesteś sam. Ty i twoje wielkie ego. Baw się póki możesz, bo Karma już bierze zamach...

Nie pozdrawiam,


(fotka z netu, niestety nie wiem, kto jest autorem, a szkoda)

____________________

Wszystkie zaimki osobowe pisane są małą literą świadomie i z premedytacją

poniedziałek, 26 października 2020

Jeżeli nie mieszkasz

 tu, nie ma Cię tu teraz, nie masz pojęcia o co toczy się ten bój.

Nie odbieram Ci prawa do bycia Polakiem. To jest wojna tych, co tu czytają między wierszami. Nie bazują na informacjach z tv lub netu. Są. Widzą. Czują wkurw.

Mój Dziadek walczył w dwóch wojnach, żeby ten kraj mógł istnieć. Wolny. Zdrowy. Bezpieczny. Dobrze, że tego nie widzi bo umarłby drugi raz. Z żalu.

Łukasz Simlat, znasz? Wyraził wszystko, co ostatnio kotłuje mi się w głowie mimo, że o tym nie piszę. Nie piszę, bo opadły mi ręce. Bo mam dwie dziewczyny, dwie seniorki pod opieką. Mam firmę szkoleniową, która od marca zrobiła JEDNO szkolenie. Ludzie walczą, żeby nie utonąć w gównie, a nie żeby się rozwijać. Poczytaj:

"Koniec. Wojna 🖕🏼#tojestwojna

Wyzywam cię na pojedynek psychopato i dewiancie religijny z Żoliborza i każdego twojego psa bez kręgosłupa. Pojedynek na świadomość, wyedukowanie, zrozumienie i empatię.

Chowasz się starcze za kordonami policji? 

W 81ym roku też byłeś dokładnie tak samo odważny?

Mam dosyć ciebie i twoich kumpli chamów przebranych w garnitury udających elokwentne i wykształcone persony.

Mam dosyć nepotyzmu, cwaniactwa, indolencji,  nieumiejętnosci, niekompetencji, cynizmu i chamstwa rządu. Mam dosyć dewastacji i rozkradania tego państwa. Mam dosyć patrzenia jak szarpiecie się o koryto kiedy kraj tonie w coraz większych długach. Mam dosyć ratowania płodów, które i tak umrą w momencie kiedy brakuje miejsc w szpitalach a ludzie umierają w karetkach albo na chodnikach. Ludzie którzy uczciwie zostawiają podatki w tym kraju i w zębach zanoszą każdą składkę ZUS, a w krytycznym i ostatecznym dla nich momencie nie przysługuje im NIC. I nie ma tu miejsca na podziały polityczne, dotyczy to wszystkich. Tym właśnie rząd udowadnia gdzie ma obywatela i nieistotne jest czy to ich, czy nie ich elektorat. Najważniejsze utrzymanie się przy korycie. A w punktach analizy testów na nasz koszt analizowane są testy całych rodzin rządowych. Mam dosyć pierwszeństwa kast rządzących. Mam dosyć pierdolenia po 5 latach ze to wszystko Tusk, przez Tuska i dzięki Tuskowi. To są odpowiedzi dzieciaków z piaskownicy, gówniarzerii której ktoś zdeptał babkę z piasku. Mam dosyć wysłuchiwania, że jestem „chamską hołotą”, „zdradziecką morda”, „gorszym sortem”, „marszem szmat” czy „rozwydrzoną kurewką”.  Mam dosyć patrzenia jak na stanowiskach zasiadają ludzie niekompetentni, nie mający pojęcia czym ich resort się kieruje, byle nasi, byle wierni a na ustach mający jeszcze gówno od dolizywania tyłków tych co wyżej w łańcuchu pisowskim. Mam dosyć faszysty i homofoba na stołku ministra edukacji, który forsuje kary cielesne wobec dzieci. Mam dosyć przyzwolenia na bicie kobiet w zaciszu czterech ścian. Mam dosyć nazywania ludzi o orientacji homoseksualnej „nieludźmi”. Mam dosyć obrażania mojej wiary. Mam dosyć ubeckich metod, którymi się posługujecie. Metod zastraszania, donoszenia, wykluczania, ostracyzmu, konfabulowania i szczucia. Mam dosyć tej płytkiej i tępej propagandy TVP mierzącej wszystkich obywateli miarą ptępoty i infantylności jej twórców. Mam dosyć żeby o mojej przyszłości decydował dziad, który sam nie może się zdecydować jakiej jest orientacji, nienawidzi kobiet i wszystkich będzie karał za swoją frustrację. MAM KURWA DOSYĆ!

P.s. Na duże litery nie zasłużyłeś."


Tadam❗

sobota, 24 października 2020

W celu odciągnięcia uwagi

 od tej paranoi, którą nam serwują 'ciktórychniewybraliśmy' chciałabym przypomnieć, że dzisiaj jest Światowy Dzień Walki z Otyłością.

Społeczeństwo zachodu tyje na potęgę. Rozwijając się- robi krok, co ja mówię, sto kroków do tyłu w kwestii dbania o własne zdrowie. Karmi się śmieciową żywnością, ulepszaną, spulchnianą, dobarwianą. Karmi oko, a nie ciało.

Kiedy te pięć, sześć lat temu 'przeszłam na dietę' wszyscy czekali, aż mi rozum wróci. Pojawiły się spektakularne efekty, więc oczekiwano, że odpuszczę. Początkowo tłumaczyłam, że jeszcze nie mogę, bo muszę utrzymać wagę przez rok i wtedy odtrąbię sukces. Tyle tylko, że to było kilka lat temu, a ja nadal jestem nudna. Tą nudą częstuję tych, którzy siadają przy moim stole i wiecie co? Oni nawet nie wiedzą, że są ze mną 'na diecie'. Wpierniczają i proszą o dokładkę😉

Zmień styl życia mówią wszyscy. To zmieniłam. Nie jadam produktów gotowych, gotuję od zera, stosuję w kuchni zasadę 'zero waste' tak bardzo, jak to możliwe. W lodówce i na półkach mam produkty z najkrótszym możliwym składem. Niby nic, a kilogramy nie wracają. 

No dobrze. Zarobiłam kilka extra wiosną, bo Ted był w domu i piekłam ciasta, a że 'zero waste' to 'musiałam' go wspierać, żeby nie wyrzucić😉

Tak, jak już kiedyś napisałam, wiedziałam, że porządny wkurw na ten fakt załatwi mi sprawę i... nie ma już nadprogramowych kilogramów. To nie jest trudne technicznie. To jest trudne psychicznie ale nie jest niemożliwe.

Z 24 godzin doby jedna jest moja. Na trening. Nikt już ze mną na ten temat nie dyskutuje. Ruch ( bez przesady z intensywnością- kardio wystarczy) to zdrowie. 

I płynnie nawiazując do sytuacji obecnej, dbajmy o siebie. Jedzmy dobrze i ruszajmy się z kanapy, a łatwiej przejdziemy przez to szaleństwo. I pamiętajmy: 

'To co jemy w zaciszu swojego domu, nosimy w miejscach publicznych'. (to nie moje, nie znam autora, ale zgadzam się z nim w stu procentach)


Marokańskie curry się robi 😉

wtorek, 20 października 2020

Mo napisała pięknie...

... w odpowiedzi na mój komentarz u siebie, że "Świat jest piękny, tylko z nami, ludźmi, bywa różnie... Psujemy światu opinię."

Dosadniej nie dało się tego ująć.

Mamy tylko chwilę, żeby zrobić pierwsze wrażenie i jak sobie sięgnę pamięcią wstecz, nie byłam mistrzynią tego sportu. Powiedzmy, że na twarzy mam wypisany 'zdecydowany charakter' 😊 Ale mieć sucz na twarzy, a zachowywać się, jak... no zbyt zdecydowanie, to dwie różne rzeczy.  Podobno zyskuję, przy bliższym poznaniu😉

Dzisiaj mam pierwsze zajęcia z nowym uczniem. Online. Nigdy nie zaczynałam w taki sposób. Mam nadzieję, że nie wystraszę Młodego Człowieka. Wiem od taty, że jest problem z nawiązywaniem relacji i przyjmowaniem krytyki. Będzie ciekawie.

Podobnie jest z wrażeniem ostatnim. Czasem się rozmijamy, uczeń decyduje, że nie kontynuujemy współpracy. Ma do tego prawo, a ja nigdy tego nie oceniam. Z polecenia uczniów odchodzących lub ich rodziców mam kilku, którzy dołączyli do naszej ekipy na dłużej. Nie trzaskam drzwiami, bo pierdolnąć jest łatwo, odkręcić się nie da. Jest kilka rzeczy, których nie można w życiu cofnąć, jest to, między innymi, rzucone, ostre jak brzytwa, słowo.

Wracając zatem do cytatu z Mo (link do Jej bloga obok, warto zajrzeć, bo to zajefajna Dziewczyna jest) mam dzisiaj nadzieję, że swoim dotychczasowym działaniem nie spaprałam światu opinii za bardzo i uda mi się oswoić kolejnego Lisa do teamu.

Trzymajcie kciuki, bo Lis potrzebuje mnie bardziej, niż ja Jego. 



                   (Zdjęcie z grafiki Google)


sobota, 17 października 2020

Pieprzyć jesień

 Najprostszym sposobem przeniesienia się do słonecznej Italii jest zrobienie 'Spaghetti Alio Oglio' z krewetkami.

Gotujemy makaron al dente, zachowujemy trochę wody z gotowania, gdybyście chcieli,  żeby sos nie był za tłusty. Ja chciałam😉

Na gorącą oliwę wrzucamy czosnek (duuużo czosnku) pokrojony w cienkie plasterki i płatki chilli. Dodajemy krewetki i całość podsmażamy, aż krewetki będą gotowe (przy małych to nie więcej niż 5 minut, moje wymagały 10).

Dodajemy makaron i mieszamy, aż całość będzie pokryta oliwą. Tu można dodać trochę wody z gotowania makaronu aleee, tylko jak musicie.

Na koniec dodajemy zieloną pietruszkę.

Podajemy z tartym parmezanem i kieliszkiem białego wina (albo siedmioma).

Bez względu na to, co dzieje się za oknem, w kuchni zaczyna świecić słońce.

Tak, że ten, pieprzyć jesień 😉

P.S.

Ci, którzy nie jedzą padliny pod żadną postacią mogą pominąć krewetki, bez nich i tak jest pysznie😊

P.S.2

Przepis pochodzi od włoskiej babci tedowego kolegi, zatem Italia na talerzu jest prawdziwa 🙃

Smacznego ❤



środa, 14 października 2020

Mam dzisiaj święto?

 Nauczyciele mają.

Dzieci mają wolne, a co za tym idzie, powinny mieć wolne u mnie😂

- Co z zajęciami w Dzień Nauczyciela?- zapytałam.

- A co ma być?- zgodnie odpowiedzieli.

- Nie idziecie do szkoły, u mnie też możecie mieć wolne.

- Jak wolne?- zapanował bunt- Robimy normalnie, tylko może wcześniej?

I tak siedzę sobie w pracy od rana. Oni robią zadanie, a ja mam chwilę, żeby pomyśleć. Dziękuję, sobie, jakimś siłom, opatrzności, że nie pracuję w szkole. Zawsze przerażały mnie opowieści o papierologii, systemie, chorych oczekiwaniach dyrekcji i rodziców, ale teraz doszła do tego, nakręcana do granic, spirala strachu o zdrowie.

Nie wyobrażam sobie pracy w takim napięciu. Jak tu wykreować atmosferę przyjazną edukacji?

Więc (chrzanię to więc) siedzę sobie w pracy, przed komputerem, w kapciach i powtarzamy Future Simple oraz to be going to w ćwiczeniach. Popijam herbatę, oni chrupią czipsy, w tle gra RMF Classic i jest ok.

Kiedyś spotkamy się face to face, zjemy pudełko ptasiego mleczka i dużą milkę oreo, a teraz wszyscy życzymy sobie zdrowia i robimy swoje.

Czyli świętujemy- nieświętujemy😉

sobota, 10 października 2020

Dzisiaj

(zdjęcie z grafiki google)


Oddychaj.

Bądź tu i teraz.

Bądź dzisiaj.

Dzisiaj jest szczególny dzień. Dzień Zdrowia Psychicznego. I jak sobie przypomnę, że na głupie nominacje do nagród blogowych reagowałam 'opowieściami z psychiatryka', to aż mi wstyd.

Wiesz jak to jest stanąć z Kimś Takim twarzą w twarz? To nie jest jakiś tam świr. To jest ktoś, kogo kochasz. Kto zwinięty w kulkę nieszczęścia cierpi, a ty nie potrafisz nic zrobić. Kochasz- źle. Jesteś surowy- też źle. Wszystko źle.

Nie masz pojęcia ile takich osób żyje obok ciebie. Na codzień uśmiechają się, pracują, są aktywne, tylko po powrocie do czterech ścian dopadają je demony. Rzucają na łóżko (niekiedy podłogę) i trzymają w żelaznym uścisku.

Nie mów o witaminach, suplementach, różowych tabletkach. Nie udzielaj rad. Nie każ wziąć się w garść. Nie jesteś w stanie tego ogarnąć. 

Szanuj.

A kiedy staniesz z takim demonem twarzą w twarz,  złap Tę Osobę za rękę, oddychaj z nią i zwyczajnie bądź. 

I koniecznie szukajcie wsparcia. 

Każdego dostępnego.

Tylko tyle i aż.

środa, 7 października 2020

Podobno


Podobno fightera poznaje się po tym, jak podnosi się z kolan.

Jak się podnosimy? 

Wolno.

Jak nam idzie?

Słabo.

Jak się z tym czujemy?

Wyjebani do granic wytrzymałości. 

Nie mówię o tym, że mamy problemy z sensowną wypowiedzią (pracuję mówiąc, uprzejmie przypominam😁), ale o tym, że zaraz będziemy stanowili dla siebie zagrożenie. Ja na ten przykład zgubiłam dwa komplety kluczy w niedzielę, we własnym domu😱

Już nawet śmiać się nie mamy siły. Przy życiu trzyma nas myśl, że to się musi kiedyś skończyć.

'Koncepcja deszczu zależna jest od człowieka. Pesymistów olewa, na optymistów leci'.

             (zdjęcie z grafiki google)

Nie wiem, kto to powiedział. Chwilowo chyba jednak czujemy się olewani i zupełnie nie czujemy się fighterami😂


P.S.

Tak mi się skojarzyło i ten Janek B. na gitarze...



czwartek, 1 października 2020

Ojoj

Po kilku dniach przyszłam sobie poczytać, poczyniony przeze mnie ostatnio, wyrzyg i mnie zmroziło.

Przepraszam wszystkich, którzy to przeczytali.

Nie usunę poprzedniej notki ku przestrodze. Dla siebie oczywiście ale obiecuję, że więcej nie będę.

Od tygodnia żyjemy na kartonach. Biuro zlikwidowane, a nowe nie istnieje. Dlaczego ja myślałam, że pójdzie gładko? Zgodnie z Prawem Murphiego 'jeżeli coś może się nie udać, nie uda się na pewno' wszystko idzie  planowo przecież😁

Podobnie jest chwilowo z całą resztą, o której nie chcę pisać, bo obiecałam, że będzie bez wyrzygu, a za poprzedni musiałam przepraszać😁

To, o czym zapomniałam, to fakt, że bycie 'tu i teraz' zwyczajnie pomaga. Szał ględzenia, że moglibyśmy być teraz w zupełnie innym miejscu, nic nie zmieni. Tu jest ok. Wolno poruszamy się do przodu. Krok po kroku realizujemy, szybko nakreślony, plan.

Otrzeźwiło mnie zdjęcie znalezione na fb, opublkowane przez stronę Alex Howitt.

Żeby nie oszaleć muszę być, jak ten pies. 

Tylko tyle i aż.



P.S.
Dzisiaj jest światowy dzień wegetarianizmu. Zjadłam na śniadanie kanapkę z hummusem i warzywami. Do czego mnie to doprowadzi? Sama jestem ciekawa. Podobno moja grupa krwi, jako jedyna, predestynuje mnie do odrzucenia mięsa bez uszczerbku na zdrowiu.
Idzie nowe?🙃