Jako, że pierwszy weekend nowego roku był jeszcze świętowaniem, drugi wariackim wypadem do Amsterdamu, ten jest pierwszym normalnym, spokojnym czasem dla nas.
Rozebraliśmy zatem choinkę, sprzątnęliśmy dekoracje, ogarnęliśmy kąty i zrobiliśmy pranie. To wczoraj.
A dzisiaj poszliśmy na długi, mroźny spacer. Było pięknie i... ciepło, bo w końcu wytoczyliśmy zimowe ciuchy, czapki, szale, chusty i rękawice z garderoby.
Po spacerze zaś nastąpiło szybkie pieczenie ciasta i zamiast obiadu wyszedł nam podwieczorek. No nic to, obiad będzie na kolację. Ted nie odpuści szakszuki, pieczywa naan i wina 😂
Idę zająć strategiczną pozycję na sofie. Z szydełkiem w dłoni, obok Teda, który kibicuje skoczkom.
Taaak, to jest dobry weekend.
Też taki macie, mam nadzieję❤
owszem mieliśmy mroźny, spacerowy i fajny. a dzis już praca...a jutro szkoła, niestety.
OdpowiedzUsuńMój w areszcie domowym nie różnił się od pozostałych.
OdpowiedzUsuń