Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Babcia mistrz czyli

 … edukacja Starszaka.

W ubiegłym roku podczas naszego urlopu mieliśmy dosyć nieprzyjemną sytuację. Ledwie wyszliśmy od MatkiZ i byliśmy w drodze do biedry z listą zakupów, dzwoni telefon Teda. Myśleliśmy, że może mama zapomniała czegoś dopisać, ale nie:

-Ted, wszystko w porządku?- zapytała zdenerwowana.

-No tak- odpowiedział zaskoczony- właśnie podjechaliśmy pod Biedronkę. 

-Bo ja przed chwilą miałam taki telefon- tu opowiedziała nam, jak ktoś próbował podszyć się pod Teda (a mamusia mu jeszcze rękę podała, bo wymieniła go z imienia) i wciskał jej, jak to potrącił kobietę na przejściu i jest na policji. Mamusia, widząc Teda zaledwie 10 minut wcześniej, postanowiła sprawdzić u źródła, co się dzieje i spuściła gościa.

-Uff- odetchnął Ted- nic mi nie jest, zaraz będziemy z zakupami, a ty, mamo nigdy nie dawaj się nabrać na takie telefony i zawsze do mnie dzwoń, żeby je weryfikować. 

Minęło kilka miesięcy, gnój zapisał imię Teda i próbował znowu. Wczoraj MatkaZ opowiedziała nam o kolejnej rozmowie.

Telefon zadzwonił dzień po naszym wyjeździe z Polski i ktoś mówi:

-Halo, tu Ted, jestem na policji.

Mama nic.

-Halo, tu Ted, jestem na policji!

Mama nic.

-Halo słyszysz mnie? Tu Ted, jestem na policji!- i do kogoś- chyba nie rozumie.

-Jestem na policji, słyszysz?

I UWAGA MatkaZ na to:

-Ted, jesteś na policji? To siedź tam do usranej śmierci!

Kurtyna😂😂😂

Kochani, edukujcie swoich Starszaków, żeby nie dawali się nabierać. Nawet nie wiecie, jacy jesteśmy z mamy dumni😎

sobota, 13 kwietnia 2024

Drogi pamiętniczku

 Nie zamierzam zamęczać nikogo moją walką z histaminą. Pozwól tylko, że wyjaśnię co się tak naprawdę dzieje. Nietolerancja histaminy nazywana inaczej pseudoalergią. Zaburzenie to wynika z braku równowagi między ilością przyswojonej (zjedzonej) histaminy, a zdolnością do jej rozkładania. Jak już pisałam wcześniej brakuje mi dwóch enzymów HNTM i DAO i błagam, nie każ mi tego wyjaśniać😀 Przyjmij jedynie do wiadomości, że jestem wyjątkowa, ponieważ z tym problemem mierzy się jedynie 1% populacji.

Dieta, eliminacyjna, którą zaczęłam, ma na celu odciążenie organizmu. Usunięcie przykrych dla mnie objawów i przygotowanie przestrzeni do testów, które produkty nie służą mi najbardziej. Po 4-6 tygodniach zacznę wprowadzać do diety te, które lubię z wyłączeniem oczywiście bomb, z wysoką zawartością histaminy i obserwować efekty. Powstanie z tego lista tego, co mi wolno, co mi najmniej robi pod górkę, ponieważ nietolerancja ma charakter bardzo indywidualny.

Pierwszy tydzień eliminacji przyniósł kilka ciekawych spostrzeżeń. Zaraz na początku uregulowało się ciśnienie do tego stopnia, że musiałam zmniejszyć dawkę leku do połowy. Zaraz pewnie zadzwonię do pani doktor, żeby zapytać co z tym robimy.

Było trochę gimnastyki co zjeść. Różne źródła przekazują sprzeczne informacje. W jednych mogę świeże warzywa z wyłączeniem kilku, w innych lista tych, których nie mogę jest znacznie dłuższa. Żeby nie oszaleć, trzymam się jednego źródła. Na szczęście, albo nieszczęście, organizm uczuleniem na twarzy pokazuje mi, że coś mu się nie podoba. Uczulenie blednie. Jeszcze jest, ale w porównaniu do świąt, prawie nie istnieje.

Nagle i niespodziewanie nie bywam głodna między posiłkami, dobrze skomponowane wydają się lepiej wchłaniać, co jest świetną wiadomością. 

To mniej fajne spostrzeżenie to fakt, że jestem bardzo zmęczona. Wygląda to tak, że histamina była dla mnie jakimś dopalaczem. Bez histaminy, chociaż to może też być związane z tym co odpier… wiosna za oknem, jestem sobie takim workiem bez energii.

Informacja, że nie mogę jeść czekolady jakoś mnie zmiotła i odczułam to szczególnie wczoraj, kiedy to piątek, po pracy przy herbacie ziołowej (o kieliszku wina mowy nie ma), filmie i czymś słodkim nie był w pełni piątkiem. Dostałam wafelki ryżowe i nie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie mimo, że poprzednie elementy się zgadzały.

Dzisiaj robię wędlinę drobiową. Ta, którą kupiliśmy, mimo, że dobrej jakości, w bardzo dobrym sklepie odbiła się echem na mojej twarzy, do akcji wkraczam więc ja. Zobaczymy jakie będą efekty na kanapce i… na twarzy. 

Ogólnie myślałam, że będzie gorzej, chociaż wiem, że w końcu przyjdzie kryzys, jak zawsze w takich sytuacjach, ale nie mogę sobie diety przerwać i zrobić ,cheat day’ z czekoladą w roli głównej, bo nie mówimy o diecie, bo mi dupa urosła tylko o próbie doprowadzenia mojego organizmu do równowagi. 

Wspomagam się jeszcze z dwóch stron, ale o tym przy jakiejś kolejnej okazji. 

A teraz odpoczywam, czego w Wam życzę. Pijcie wodę, jedzcie zdrowo i spacerujcie.

Dobrego weekendu.

wtorek, 9 kwietnia 2024

Detoxu dzień pierwszy

 Przeżyłam i nie zwariowałam. 

Trochę poczytałam co mi wolno, a co nie ale i tak było ciężko. 

Na śniadanie zamiast kawy była herbatka… ze skrzypu polnego. 

Na lunch chciałam zrobić pastę jajeczną ale… nie mogę majonezu. Była zatem kanapka z masłem, jajkiem i szczypiorkiem, bo pomidorka też mam na liście zakazanych. Zupy również nie mogłam (krem z cukinii) bo cukinia nie jest niby najgorsza, ale suszone pomidory już tak.

Na kolację nie mogłam przyprawić mięsa swoją ulubioną mieszanką ziół francuskich, bo mają w składzie przyprawy, których nie mogę. Surówki z ogórka też nie dostałam bo była doprawiona chilli. Kurczaczek z ziemniaczkiem i kalafiorkiem na parze musiał mi wystarczyć. 

Z przekąsek mogę wafle ryżowe. Ogólnie mają ch…owy skład, ale histaminy nie podbijają. 

Taaak, jeszcze tylko 29 dni😂

Dam radę. 

Z pozytywów- lekko pojaśniało uczulenie na twarzy- ostatnio był ogień. I ciśnienie 128/83 puls 65 bez leków.

Bądźcie dla siebie dobrzy, nawet gdyby było to jedynie unikanie majonezu😂