W nocy wróciliśmy z Polski.
Zmęczeni. Z rozbitymi o paragrafy czołami. Rzygający polityką.
Wróciliśmy tu, bo tu postanowiliśmy zagłosować.
Ted siedzi i ogląda wyniki wstępne.
Nie mam innego komentarza, jak tylko cytat z Mistrza Terrego.
Losie chroń ten biedny kraj. Tak, to nadal jest mój kraj. Tam mieszkają moi bliscy, tam jest mój dom, tam między innymi rozliczam podatki.