"W zimie, kiedy na dworze jest minus dziesięć stopni, wlewam
do termosu gorącą zupę i idę na mecz piłkarski. Dwie godziny później
nadal jest zimno jak diabli, ale gdy otwieram termos, w środku
jst goraca zupa. Zgadza się? Potem, w środku lata, kiedy na dworze
jest plus czterdzieści, wlewam do tego samego termosu zimną
lemoniadę. Dwie godziny później, gdy umieram z gorąca, otwieram
go i w środku nadal jest zimna lemoniada. Mam do was pytanie: Skąd
termos wie?"
- Mamuś, jutro przyjeżdża Dude i wyciąga mnie na spotkanie ze swoim ulubionym pisarzem- rzuciła wczoraj Młoda.
- I co, tak się dajesz? Przecież nie znasz gościa?- odrzuciłam zaczepnie.
- Nic nie rozumiesz, gdybym ja jej powiedziała 'idziemy na pokaz mojego ulubionego projektanta', rzuciłaby wszystko i poszłą ze mną. Mam wejściówki. Idziemy i już. O 16 odbieram ją z dworca.
- A ten gość ma jakieś nazwisko?- dociekałam, jak, nie przymierzając, matka jakaś.
- Tak, Jonathan Carroll, jest taki, jak Pratchett, tylko bardziej...
- Tak, to mówi mi wszystko ;D
Resztę powiedział mi wujek Gugel i... mam nadzieję, że Młoda na spotkaniu kupi jego najnowszą książkę (od czegoś trzeba zacząć:).Jeżeli nie, kupię ją sobie sama.
Lubię, jak ktoś za mnie zastanawia się nad tym, co mnie też nurtuje, nawet, jeżeli nie udziela mi odpowiedzi.
Też musiałam Gugla spytać.
OdpowiedzUsuńNijak nie 'moja' taka literatura,
ale pewnie tak jak Młoda poszłabym 'dla przyjaźni' :)
Może zdążysz dać jej znać, żeby kupiła? Ze smartfona czy jakoś podobnie ;)
Moja bardzo tak, gdyż wielbię Terrego Pratchetta oraz już dałam znać ;D
UsuńOraz już nabyła i upolowała autograf ;o)))
UsuńO, nie! Kompletnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńTrudno, myślę, że Jonathan Caroll jakoś to przeżyje ;o)
UsuńZ obopólną korzyścią, zresztą, bo i ja przeżyję :))
UsuńNo ja myślę ;o)))
UsuńZłego diabli nie biorą...
UsuńNazwisko znane mi,wiem z mediów,ze bywa w Polsce dość często ale nie znam twórczości:P
OdpowiedzUsuńAle może warto sięgnąć po taką literaturę.....
pozdrawiam cieplutko
Lubię literaturę fantasy. Kocham jak już trąbię po całym blogu Terrego Pratchetta, więc sięgnę, może nawet pokuszę się o recenzję absolutnie subiektywną ;o)
Usuńdla przyjaźni to nawet Cygan wiesz co, Młoda tylko idzie na spotkanie :))
OdpowiedzUsuńDobra z Niej dusza :))
Chyba zyskała też coś dla siebie, gdyż spotkaniem była zachwycona ;o)
Usuńto są bonusy za wspaniały charakter :))
UsuńNajpierw czytałam Mary Doria Russell "Wróbel", potem tejże "Dzieci Boga" i idąc tym tropem doszłam do Carrolla. O ile dwie pierwsze wymienione książki zrobiły na mnie ogromne wrażenie to Carroll już nie, mimo niejakiego upodobania do fantastyki. Ale to, jak zwykle, kwestia gustu... :)
OdpowiedzUsuńNie "Dzieci Boga" tylko "Dzieci boga". A termos już jakoś tak ma w sobie wiedzę, kiedy coś ma być gorące, a kiedy zimne...
UsuńAle skąd tę wiedzę ma? To jest pytanie ;o) Oraz już wim, że mam czytać. Mam co, gdyż Młoda ma egzemplarz nówki nieśmiganej z dedykacją ;o)))
UsuńTrzeba by spytać tego, co go wymyślił :)
UsuńNo to Młoda ma rarytasa. Pogratulować... :)
"Kraina chichów" od tego zacznij. Zaufaj mi, przeczytałam chyba wszystko.
OdpowiedzUsuńKurcze, to dobra wiadomość, że coś wydał. Ale nie zaczynałabym od końca, zdecydowanie. Miałam poprzednio wrażenie, że się może trochę wypalił? Liczę na okres przejściowy. "Kraina chichów" plizzzz... ;-)
UsuńOK, musze do bliblioteki, albo do empiku ;o))) Sama jestem ciekawa, jak bardzo nie-Pratchett ;o)
UsuńKraina Chichów OBOWIĄZKOWO!! lubiłam go bardzo))
OdpowiedzUsuńzazdroszczę
teatralna
Już zakupiona, przyjedzie w poniedziałek ;o)))
Usuńo matko,swojego czasu uwielbiałam Janathana !!
OdpowiedzUsuńdziś już bym może tego rodzaju książek nie czytała ,ale zobaczyć go na żywo....zazdroszczę!