w Polsce.
Widziałam ją w trasie do szpitala i z powrotem.
To był bardzo trudny wyjazd.
Konieczny.
Wiedzieliśmy w co się pchamy. Mieliśmy daja vu sprzed 11 lat. Byłam napięta, jak struna, ale byliśmy w tym razem. Młoda, Ted i ja, Tedowy brat i jego żona.
Już w drodze do domu zajechaliśmy do mamy pierwszy raz. Genialna opieka, fantastyczni ludzie i ona. Leżąca i patrząca w sufit.
Doświadczenie nie pozwoliło nam dać się zmieść. Trzy głębokie wdechy, uśmiech na twarz i jedziemy. Przywróciliśmy ją do świadomości, ściskała nam dłonie, ręką komunikowała potrzebę, próbowała się uśmiechać. Cały czas ją głaskaliśmy, stymulowaliśmy. Na koniec ją uśpiliśmy i pojechaliśmy do domu, który nie był pusty. Czekały na nas Mała z moją bratową i szarlotka.
Kolejna wizyta była chyba jeszcze lepsza. Zastaliśmy u mamy Miśka z żoną. Stali przy jej łóżku, jak przy trumnie. Oboje ze łzami w oczach. Trzy wdechy i weszliśmy na scenę. Stymulacja, pobudzanie, masaż, głaskanie i nagle zaczęła się magia. Reakcja, uśmiech, praca dłonią, a na koniec ‚papa’ do brata.
Poszliśmy na kawę. Oni nie potrafią w emocje. Nie potrafią z takim człowiekiem z afazją. Na emocje pozwolił sobie Ted. Jestem z niego taka dumna.
I tak sobie jeździliśmy 140 km codziennie, stąd widziałam jesień, bo pogoda była piękna.
Najlepszy był ostatni dzień. My weszłyśmy do mamy, a Ted wrócił do samochodu po wodę. Mama wyraźnie zauważyła nasze wejście, popatrzyła na Młodą i na mnie i powiedziała ‚Ted’. Przez cały czas była aktywna, coś nam opowiadała, a my masowaliśmy, stymulowaliśmy, głaskaliśmy.
Nie wyszliśmy od niej, zanim jej nie uśpiliśmy. Nie oglądała naszych pleców, spała spokojnie, zmęczona pracą, którą wykonała i emocjami. Nie pytajcie, jak to robiliśmy, odpowiedzią jest medycyna chińska.
Ceną za nadrabianie miną, wnoszenie mega energii i latanie do szpitala było to, że w czwartek do pracy wróciliśmy wyprani ze wszystkiego. Dobrze, że przed nami były tylko dwa dni. Przez czwartek jakoś się przekulaliśmy, w piątek za to zaczęliśmy z przytupem, a skończyliśmy wieczornym eventem.
Sobotę przespaliśmy.
Dzisiaj próbowaliśmy się rozpakować.
Niczego nie żałujemy, dobrze, że pojechaliśmy.
cena jest wysoka. Dreamu. ale chyba warto. .. trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńTak, jak w przypadku mojej mamy, uśmiech na twarz i walczymy do końca, załamać możemy się po wyjściu.
UsuńDo tego potrzebny jest ktoś taki jak Wy. Ja, szczerze mówiąc, nie wiedziałbym zupełnie jak się zachować i raczej emocje odebrałyby mi resztki rozsądku. Pewnie też stałbym jak nad trumną.
OdpowiedzUsuńDziękuję za lekcję - oby nie była potrzebna.
Mam również nadzieję, że nie staniesz nigdy przy takim łóżku. Nie ma to znaczenia ile razy mierzyłeś się z taką sytuacją, zawsze zmiata, tylko potem…
UsuńNie wszyscy w takiej sytuacji dają radę powstrzymać łzy, wam się na szczęście udało🍁
OdpowiedzUsuńNie udało. Zmiotło nas później. Dla mamy byliśmy silni.
Usuń