Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 13 kwietnia 2024

Drogi pamiętniczku

 Nie zamierzam zamęczać nikogo moją walką z histaminą. Pozwól tylko, że wyjaśnię co się tak naprawdę dzieje. Nietolerancja histaminy nazywana inaczej pseudoalergią. Zaburzenie to wynika z braku równowagi między ilością przyswojonej (zjedzonej) histaminy, a zdolnością do jej rozkładania. Jak już pisałam wcześniej brakuje mi dwóch enzymów HNTM i DAO i błagam, nie każ mi tego wyjaśniać😀 Przyjmij jedynie do wiadomości, że jestem wyjątkowa, ponieważ z tym problemem mierzy się jedynie 1% populacji.

Dieta, eliminacyjna, którą zaczęłam, ma na celu odciążenie organizmu. Usunięcie przykrych dla mnie objawów i przygotowanie przestrzeni do testów, które produkty nie służą mi najbardziej. Po 4-6 tygodniach zacznę wprowadzać do diety te, które lubię z wyłączeniem oczywiście bomb, z wysoką zawartością histaminy i obserwować efekty. Powstanie z tego lista tego, co mi wolno, co mi najmniej robi pod górkę, ponieważ nietolerancja ma charakter bardzo indywidualny.

Pierwszy tydzień eliminacji przyniósł kilka ciekawych spostrzeżeń. Zaraz na początku uregulowało się ciśnienie do tego stopnia, że musiałam zmniejszyć dawkę leku do połowy. Zaraz pewnie zadzwonię do pani doktor, żeby zapytać co z tym robimy.

Było trochę gimnastyki co zjeść. Różne źródła przekazują sprzeczne informacje. W jednych mogę świeże warzywa z wyłączeniem kilku, w innych lista tych, których nie mogę jest znacznie dłuższa. Żeby nie oszaleć, trzymam się jednego źródła. Na szczęście, albo nieszczęście, organizm uczuleniem na twarzy pokazuje mi, że coś mu się nie podoba. Uczulenie blednie. Jeszcze jest, ale w porównaniu do świąt, prawie nie istnieje.

Nagle i niespodziewanie nie bywam głodna między posiłkami, dobrze skomponowane wydają się lepiej wchłaniać, co jest świetną wiadomością. 

To mniej fajne spostrzeżenie to fakt, że jestem bardzo zmęczona. Wygląda to tak, że histamina była dla mnie jakimś dopalaczem. Bez histaminy, chociaż to może też być związane z tym co odpier… wiosna za oknem, jestem sobie takim workiem bez energii.

Informacja, że nie mogę jeść czekolady jakoś mnie zmiotła i odczułam to szczególnie wczoraj, kiedy to piątek, po pracy przy herbacie ziołowej (o kieliszku wina mowy nie ma), filmie i czymś słodkim nie był w pełni piątkiem. Dostałam wafelki ryżowe i nie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie mimo, że poprzednie elementy się zgadzały.

Dzisiaj robię wędlinę drobiową. Ta, którą kupiliśmy, mimo, że dobrej jakości, w bardzo dobrym sklepie odbiła się echem na mojej twarzy, do akcji wkraczam więc ja. Zobaczymy jakie będą efekty na kanapce i… na twarzy. 

Ogólnie myślałam, że będzie gorzej, chociaż wiem, że w końcu przyjdzie kryzys, jak zawsze w takich sytuacjach, ale nie mogę sobie diety przerwać i zrobić ,cheat day’ z czekoladą w roli głównej, bo nie mówimy o diecie, bo mi dupa urosła tylko o próbie doprowadzenia mojego organizmu do równowagi. 

Wspomagam się jeszcze z dwóch stron, ale o tym przy jakiejś kolejnej okazji. 

A teraz odpoczywam, czego w Wam życzę. Pijcie wodę, jedzcie zdrowo i spacerujcie.

Dobrego weekendu.

6 komentarzy:

  1. staram sie pić wodę, staram się odpoczywac, staram się .. jeść zdrowo. niestety mam ostatnio parcie na cukier. i to widać (((((
    trzymam kciuki Dreamu i mam nadzieje, że to przejściowe? bo nie możesz pić wina omatkoicorko((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii alkoholu to nie jest przejściowe. Czerwonego, szampana i piwa nigdy, białe w bardzo ograniczonej ilości. No nic, Ted wybierze te najmniej szkodliwe, bo tu już trzeba wybierać po szczepach, a ja sommelier teoretyk jestem w tym temacie za krótka.

      Usuń
  2. Trzymaj się ciepło w tym labiryncie próbowania siebie i nowego jedzenia, jestem pewna, że ta na razie zawiła droga szybko się wyprostuje, czasu ino trzeba. Dobrze, że udało Ci się ogarnąć temat w kwestii samej wiedzy, że proces diagnoza-akcja-reakcja przebiegł pomyślnie. Wspieram! I Tobie również samych dobrości na weekend, w sensie - na jego ostatni niestety dzionek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym moim zdrowieniem jest, jak z terapią trochę. Trzeba grzebać głęboko i to boli, jak się nagle dowiadujesz, że czekolada jest dla Ciebie toksyną. No ale masz rację, problem zlokalizowany, leczenie wdrożone, ma być dobrze.

      Usuń
  3. Ech, niewesoło. Zwłaszcza, że przyczyna poważna. Dietę odchudzającą można sobie przerwać - a tu jednak mus. No, ale że kawy nie można... :(
    P.S. To nie są żadne drwiny - to szczere i głębokie współczucie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj, po tygodniu bycia grzeczną, wypiłam inkę, ale Ted mi zrobił mleko, jak do latte. To była prawie kawa😂

      Usuń