Marcin pracował kiedyś z Tedem.
W jednym czasie zmienili pracę. Obaj chcieli się rozwijać.
Kilka miesiecy temu Panowie spotkali się po latach, w sklepie. Ted nie był sam (konsultował zakup wina), wymienili się więc wizytówkami i obiecali kontakt.
Do spotkania doszło szybko ponieważ zawsze się lubili.
Zmiany u Marcina nas zaskoczyły. Wieść o tym, że Ela (żona Marcina) nie żyje od pięciu lat nas zmroziła.
Jest zatem nowa żona i nowe dziecko. To strasze jest o rok starsze od Młodej, razem bawili się w piaskownicy, kiedy my z Elą plotkowałyśmy sobie o naszych chłopakach.
Wczoraj nastąpiło kolejne spotkanie Panów, ponieważ Marcin potrzebuje Teda i Jego profesji do swoich służbowych spraw.
Na wstępie Ted powiedział, że ma dużo czasu, bo...
- Chłopie, pędź i podziękuj panu dyrektorowi, że zwrócił ci wolność!- krzyknął Marcin w euforii- Ty jesteś artystą, nie wyrobnikiem! Nie są ciebie warci, poza tym nie stać ich na ciebie. Czas zacząć zarabiać porządną kasę, a nie drobne. Jak ty się gościu uśmiechasz, to zaczyna świecić słońce nawet- tu wskazał za okno- w taki dzień i tak... wiem, że jestem facetem, ty masz żonę, a ja się właśnie rozwodzę.
Tak więc 36 godzin po godzinie W, podłych kebabach na kolację, jednej nieprzespanej nocy, jednej przespanej niespokojnie, prysznicu, kawie burzy mózgów i kilkunastu telefonach od zaszokowanych współpracowników zaczęliśmy nieśmiało podnosić głowę w kierunku słońca.
Okropnie jest stać przed absolutnie niemającymi pojęcia, jak jest źle, roześmianymi dzieciakami z rozerwanym na strzępy sercem i uśmiechać się szeroko- dałam radę.
'Działaj, nie reaguj' mawiał Nauczyciel.
Działamy.
Muza ze stuprocentową energią- yeah!- tego nam teraz trzeba
* dzień po
no widzisz Dreamu, powolutku wschodzi słońce, espesially for you... :))))))
OdpowiedzUsuńrozdarte serce długo się będzie goić, ale silna kobieta uśmiech na twarz zawsze przywoła.... tylko może oczy prawdę pokażą, ale żeby to zobaczyć, potrzeba naprawdę dobrego obserwatora, wiem coś o tym... przytulam mocno ...
no tylko hura hura :)
OdpowiedzUsuńjak to w życiu bywa, wszystko ma swój sens :) tak po prostu miało być :)
trzymam kciuki za Was!!! Mówię, to będzie dobry rok! Tak ogólnie, dla każdego. I już. Tak postanowiłam i będę to konsekwentnie realizować.
OdpowiedzUsuńJak wcześniej nie wstyd paść, wstyd nie próbować się podnieść, Wy próbujecie, a jak próbujecie to się uda, wiem, że Wam się uda .
OdpowiedzUsuńKiedy coś tracę powtarzam sobie wtedy, ze to Los robi miejsce dla mnie na cos lepszego. Zawsze sie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTak, wiele się zmienia w zależności od punktu widzenia.
OdpowiedzUsuńDziałanie to największa mądrość:)
Ściskam Was!
Mówiłam, że nic Was nie złamie, przecież.
OdpowiedzUsuń;-))))
A okropnie to jest dopiero stać przed własnymi dzieciakami, uśmiechać się szeroko i mówić "będzie dobrze".
ufff dobrze, że przeczytałam dopiero dziś, teraz, bo bym się zmartwiła, a tak to))))))))))
OdpowiedzUsuńściskam i niech moc będzie z Wami
Bardzo się cieszę;)))))))))
OdpowiedzUsuń:********
OdpowiedzUsuńPS: Żurawinówka też daje dużoooooo słońca. Taka jest pyszna!
piękna notka :-)
OdpowiedzUsuńNo! Wiedziałam! :))))
OdpowiedzUsuńCieszę się ;) :*
Dreamu, fakt, że dzieciaki są takie ufne i takie nieświadome, też mi nie raz łzy z oczu wyciskał....
OdpowiedzUsuńale tyle w nich obaw ile my im ich przekażemy... dlatego dobrze, że się uśmiechacie!!
a słońce kiedyś Wam "da popalić", wierzę w to i życzę Wam tego!!
No i popatrz... Zaświeciło... :)
OdpowiedzUsuńMiałaś nad wyraz mądrego Nauczyciela, oraz bywa, że czasami gdy wszystko wydaje się walić, zjawia się ktoś z dobrą wieścią, jak dobry duch.
OdpowiedzUsuńA słońce zawsze w końcu zaświeci, sama to już od dawna wiesz ;-)
Po nocy przychodzi dzień, nawet po tej polarnej. Buziaki!
OdpowiedzUsuńAle to jak? Rozwodzi się z tą nową żoną?
OdpowiedzUsuń