Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

niedziela, 1 września 2019

'Rozstaliśmy się...

chciałabym, żebyście dowiedzieli się tego ode mnie'.
Zajęci własnymi planami, galopujący przed siebie, organizujący z ołówkiem najbliższe dwa tygodnie zostaliśmy zatrzymani.
Obuchem.
Dziewczyna po przejściach, Chłopak z historią, znaleźli się, pokochali i...
Po dwóch latach od sakramentalnego 'tak' zwyczajnie się rozstali.
Ona w rozpaczy, przecież w końcu miało być dobrze.
On podjął decyzję za rodzinę.
Co jest kurwa z ludźmi nie tak?
Znudziło mi się, jak zdjęcie w tle na fb, więc wypierdalaj?
A odpowiedzialność?
A szacunek?
O miłość już nie pytam.

A my?
Odliczamy dni.
Będzie ciężko, ale wiemy, że będziemy walczyli razem.
RAZEM.

21 komentarzy:

  1. Kto tam wie, co było między nimi. Wiedzą tylko oni sami. Szkoda, bo miało być pięknie, no ale nie wyszło. Może dziś za szybko niektórzy rezygnują, ale sto razy bardziej wolę tak, niż być przy kimś na siłę, bo się przysięgało, bo "co Bóg złączył...", bo co ludzie powiedzą czy cokolwiek w tym stylu. To pisałam ja, dziecko rozwodników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ich przypadku 'co ludzie powiedzą' nie wchodziło w grę. Ona 29 letnia rozwódka, z dzieckiem. On po takich przejściach, że potrzeba stabilizacji biła od niego na kilometr. 'Sakramentalne tak' było raczej umowne w USC i to wszystko tak się teraz nie klei, że nikt z nas nie rozumie o co chodzi. Nakręciłam się chyba za bardzo.

      Usuń
    2. fakt, nie wiadomo co się działo ... lepsze niebycie niż bycie na siłę, z szacunku...to pisałam ja córka, której rodzice powinni byli się rozstać...

      Usuń
  2. Malzenstwo jest dobrem ale czesto jeszcze wiekszym dobrem jest mozliwosc rozwodu.
    To pisalam ja - dwukrotna rozwodka, obecnie w bardzo szczesliwym malzenstwie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia i wytrwałości dla Was, Myshu! Dacie radę, bo kto jak nie Wy? ? :)

    Co do tej pary, to strasznie przykre i smutne. Trochę tak jak u mnie 2 lata temu. Ona podjęła decyzję ze mnie. Za nas. Wybrała karierę. Ma takie ego, że dla mnie nie ma już miejsca. A ja miałem już dosyć bycia wyłącznie jakimś dodatkiem do czyjegoś życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdanie o ego jest oceną Piter. Bardzo brutalną oceną. Wina leży zawsze po środku, a winny to zawsze brak komunikacji.

      Usuń
    2. Masz rację. Ten środek w tym wypadku wygląda tak, że ona i ja po prostu się nie dopasowaliśmy. Oboje mieliśmy zupełnie różne oczekiwania co do wspólnej przyszłości. I wiesz, że ja wiele potrafię zrozumieć, bo znasz mnie przecież nie od dzisiaj.

      Ale sama na moim czułabyś się wkurzona i zawiedziona, słysząc z drugiej strony teksty typu: "No niby jesteśmy razem, ale na chwilę obecną trzeba odłożyć nasz związek na półkę...". Ja nie wiem, Kochana. Ale dla mnie jeśli komuś na drugiej osobie zależy, to nie krytykuje się jej ani nie odkłada budowania związku na bliżej nie określoną przyszłość. Nie przekłada się obiecanych i zaplanowanych przyjazdów raz za razem. Związek się buduje TU i TERAZ, żeby wspólna przyszłość miała jakiś fundament.

      Usuń
    3. Dla Ciebie, jak piszesz, a dla Niej? Nie wolno patrzeć na świat jedynie przez swój pryzmat. Gdybym ja tak myślała, Ted nie opłynąłby świata dookoła, bo związek buduje się tu i teraz, a nie tam i później. On był gotowy się rozwijać, a ja go wspierałam. Zakładam, że on dla mnie zrobiłby to samo. Tyle warta jest Twoja milość, ile dla niej rezygnujesz z siebie.

      Usuń
    4. A dla Niej... Nieraz mi się przyznawała, że ona jest od tego żeby ją kochać i że to inni mają się starać. "Wszystko mogę, nic nie muszę - me, myself and I". A TU i TERAZ może być nawet wtedy kiedy Ty jesteś w Polsce, a on po drugiej stronie świata. Wystarczy odrobina chęci i zaangażowania. Ja się angażowałem: zawsze miałem czas, pisałem jej wiersze i robiłem inne niespodzianki, starałem się, żeby było przyjemne. Wiedziała co czułem i jak się czułem i coraz bardziej robiła co chciała...

      Może nie mam pojęcia Myshko. Nigdy tak naprawdę nie miałem realnego, autentycznego związku. Zawsze wszystko przez neta. Ale na dłużsżą metę chyba nie da się ciągnąć związku za dwoje?

      Usuń
    5. Nie da się. Masz rację. To zawsze delikatna kwestia.
      Nie chciałam Cię tarmosić, przepraszam. Zastanowiła mnie ta kategoryczna ocena w pierwszym komentarzu. Znam Cię trochę i bardzo do Ciebie nie pasowała. Teraz rozumiem. To głęboka rana. Jeszcze raz przepraszam❤

      Usuń
    6. Nie masz za co przepraszać Kochana! <3 Ty możesz mnie tarmosić zawsze :) Po prostu musiałabyś ją poznać, żeby w pełni zrozumieć. A na koniec tego wszystkiego wypłynęło jeszcze takiego, że już nie wiedziałem, czy ona była tą osobą, za którą się podawała... To już przelało czarę. A teraz to nie moja sprawa na szczęście...

      UR The Best, Myshko :) Wiesz o tym?

      Usuń
  4. Nie powiem nic nowego,najwekszy dramat przezywają w takich przypadkach dzieci.Piętno na całe życie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i mierzymy się właśnie z takim problemem. Mały już chyba nigdy facetowi nie zaufa.

      Usuń
  5. usunęłam ten bełkot a chciałam tylko powiedzieć, że zaraz tu spuchnę w oczekiwaniu na wyjasnienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Gorąco mi się zrobiło po przeczytaniu tytułu. Ale od razu domyśliłem się, że to tylko chwyt marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozstania zawsze bolą.Tak myślę.Nawet po latach, nawet jak dzieci proszą o rozwód:( ehh
    gdzieś tam zostaje gorycz porażki..

    OdpowiedzUsuń