Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

czwartek, 25 października 2018

Imperatyw

Imperatyw świętowania mamy w genach.
Ja nie o setnej rocznicy, podziałach na marsz lepszy i gorszy, zaproszenie prezydenta lepszego i gorszego. Mam to w dupie. Świetowanie na zgliszczach tego, co zostało po przejściu... mnie nie interesuje.
Ja o obowiązku zapalenia świecy i eleganckim ustawieniu stu chryzantem złocistych.
Otóż obligatoryjne wizyty na cmentarzach nie znalazły się na naszej liście w tym roku.
Plan jest zupełnie inny.
Zabieramy Dzieci i jedziemy tam, gdzie imperatywu nie ma.
Może chryzantemy są ale raczej jako rośliny ozdobne, a nie w charakterze przymusu bezpośredniego.
Jak będzie ładna pogoda, zrobię zdjęcia.
Gdzie nas niesie?
Tam, gdzie być może zacznie się coś nowego i fascynującego.
Wiem, że moja Mama nie potrzebuje chryzantem. Gdzieś tam uśmiecha się do naszych planów.
To również dla niej jest ta wyprawa.

To jest moje SPA , Teatru 😉

poniedziałek, 22 października 2018

Jeżeli, oraz...

Jeżeli jesteś chory, usiądź w domu, na dupie, pod kocem i się lecz!
Światu nie są potrzebne twoje wirusy.
Jak masz, kurwa, chore dziecko POZWÓL mu zostać w domu! Nic nie zapamięta z lekcji, nic z zajęć pozalekcyjnych. Niech zostanie w domu i odetchnie. Szybciej wróci do pełni sił.

Przepraszam, skumulował mi się wkurw.

- Co ty tu robisz w takim stanie, Oliwia?- zapytałam uprzejmie, w ubiegłą środę, jedną obsmarkaną.
- Bo ja mam tylko jedną lekcję u pani, to mama kazała mi przyjść.
ZA-JEBIŚCIE!
Teraz ja jestem chora.
I nie mam jednej lekcji.
Jaka, kurwa, szkoda!
Przeleżałam weekend plackiem.
Dzisiaj poszłam do pracy.

Oraz wyniki wyborów w moim mieście mnie dobiły. Wybrali mi beton i port kontenerowy, molo wzdłuż wody i wycinkę drzew z wydm.
Trzeba spierdalać.

wtorek, 16 października 2018

O czytaniu ze zrozumieniem będzie

Wczoraj prezydent miasta wyspiarskiego rzucił kiełbasą wyborczą, w postaci kawioru i owoców morza, w nauczycielstwo tutejsze.
Dzieciaki, w związku z tym, że pokończyły lekcje o 12, rzuciły się na mnie.
I tak cały mój wczorajszy plan stanął na głowie, ale to oznaczało, że zamiast o 21 skończę o 19, wiedziałam więc o co walczę. Jak się po chwili okazało jest nadzieja, zaraz potem, jak stoczę walkę z wiatrakami.
Z częścią uczniów, tych kumatych, kontaktuję się bezpośrednio, poszły więc szybkie wiadomości i odpowiedzi 'mogę/ nie mogę i super.
Gorzej było tam, gdzie musiałam napisać do rodziców.
LUDZIE NIE CZYTALI ZE ZROZUMIENIEM!  Jakby nie rozumieli co do nich piszę, czego chcę. Chciałam, żeby ich dzieci nie czekały na zajęcia do 20 na ten, kurwa, przykład!!!
Są takie dzieci, którym nauka języka idzie, jak po grudzie. Wczorajszy dzień wiele mnie nauczył.
Jeżeli nie czytasz ze zrozumieniem, jak możesz tego wymagać od swojego dziecka??!!
Zbieramy plon po wszystkich bublach edukacyjnych, a będzie jeszcze gorzej.
Tak, że ten...
Wszystkiego najlepszego.

piątek, 12 października 2018

Podobno dzisiaj...

Podobno dzisiaj jest Światowy Dzień Owsianki.
Owsianka zawsze była moją zmorą.
Każdy wyjazd na kolonie czy obóz wiązał się z koniecznością jej jedzenia na mleku. Może nie chodziło jednak o owsiankę, tylko o ciepłe mleko?
Kiedy przyszło mi przewartościować moją dietę (dietę w znaczeniu ogólnym, czyli tego, co jem), dowiedziałam się, że dobrze byłoby wrócić do tematu. Na szczęście nie jestem tchórzem, dzielnie zatem podjęłam akcję, aczkolwiek z nastawieniem, że nie będę robiła nic na siłę.
Na początek dotarło do mnie, że tego wcale nie trzeba gotować- taka jest część mojego menu wiosennego wraz z jegurtem i truskawkami. Potem, że inny sposób, to ugotować w wodzie z dodatkami owoców i orzechów- ta wersja z jabłkiem i rodzynkami uratowała mi życie podczaj najgorszej jelitówki, jakiej doświadczyłam ubiegłej zimy. Na koniec powrócił temat mleka- to się nawet da zjeść!
Przeżyłam.
Lubię.
Jadam.
Doceniam.
Myślę, że z owsianką jest tak, jak z kasztanami chowanymi po kieszeniach i jedzeniem szpinaku.
To jak jest u Ciebie? 😉

wtorek, 9 października 2018

(nie)Recenzja Kleru dla Ameryki

No i się wkurwiłam jednak.
Wiedziałam na co idę, ale nie wliczyłam wpierdolu*.
Nie będzie recenzji.
Film, jak każde dzieło (tak, dzieło) Smarzowskiego jest dobry i potrzebny.
Trzeba go zobaczyć, żeby nie powtarzać głupot, jak Misiek, nieznający faktów.
Ja od siebie dodam tylko, że reżyser po mistrzowsku manipuluje naszymi uczuciami w stosunku do bohaterów.
A bohaterowie... Jakubik, Braciak, Więckiewicz to top of the top.
I Gajos. Pan Gajos.
Z kina wychodziliśmy w milczeniu.
Potem poszliśmy na długi spacer.
Żeby odetchnąć pełną piersią, bo w kinie jakby brakowało tlenu.
To tyle.

Mało, jak na recenzję?
Dużo, bo nie miała powstać wcale.


*nasz kumpel opowiadał nam, że jak był mały i planował jakiś numer, mierzył poziom dobrej zabawy dopiero po tym, jak wliczył w akcję wpierdol, od tego czasu w naszym slowniku funkcjonuje termin 'wliczyć wpierdol'.

piątek, 5 października 2018

Przed Klerem o Klerze

Z natury nie czytam recenzji filmów, na które idę oraz szerokim łukiem omijam te, które są nagradzane oraz okrzyknięte.
Na Kler pójdę, bo Smarzowski robi filmy po coś.
Pójdę jutro, ale już wczoraj ucięłam sobie pogawędkę z uczniem.
- Podobno słaby- powiedział Misiek.
- Widziałeś?- zapytałam zdziwiona.
- Nie, ale ksiądz nam powiedział.
- 😁???
- Ale on jest spoko- ciągnął niczego nieświadomy Misiek- on jest księdzem, bo to dobrze płatna praca, tak naprawdę jest fotografem, a w Boga tak średnio wierzy.
- Ależ to jest film o takich, jak on! Nie mógł mu się podobać!- dostałam piany na twarzy- Jestem fotografem, ale nie mam jaj, żeby z moją pracą wyjść do ludzi, zakładam więc czarną sukienkę, nie wierzę w to, co robię, ale trzaskam kasę!
- No ale pani też trzaska kasę- odbił piłkę Misiek.
- W przeciwieństwie do twojego księdza, ja wierzę w to, co robię i jak nikt w was nie wierzy, wszyscy stawiają na was krzyżyk, zostaję wam jeszcze ja! Gdybym nie wierzyła w to, co robię, musiałabym zmienić pracę.
- No ale gość jest spoko!- sfrustrował się Misiek.
- Kurcze, nie jest spoko! Jest hipokrytą! Mówi, że wybrał zawód dla kasy? Dla kasy można sprzedawać samochody! To, co wybrał on, powinno być powołaniem. Wiesz, jeżeli ktoś kiedyś wyląduje w piekle, to on będzie w czołówce peletonu.

Taaaaak.
Tacy ludzie mają wpływ na młodzież.
Są spoko!
I dlatego powstał Kler.
Mam bilety.
Bardziej się już nie wkurwię.

środa, 3 października 2018

Kasztany w kieszeniach czyli spacer

Lubię.
Kasztany w kieszeniach lubię mieć.
Gdybyś zapytał dlaczego, nie wiem.
To taka dziecinna chęć posiadania z czasów, kiedy miałam niewiele, a chciałam mieć wszystko.
Dzisiaj mam więcej niż mniej.
Nie napinam się i nie szaleję, wolę być niż mieć, ale chęć posiadania kasztana mi nie przeszła.
Dlaczego?
Pojęcia nie mam, jak już napisałam.
To odruch.
Nachylam się.
Podnoszę.
Przecieram dłonią, żeby docenić błyszczący brąz.
I... mam.
Wkładam do kieszeni.
Misja zakończona sukcesem.
Można iść dalej.
Ty też tak masz?