Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 29 kwietnia 2023

B jak Bruksela

Zapraszam Was na spacer, bez zobowiązań, po stolicy Europy.















Obiecywałam trochę więcej małych podróży? Dotrzymuję słowa. 

O Brukseli mówiliśmy, że trzeba, że należy, że wypada. I jakoś nie wychodziło mimo, że to tylko 70km i czarny książę nie miałby problemu. Aż w końcu ruszyliśmy się. Dzisiaj. 

Jestem zachwycona. To jedno z tych miejsc, w których natychmiast czujesz się dobrze. I nie… nie musisz mówić po francusku. Test z francuskiego zdany by the way, rozumiem wszystko, tyle, że Ted, mówiąc po angielsku nie bardzo dał mi się rozbujać, gdyż wszyscy natychmiast przechodzili na angielski. 

Nie będę Wam opisywać, co zobaczyliśmy, bo był to ogólny rekonesans bez rezerwacji biletów w muzeach i innych miejscach wartych obejrzenia. Będziemy tam wracać, bo… mamy blisko i możemy. 

Rozczarowanie? Ktoś przebrał Manneken Pis w jakiś ch…owy kubraczek więc jakbyśmy go nie widzieli. Reszta to pełny zachwyt, feeria barw i pozytywni ludzie. 

Z kronikarskiego obowiązku, a jakże, muszę odnotować, że parking w samym centrum (przy Grand-Place czyli Grote Markt) na 5,5h to cena 17€. 

Porcja gofrów z kawą i wodą dla dwóch osób to 25€. 


Więcej kronikarskich informacji przy okazji kolejnej wizyty, która nastąpi wkrótce. 

Pięknego długiego weekendu Wam życzę. My mamy trochę krótszy, bo tylko do 1 maja, ale i tak się cieszymy😀

P.S.

Kochani, jeżeli zostawiliście tu komentarz i nie pojawił się on na blogu, to musicie wiedzieć, że blogger wrzuca Was do spamu albo w kosmos. Przepraszam, ale nie mam na to wpływu, jak również na fakt, że jestem na własnym blogu anonimem i niektórzy z Was też oraz u losowo wybranych z Was nie mogę dodać komentarza nawet jako anonim.

sobota, 22 kwietnia 2023

H jak Hasselt czyli małe podróże

Ostatnimi czasy małych podróży było niewiele. Głównie z powodów samochodowych. Trochę oszczędzaliśmy czarnego księcia, ze względu na jego pesel, a trochę z powodu absolutnego braku chęci rejestrowania go tutaj. 

Ale zaraz po powrocie z Keukenhof sytuacja radykalnie się zmieniła. Ted z Młodą odwieźli księcia do Polski, a jego miejsce zajęła czarna bestia, po którą, jak pisałam w poprzednim tekście, wpadliśmy do Gent (czytaj Gandawa).

Plany na podróże, odłożone na półkę zostały odkurzone i odświeżone. 

Na pierwszy ogień poszły te miejsca, które trzeba odwiedzić wiosną, bo właśnie teraz jest tam najpiękniej. Zobaczyliśmy na stronie internetowej, że jeszcze kwitną wiśnie w Ogrodzie Japońskim w Hasselt, pojechaliśmy zatem w pierwszy wolny weekend, jak tylko odespaliśmy to, że Ted w 48 godzin zrobił trasę Antwerpia-Poznań-Antwerpia, a ja zapierniczałam za niego i za siebie. 

Byliśmy kiedyś w Ogrodzie Japońskim w Jarkowie. Ten w Hasselt jest inny, bardziej surowy, bardziej naturalny, mniej wystylizowany, chociaż pracę ekspertów od formowania drzew widać na każdym kroku. 

Pogoda, jak zwykle w weekend była kijowa, ale tym razem nie zapomnieliśmy, że w bagażniku mamy nieprzemakalne buty do trekingu i parasole😂

Deszcz raczej kropił, niż padał, albo nie padał wcale, co też było spoko. 

Nacieszcie oko. 

Zapraszam na spacer, a na koniec na typowo japońskie przekąski, którym nie mogliśmy się oprzeć😉











Yakitori Tore i Yakitori Negishio czyli kurczaczek na dwa sposoby😀



A na deser Daifuku Mochi czyli ryżowe ciasteczka oraz Taiyaki- japońskie gofry z fasolą (tak z fasolą na słodko!) i budyniem😀

Wierzcie mi lub nie, ale były też frytki belgijskie, na najlepsze belgijskie frytki z majonezem truflowym jeździmy jednak do Bredy… w Holandii😂

Ciąg dalszy nastąpi😀😀😀


P.S.

Zapomniałam o kronikarskim obowiązku: wstęp dla osoby dorosłej to 6€, parking gratis. Na parkingu ścisk taki, że nie wiem jak mi się bestią udało zaparkować. Bo ja po latach wróciłam do jeżdżenia😀

wtorek, 11 kwietnia 2023

K jak Keukenhof czyli jeden z najpiękniejszych

 … wiosennych ogrodów Europy znajduje się w Lisse. To niewielkie miasto między Amsterdamem a Hagą ożywa na czas jakiś między 21 marca, a 14 maja, kiedy swoje bramy dla odwiedzających otwiera Keukenhof. 32 hektary ogrodu obsadzone są siedmioma milionami cebulek tulipanów, krokusów, hiacyntów i żonkili. Można odwiedzić tam również pawilony ze storczykami, różami, jaskrami, hortensjami i to w obłędnych ilościach. Całością przez cały rok opiekuje się trzydziestu ogrodników i zaświadczam, że robią genialną robotę.

Po co ja Wam o tym piszę, skoro można poczytać o tym w internetach? Otóż urządziliśmy tam sobie iście lany poniedziałek. Niedziela wielkanocna była słoneczna, dzisiaj jest pięknie, ale wczoraj lało. I to był dzień na który kupiliśmy bilety, pojechaliśmy tam zatem, cóż było robić.

Od wejścia przywitał nas stragan z truskawkami ze śmietaną. Mimo, zjedzonego w domu, świątecznego śniadania złamaliśmy się 😀

A potem było już tylko pięknie. Feeria barw i zapachów była przytłaczająca oraz nigdy nie przypuszczałam, że tulipany mogą mieć tyle, tak odjechanych, odmian. Deszcz zaczął nam przeszkadzać mniej więcej po trzydziestu minutach zwiedzania. Na szczęście część ekspozycji znajduje się w pawilonach, co sprawiło, że wyjazd nie był do końca nieudany. Na terenie ogrodu jest wszystko od alejek z kwieciem wszelakim, mosteczków, pomniczków, studni, rzeźb, wiatraków, ławeczek i stoliczków, po knajpy, kawiarnie, food trucki i grający domek. Gdyby była pogoda, można by tam spędzić cały dzień. My weszliśmy o 13:30 i wyszliśmy o 17:30. Z kronikarskiego obowiązku muszę jeszcze dodać, że osoba dorosła płaci za wejście 19.5€, parking to koszt 8€. Widoki warte są każdego wydanego centa. 

Tak, że gdybyście mieli ochotę oszaleć, można jeszcze jechać, tyle, że teraz jest najlepszy czas, bo pod koniec kwietnia te cuda zaczną z wolna przekwitać.














Pracujecie dzisiaj?

My mamy wolne i… zaraz wyruszamy do Gent (czytaj Gandawa), tyle, że nie będziemy jej zwiedzali. 

Ale o tym w następnym tekście😉

niedziela, 9 kwietnia 2023

Happy Easter

Dobra. 

Weź je sobie tak, jak lubisz.

Spokoju.

Wewnętrznym spokojem. 

Miłości. 

Od siebie, dla siebie i innych.

Happy Easter



niedziela, 2 kwietnia 2023

Przepraszam oraz historii rodzinnej ciąg dalszy

Przede wszystkim przepraszam wszystkich, a Teatra zwłaszcza, bo bardzo emocjonalnie zareagowała, na moje  wczorajsze łgarstwa. Wczoraj można było wkręcać ludzkość w majestacie prawa😂 Jeżeli z powodu wczorajszego tekstu zamierzasz założyć insta, Teatru, to dobrze. Pokaż ludzkości co robisz, bo to piękne jest😀

Jeszcze nie teraz… jeszcze chwilkę tu pobędę, poczytam Was, czasem coś naskrobię. I szczerze mówiąc w dupie mam to, że blogger mnie olewa. Oraz nie będzie już przeprowadzek, ponieważ historię z onetu całkowicie straciłam, niech chociaż zostanie ta. 

Dobra, sprawy oficjalne mamy za sobą, a teraz kolejny kafelek z rodzinnych puzzli. Otóż na rozprawę Młoda pojechała z moim bratem. Brat wpadł do dużego miasta, nocował u Młodej i spotkał się na kawę ze swoją Młodszą, która w mieście studiuje, ale mieszka w akademiku. Jakoś doprowadził do spotkania Młodej i Młodszej, chociaż panie, mieszkając w jednym mieście, zupełnie do spotkania nie dążyły. Powód znajdziecie w notkach tu i tu, a bohaterką tekstów i całego zamieszania jest starsza siostra Młodszej- Angel.

Dziewczyny były dla Młodej wspomnieniem z dzieciństwa, z magicznych świąt u Babci Dusi, wariackich kąpieli w morzu, jadania lodów i gofrów hurtem, z podbijania Germanii, ze zdobywania szczytów w Karkonoszach, włóczenia się po Pradze, głaskania osiołków na trasie od nich do nas i odkrywania kolejnych części Harrego Pottera. I nagle ktoś tę przyjaźń odciął od zasilania. Żeby usprawiedliwić, wtedy jeszcze, dzieci napiszę tylko, że dorośli. 

Młoda, podczas tej kawy zrozumiała, że Młodsza, nazwijmy ją na potrzeby tej opowieści Sunny, bo jest słoneczkiem, cierpi na fobię społeczną. Zrozumiała dużo więcej, ale to już zostawmy jej. Doszła do wniosku, że piłka jest teraz po jej stronie kortu i trzeba działać. Wyciągnęła Sunny na kolejną kawę i… cztery duże kawy i dwa serniki potem sprawy zaczęły się lepiej układać. Młoda odzyskała kuzynkę numer 2. Ale… Sunny na spotkanie z Młodą przyniosła coś od starszej siostry Angie. Mały liścik z nawiązaniem do ich wspólnej fascynacji Harrym Potterem (czy ja pisałam, że Sunny u Młodej grała w w Hogwarts Legacy? to taka gra na PSP dla świrów od Harrego Pottera). 

No i po co ja to wszystko opowiadam?

Julia swoim testamentem narobiła dużo bałaganu, ale jeśli wyprostują się ścieżki tej trójki, cały ten burdel mogę wziąć na klatę i mogę nawet odpuścić ten portret zza szafy.

Albo nie, jeszcze go nie odpuszczam😉

Dobrej niedzieli Kochani i nigdy… nigdy nie traćcie nadziei. Niektóre rzeczy potrzebują 11 lat, żeby zacząć się prostować.

sobota, 1 kwietnia 2023

I to by było na tyle

 jak mawiał klasyk. 

Statystyki leżą.

Ja nic nie mogę.

Nie chce mi się już z tym walczyć. 

Do zobaczenia i usłyszenia w innym życiu albo na instagramie. 

A miałam napisać taki ładny tekst😞