Mam nadzieję, że się skończyła, bo wczoraj było już sucho i zimno.
Dzisiaj rano świat wokół zasnuła mgła i taką jesień lubię. Kiedy już pogodzę się z faktem, że skończyło się lato, przyzwyczaję do noszenia kurtek i szalików, kiedy opadną liście, jest chłodno i mgliście, jesień zaczyna być dobra, otulająca. Grzejąca kocykiem i gorącą herbatą, ostatnio białą z figą i kwiatem wiśni, dopieszczającą również aromatem.
Siedzę w pracy i myślę już o wieczorze. Herbata, druty (robię Młodej otulacz, takie trzy metry szalika z mankietami) film (ostatnio Peacky Blinders- zaje… fantastyczny) i Ted obok. Nic więcej nie trzeba. Mogę nawet chwilę poczekać.
Z dobrych wiadomości mamy jeszcze taką, że mam portret. Jeszcze nie fizycznie, ale ma go Młoda.
Pamiętacie opowieść o spadku po cioteczce i dwóch pazernych kuzynkach. Otóż otwarcie testamentu odbyło się sądownie… w marcu. Nikt z nas go nie podważył ze względu na najstarszego brata mojej mamy i stan jego zdrowia. Chcieliśmy mu zaoszczędzić żenady, a on na to przystał. W protokole po rozprawie prawniczka kuzyneczek (kuźwa myślały durne, że będziemy się z nimi kopać i przyszły z obstawą) zaznaczyła, że pamiątki po dziadkach (po ciotce nikt nic nie chciał) zostaną wydane w najbliższym czasie. Najbliższy czas nastąpił… w październiku. Nie wpuszczono nas do domu, żebyśmy mogli coś sobie coś wybrać. Musieliśmy powiedzieć w ciemno. Ja, nudna do wyrzygu, chciałam portret ślubny moich dziadków, który cioteczka wpier.., za szafę, jak nic niewarty śmieć. A mój brat, ku mojemu zaskoczeniu poprosił o dwa ogromne portrety dziadków zrobione przez znanego lwowskiego fotografa, nazwiska niestety nie pamiętam. Wujek nie miał dostać nic. Nic z domu swoich rodziców, nawet albumu ze zdjęciami.
Po fanty pojechała Młoda. Była w domu swojej cioci oraz matki chrzestnej pierwszy raz w życiu (i zapewne ostatni) mieszkając 30km od niej. Taka to, widzisz pamiętniczku, rodzinka.
Przysłała mi zdjęcie i napisała ‚Mam go!’. Miała również portrety dla mojego brata, których to odbiór (UWAGA!) musiała pokwitować😂 Coś mówiłam o rodzince?
- Brat, po co ci te portrety?- zapytałam- Są ogromne i zupełnie nie pasują do wnętrza twojego mieszkania.
- Ja ich nie chcę, ale one nie będą ich miały, nie zasługują- odpowiedział spokojnie- muszę poprosić, żeby Młoda pilnie odwiozła je do wujka, on umiera.
Taaaak.
Życie, pamiętniczku, życie.
Nie mogę się z nim nawet podzielić tym moim portretem, bo jak? Zresztą od stania za szafą jest zniszczony i muszę go gdzieś oddać do renowacji. Ale jest i nigdy już za niczym nie stanie.