zostałam osobistym trenerem mojego Małża i co z tego wynika.
Teda połamało.
Rwa kulszowa kolejny raz go dopadła, tym razem tak, że jego odruchy obronne na chwilę zanikły. Wykorzystałam więc okazję i przypuściłam szturm.
Już jakiś czas temu, kiedy to świństwo wróciło , wykonałam pracę u podstaw i poczytałam to tu, to tam, ale bardziej tam, że tego nie da się załatwić lekami. To trzeba rehabilitować. I tak, za każdym razem, kiedy Teda dopadało, ja uprzejmie sugerowałam. Widocznie za mało uprzejmie, albo nie dość sugestywnie.
Tym razem jednak przebilam się przez głupotę, sorki, przez ból i dotarło.
Jako, że od dawna mam zapisany zestaw do odpękania, otworzyłam stronę i ruszyliśmy. To znaczy Ted się poczołgał.
Zakres jego ruchu mnie zabił. To nie był zakres, to był brak zakresu. Pierwszy raz trwało to godzinę. Powinno 30 minut.
Dzisiaj machnęliśmy (Ted dosłownie, ja werbalnie: 'pas barkowy płasko na macie, bardzo dobrze') zestaw po raz trzeci. Kolano, które w piątek zatrzymało się pół metra nad podłogą, dzisiaj miało do niej TYLKO 20 centymetrów. Naszym celem jest spotkanie rzeczonego kolana z matą do ćwiczeń.
Ted w maju rzucił palenie, niestety, co było do przypuszczenia, utył. Nie dlatego, że nagle zaczął żreć ( dzięki Ci Panie za bratanicę świeżo po szkoleniu z uzależnień). Wiemy, jak mu pomóc i wagę zatrzymaliśmy po pięciu kilogramach. Pan Naiwny myśli, żeby wrócić na siłownię. Z tego co jednak widzę, bardziej potrzebny jest rozruch dla seniora😃
I po co ja to piszę?
Kurcze, sprawdźcie się.
Spróbujcie dotknąć dłońmi podłoża przed stopami.
Może Wy też potrzebujecie rehabilitacji?
Wydaje nam się, że jesteśmy piękni i młodzi?
Cóż, może się znienacka ( co to jest ten nienacek?) okazać, że tylko piękni 😉
Ja nadal będę tresować, przepraszam, trenować z Tedem. Może jak nie schudnie, to chociaż przestanie go boleć?