Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

wtorek, 28 sierpnia 2018

Ponieważ...

za oknem pizga złem, trzeba zatem odświeżyć wakacyjne wspomnienia.
- Zapraszam Cię na kawę i ciastko- powiedział Ted podczas naszego pobytu w górach. Kawy i ciastka prowadziły nas przez góry i pagórki, nie wyczułam więc podstępu.
- Masz na myśli coś szczególnego?- zapytałam naiwnie.
Miał.
Następnego ranka zarządził pobudkę o 5 rano i po kilku godzinach zrozumiałam.
I kawa, i ciastko, i miejsce były szczególne.



O historii miasta nie będę nic pisała- wszystko jest w wiki.
O ciastku tylko tyle, że nigdzie nie smakuje lepiej, o kawie, że uwielbiam, gdyż bita śmietana ją pokrywajaca nie jest słodka!
Kumulacja zabytków na kilometr kwadratowy jest tu powalająca.





Jak kiedyś będziecie mieli okazję, spróbujcie  kawy i Sacher torte... w Wiedniu ❤








niedziela, 19 sierpnia 2018

Jak i dlaczego...

zostałam osobistym trenerem mojego Małża i co z tego wynika.

Teda połamało.
Rwa kulszowa kolejny raz go dopadła, tym razem tak, że jego odruchy obronne na chwilę zanikły. Wykorzystałam więc okazję i przypuściłam szturm.
Już jakiś czas temu, kiedy to świństwo wróciło , wykonałam pracę u podstaw i poczytałam to tu, to tam, ale bardziej tam, że tego nie da się załatwić lekami. To trzeba rehabilitować. I tak, za każdym razem, kiedy Teda dopadało, ja uprzejmie sugerowałam. Widocznie za mało uprzejmie, albo nie dość sugestywnie.
Tym razem jednak przebilam się przez głupotę, sorki, przez ból i dotarło.
Jako, że od dawna mam zapisany zestaw do odpękania, otworzyłam stronę i ruszyliśmy. To znaczy Ted się poczołgał.
Zakres jego ruchu mnie zabił. To nie był zakres, to był brak zakresu. Pierwszy raz trwało to godzinę. Powinno 30 minut.
Dzisiaj machnęliśmy (Ted dosłownie, ja werbalnie: 'pas barkowy płasko na macie, bardzo dobrze') zestaw po raz trzeci. Kolano, które w piątek zatrzymało się pół metra nad podłogą, dzisiaj miało do niej TYLKO 20 centymetrów. Naszym celem jest spotkanie rzeczonego kolana z matą do ćwiczeń.

Ted w maju rzucił palenie, niestety, co było do przypuszczenia, utył. Nie dlatego, że nagle zaczął żreć ( dzięki Ci Panie za bratanicę świeżo po szkoleniu z uzależnień). Wiemy, jak mu pomóc i wagę zatrzymaliśmy po pięciu kilogramach. Pan Naiwny myśli, żeby wrócić na siłownię. Z tego co jednak widzę, bardziej potrzebny jest rozruch dla seniora😃

I po co ja to piszę?
Kurcze, sprawdźcie się.
Spróbujcie dotknąć dłońmi podłoża przed stopami.
Może Wy też potrzebujecie rehabilitacji?
Wydaje nam się, że jesteśmy piękni i młodzi?
Cóż, może się znienacka ( co to jest ten nienacek?) okazać, że tylko piękni 😉
Ja nadal będę tresować, przepraszam, trenować z Tedem. Może jak nie schudnie, to chociaż przestanie go boleć?

czwartek, 16 sierpnia 2018

Kolejne marzenie do spełnienia...

... znika z listy.
Wcale nie dlatego, że się spełniło.
Nie spełni się już, kuźwa, bo Ona wzięła i umarła.
Nie polecę już do NYC na koncert.
Nie usłyszę na żywo.
Mogę się już tylko uśmiechać do sceny, po której obejrzeniu zrodziło się marzenie.

Idę se kuźwa poszukać nowego...
ale zanim znajdę, jeszcze raz popatrzę.

TO była Królowa!


Z całym szacunkiem... i w różowych bamboszkach!

niedziela, 12 sierpnia 2018

Materiał edukacyjny oraz dałam radę...

... i nie oszalałam.
Lubię gości.
Na krótko może być nawet zabawnie.
Ci przyjechali na dłużej.
I potrzebowali bodźców.
W pierwszym tygodniu było słabo ponieważ byłam chora, ale i łatwo, bo trwał Grechuta Festiwal.
W drugim dopadła mnie bezsilność, bo ile można tłumaczyć, że na plaży jest chłodniej, niż w mieście.
Ted wychodząc do pracy puszczał do mnie oczko, co oznaczało 'nie daj się'.
Kiedyś próbowałam być kaowcem, teraz mi się nie chce.
Ja mieszkam nad morzem, jak na plażę nie pójdę z nimi, ona tu nadal będzie po ich wyjeździe.
Dzisiaj sobie pojechali, a zanim dojechali do domu ja zaliczyłam 9 km spaceru po plaży w tempie poniżej dwóch godzin.
Pranie się pierze.
A ja analizuję.
Uczę się, jak nie być.
Marudą.
Leniem.
Wymówkom się nie dawać.
Cieszyć się z powodów lub mimo wszystko.
Nie koncentrować na bzdurach.
Głosu nie podnosić bez sensu.
I dziękuję.
Bo niektóre tematy mam już przepracowane.
Od dawna.
Może nawet od zawsze.


Fotka z dzisiejszego spaceru.
Temperatura spadła.
Lato się zrobiło zwyczajne 😉

czwartek, 9 sierpnia 2018

Jest cudnie

Wszyscy jęczą.
Że upał.
Że nie ma czym oddychać.
Że mogłoby popadać.
Że... (tu wstaw powód do jęczenia).
I przypomnij mi o nim w listopadzie.

Jest gorąco gdyż jest LATO.
Jak w ubiegłym roku lało, też słychać było jęki.

Nigdy nie będzie dobrze, prawda?

Mam gości.
Zamiast siedzieć w wodzie po szyję, albo na plaży pod parasolem, siedzą w domu i narzekają.
Mój regularny spacer (bez kijów, na luzie i z przerwą na lody w połowie) zabił ich prawie.

Nie rozumiem świata.
A przecież jest tak cudnie.


piątek, 3 sierpnia 2018

'Strzeż się tych miejsc'

Taka piosenka była kiedyś.
Niejakiego Janerki Lecha.
Tych ze zdjęć też trzeba się wystrzegać.
Mimo, że powstały z marzeń.
O lataniu...






Peenemünde...

A jeszcze wczoraj w innym wymiarze przebywanie. 
Nohavica. Sikorowski. Andrus.

Głos wraca.
Milczało się trzy dni.
Ale już się mówi, chrypiąc jeszcze żałośnie.