Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 26 lutego 2022

***** Putina

 Pewnego dnia w dużym mieście w Polsce do tramwaju wsiadł młody człowiek. Jego oczom ukazał się dziwny obraz- ludzie stłoczeni w jednej części wagonu, a w drugiej, rozparty na siedzeniu siedział sobie żul. Nie od dzisiaj wiadomo, że jak żul jedzie tramwajem, to tramwaj jedzie żulem. Chłopak szybko zrozumiał co się dzieje. Spoglądając na stojącą, pozieleniałą na twarzy dziewczynę postanowił coś z tym zrobić. Usiadł za żulem i przyjaźnie zagadał:

- Hej kolego, możebyś tak zmienił środek transportu, a my byśmy tu dali ludziom odetchnąć.

- Spierdalaj- na uprzejmość zareagował żul- to mój tramwaj i będę sobie tu siedział i śmierdział ile będę chciał, a tobie chuj do tego.

Na takie dictum chłopak odczekał aż tramwaj zbliży się do przystanku, szybkim ruchem uderzył (kontrolowanie, gdyż nie dodałam, że był instruktorem sztuk walki) głową żula w oparcie i ogłuszonego wywlekł na przystanek. Usadził na ławce i za ostatnim pasażerem wsiadł z powrotem. 

Wsiadając obrzucił spojrzeniem pasażerów, którzy niemal mu klaskali.

- Co jest z wami ludzie?- zapytał-prawie się porzygaliście, ale nikt z was nie miał jaj, żeby coś z tym zrobić? Conajmniej kilku z was jest ode mnie większych i silniejszych. 

Odpowiedział mu tylko zgrzyt kół po szynach.

Tak mi się skojarzyła ta historia z moim byłym uczniem, jej bohaterem głównym, jako analogia do tego, co dzieje się teraz. 

Jakiś oszołom roznosi smród po cywilizowanej Europie i myśli, że może tak sobie w niej zostać i śmierdzieć. I znalazł się ktoś, kto nie bał się pobrudzić. Złapał ludzi oszołoma za kołnierz, pierdolnął łbami o ścianę i próbuje wyciągnąć szmaciarza z kolegami ze swojego tramwaju. 

A jeżeli chodzi o szmaciarza, mam nadzieję, że jeżeli nie dobry snajper naszych sąsiadów, to łeb mu rozpierdoli jego własne ego. 

I jeszcze tylko plakat,  i znowu duma z mojego byłego ucznia.


Oraz czytając, jak do pomocy ruszyli zwykli ludzie w moim kraju, jestem dumna z Polaków. 

Tematu sankcji i postawy polityków nie będę komentowała. Posłużę się cytatem:

‚Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił.’- Edmund Burke


środa, 2 lutego 2022

Ogrodnik

Ponieważ nasze miejsce pracy znajduje się w parku mamy ogrodnika. Facet przychodzi do nas do biura na kawę (mamy wyrąbisty ekspres) i przerwę na lunch. Siada z nami, pijemy kawę, gadamy, latem go chłodzimy, zimą ogrzewamy, a on przynosi nam kwiaty do wazonu, taka symbioza. Od czasu, jak dowiedział się, że mamy covid przestał przychodzić. Nie bardzo to rozumieliśmy, bo nas w biurze też nie było. Mieliśmy kwarantannę i spędziliśmy ją w naszym mieszkaniu, na terenie tego samego parku, łażąc okazyjnie z psami, nie kontaktując się z nikim jednakowoż. Nasz powrót do pracy miał nastąpić w ubiegły poniedziałek. Belgowie mają tu zasadę, że nie musisz robić testu przed powrotem do pracy. Po 10 dniach nie zarażasz i tyle. Tak mówi nauka. Nasi szefowie dali nam dodatkowe trzy dni na dojście do siebie, a my w zamian zapytaliśmy, czy życzą sobie, żebyśmy zrobili test, nie widzieli jednak takiej potrzeby. 

Powrót do pracy okazał się trudny, przemielił nas mocno skurczybyk, czekaliśmy zatem na pierwszą przerwę i  kawę jak na zbawienie. O 10:30 usiedliśmy przy stole, ale nie dołączył do nas ogrodnik. W ogóle się nie pojawił. Unikał biura, jak ognia. Spotkany w parku krzyczał ‚trzymaj się z daleka’ 😂 Na informację, że jesteśmy już wszyscy zdrowi (reszta zespołu też zarobiła omikronem) powiedział ‚pokaż mi test, to będziesz zdrowy’. Nie mieliśmy testu, dla ogrodnika byliśmy nadal chorzy. Śmialiśmy się z chłopaka przez tydzień. Dzisiaj w biurze był rozgardiasz, Ted z szefem jechali na spotkanie, wpadł kierownik ekipy układającej kamienie na dojazdówce do garaży, kręcili się panowie od IT, telefony dzwoniły, jak oszalałe i nagle wszedł on…

- Czy ja słyszę ogrodnika?- zapytała rozbawiona szefowa. Weszłam do biura, a moim oczom ukazał się on, stojący dostojnie przy ekspresie. 

- Jak się rozchoruję to będziecie musieli mi płacić podwójnie!- wypalił, nie wiedzieć czemu, na mój widok. Wszyscy ryknęli śmiechem. Myślałam, że wyjdzie obrażony ale pierwsza kawa po trzech tygodniach była chyba bardziej atrakcyjna niż potrzeba strzelenia focha😂