Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

poniedziałek, 30 października 2023

Dzień dobry,


że tak pozwolę sobie uprzejmie skłamać. 

Bo jesień i leje. 

Może być jesień, ale bez permanentnych ulew od których mam depresję i ujemną energię.

Pora deszczowa nie mieści się w moim systemie akceptacji świata.

Remont w robocie mnie wykańcza. Kretyn od parkietów przychodzi, kiedy chce, a co za tym idzie, skończy, jak skończy, a to nawet nie jest połowa pracy. Jest 10:56, właśnie się pojawił.

I jeszcze zmiana czasu. 

Co za idiota, jednym podpisem zafundował całemu kontynentowi jet lag? I po co to? Mam to w dupie, że podobno miałam spać godzinę dłużej. Po cholerę majstrować przy zegarze biologicznym?

I tak to warunki zewnętrzne z całkiem pozytywnej jednostki przerobiły mnie na marudę.

Zjadłam dyniowe ciastko. Nie powinnam…

Wiecie, że podjadanie między posiłkami demoluje Wam mikrobiotę?

Pieprzyć to, zjem sobie jeszcze jedno.

Ekhhhh, byle do wiosny.

niedziela, 15 października 2023

Pierwszy raz

Pierwszy raz głosowaliśmy za granicą. Byliśmy podekscytowani, jakbyśmy głosowali pierwszy raz w życiu.

O 7:30 Lusia napisała ‚wstawajcie bo my stoimy od 7:00 i przed 8:00 na bank stąd nie wyjdziemy’. No to wstaliśmy. Wypiliśmy po szklance gorącej wody. Zjedliśmy bo kanapce z dżemem i ruszyliśmy. Do przejechania było 20 kilometrów, ale autostrada była pusta. 

Antwerpia też była. 


Ruch zagęścił się w okolicach Sint Josefstraat, przy której znajduje się polska szkoła i dwa lokale wyborcze.

Podjechaliśmy na parking przy szpitalu, bo uliczki w centrum nie dają szans na spokojne zaparkowanie.


Byliśmy gotowi na wielkie stanie. 




I staliśmy sobie jakieś pięć minut, aż tu nagle ludzie z kolejki wołają, że jak ktoś ma nazwisko na litery od A do J, to ma wchodzić. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni i ruszyliśmy wzdłuż kolejki. Okazało się, że są trzy stoliki z listami alfabetycznymi. Jako, że przed nami było tylko kilka osób na rzeczone litery, nagle z kolejki liczącej setkę ludzi znaleźliśmy się w dziesięcioosobowej. Potem wszystko poszło już gładko oraz nie było żadnego problemu z rezygnacją z referendum i odnotowaniem tego faktu.



Dwa iksy później…


To jest stan urny na godzinę 8:50.
My swoje zrobiliśmy. 
Teraz Wasza kolej✌🏻

Przepraszam za bałagan w zdjęciach. Dzisiaj blogger ustawia je, gdzie chce.




wtorek, 3 października 2023

Widziałam…

 Nowego Znachora widziałam. 

Myślałam, nie poprawia się klasyki, po co to? Można zrobić coś nowego. 

I twórcy odpowiedzieli na moje wątpliwości. Tym filmem odpowiedzieli. Bo dlaczego nie można klasyki zrobić lepiej? Dlaczego nie odposągowć profesora Rafała Wilczura? Dlaczego nie pokazać barwnej (nie sielskiej) polskiej wsi z lat trzydziestych dwudziestego wieku. Można być lepszym od Jerzego Bińczyckiego. Leszek Lichota zagrał człowieka z krwi i kości, który cierpi ale i ciężko pracuje i… kocha. Mistrzowskie role drugoplanowe Mikołaja Grabowskiego, Artura Barcisia oraz Izabeli Kuny dopełniają całości. A osadzenie części akcji w żydowskiej karczmie było posunięciem genialnym. Gratulacje dla reżysera- Michała Gazdy oraz głęboki ukłon dla operatora-Tomasza Augustynka, bo ta historia przepuszczona przez wrażliwość obu panów stała się historią prawdziwą.

Oraz zarejestrowałam się na wybory w okręgu drugim  Antwerpia. Przede mną zrobiły to 1003 osoby. Trochę słabo, bo Polaków słychać tu wszędzie, a i polski sklep ma pewnie więcej klientów. No nic… jeszcze jest czas. 

Pozdrawiam Was deszczowo. Podobno wczoraj był ostatni ładny dzień z wysoką temperaturą. Jakoś ogarnę tę jesień. 

Nie lubię jednak.