Koniec wakacji, pierwszy raz chyba, mnie nie zasmucił, wcale nie dlatego, że nie miałam urlopu.
Te wakacje przepracowałam uczciwie nie licząc na chwilę wytchnienia.
Przepracowałam je licząc na... wrzesień.
Koniec lata bowiem, to czas zbiorów.
I ja zamierzam zbierać.
Owoce.
Owoce mojej pracy, bo wbrew pozorom będzie ich trochę.
I nie mam tu na myśli kasy, bo nie ona tu była najważniejsza.
Chociaż do niej wszystko zmierza.
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że przełom roku to głupi moment na postanowienia.
Głupi ponieważ jesteśmy zmęczeni.
Zimą, przygotowaniami do świąt, tym, że jest szaro i ponuro.
Podejmujemy zobowiązania, które nas przerastają.
Najlepszy czas na podjęcie nowego zobowiązania to wrzesień- tak było napisane.
Ja to tylko podchwyciłam.
Wracam do niejęczajtingu!
To byl dobry sport.
Mimo braku urlopu mam tak naładowane akumulatory, że dzisiaj, zamiast fetować pierwszy dzień wolności (pracę zaczynam w przyszły poniedziałek) wstałam o 7:30 i działam.
Pędzę zbierać owoce.
Soczyste i smaczne.
Trzeba świętować i cieszyć się tym, co jest.
A jest początek nowego roku szkolnego.
Szczególnego pod wieloma względami.
I dlatego uświetniliśmy go tak:
Było pysznie, gdyż niektóre owoce smakują szczególnie.
Naprzeciwko mojego bloku jest szkoła. Budzę się rano i przez otwarte okno słyszę: "Żegnaj lato na rok" i "Biały krzyż"...
OdpowiedzUsuńA Ty wróć do niejęczajtingu i nie daj nigdy stłamsić tej niesamowitej energii jaką w sobie masz :)
Podzielisz się owockami?
Wszystkiego dobrego!
Piotruś, te owoce, o których piszę rosną tam, gdzie możesz sięnąć tylko Ty. wiesz, jak je zerwać bo już Ci kiedyś pisałam. Znajdź instrukcję i rwij, jak leci ;o)
UsuńA... Tobie o TE OWOCE chodzi...:P A mnie o te na obrazku... :P
UsuńTe z obrazka już się zjadły ;o)
UsuńHej! Smaczne to zdjęcie :) I ja popieram tezę, że najlepszy na zmiany jest wrzesień, bo kryje w sobie coś magicznego. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych zbiorów :)
OdpowiedzUsuńWiesz, zawsze we wrześniu widziałam tę magię. Fragment książki mi to tylko uzmysłowił na papierze. A' propos zdjęcia, nawet nie wiesz, jaka to bomba kaloryczna, ale mam to w nosie ;o)))
UsuńNo właśnie wiem, jaka to bomba jest, ale i tak bym to ciasto wcięła i się na kalorie nawet nie obejrzała :)
UsuńNie obejrzałam się na kalorie, ale jutro już mi rozum wróci... A tak szczerze mówiąc 'kota nie ma...' czyli moja zaprzyjaźniona dietetyczka pojechała na urlop :o)))
UsuńI bardzo dobrze, bo pewnie by Ci zepsuła rozkoszowanie się smakiem tego ciasteczka :)i pewnie wpędziłaby Cię w poczucie winy :)
Usuńno i dostałam ślinotoku, zwłaszcza, że własnie delektuje się kawą;-)
OdpowiedzUsuńA ja mam jeszcze kawałek w lodówce, kcesz? ;o)
Usuńchcę, chcę, chcę;-)
UsuńTo wpadaj, zanim domownicy sobie przypomną ;o)))
Usuńchyba nie zdążę.. ale następnym razem się pisze;-) mniaaaaaaaaaam
UsuńNastępny tort- 15 września- urodziny Teda ;o)
Usuńaha, czyli jest szansa;-)
UsuńZawsze ;o) bo u mnie inspiracja przychodzi w chwili, kiedy wchodzę do kuchni i zależy jedynie od stanu zapasów w spiżarni ;o)))
UsuńBezy nie lubię oraz bitej śmietany:) Ale te owocki:)
OdpowiedzUsuńTo są dopiero owoce, że hoho:)!!!
Miało być słodko i niezdrowo dlatego Pawłowa, owocki będą, jak nam wróci rozsądek ;o)))
Usuńaleś mi .... uwielbiam słodkie WSZYYYYSTKO a już bezy bite śmietany to naprawdę bardzo ))no to się bycz, ja w robocie(((
OdpowiedzUsuńNie mam czasu się byczyć... Piszę program dla 4-6 latków. Ale będzie zabawa ;o)))
UsuńIiiiiiii....
OdpowiedzUsuń.... popłynął laptop na rzece ślinotoku.
wcale nie jest mi przykro ;o)))
UsuńJuż kiedyś pisałam, że dla mnie nowe zaczyna się we wrześniu, tak głęboko z siebie - pewnie to z racji zawodu. Drugie nowe to wiosna. Znaczy mam dwie szanse na nowe;-)
OdpowiedzUsuńSylwestra i Nowego Roku kompletnie tak nie odczuwam.
Ależ rozpusta;-) A Ty zbieraj i niech będzie urodzajnie.
Zbieram, w zasadzie dopiero zaczynam zbierać, jesień jeszcze przed nami :o)
UsuńAleż to cudnie wygląda!!!! Wywinęły mi się ślinianki na drugą stronę
OdpowiedzUsuńA jak smakuje ;o)))
Usuńtakie zdjęcia powinny być zakazane na blogach. Ja się odchudzam, a bezy z bitą śmietaną i owocami uwielbiam wprost.
OdpowiedzUsuńNie lubię jesieni, dlatego wrześniowe postanowienia mnie nie dotyczą. Ale te Twoje widać, że wlały w Ciebie worek optymizmu, a to się udziela i czytającym :)))
Dziękuję za energię :))
Zakazane? Dlaczego? Nie odchudzaj się, zacznij się odżywiać, zamiast jeść. Wiesz, poznałam ostatnio stukniętą dietetyczkę, według niej nie powinniśmy się odchudziać, powinnyśmy zmienić tryb życia. Moja Pawłowa to jednorazowy wybryk, jutro wróci mi rozum, a jeansy sprzed wakacji takie jakieś luźne ;o))) Cieszę się, że udzieliła Ci się moja energia, wpadaj i bierz do woli ;o)))
Usuńwpadam , wpadam i biorę, kiedy rozdajesz
UsuńNiepotrzebnie tu wlazłam dzisiaj ;-( Nie przepadam za słodyczami, ale to na zdjęciu robi wrażenie. I co ja mam teraz ...serek biały zjeść?????
OdpowiedzUsuńOraz lubię TAKIE Twoje posty Dreamu, bardzo lubię ;-)
Ty to masz oliwę i ocet balsamiczny i sto milionów sałat i Parmezan i Prosciutto to się jednej biednej Pawłowej nie czepiaj. Zapomniałam o winie
UsuńOczom nie wierze! Pawlowa!To tradycyjny i wszechobecny deser u nas (mieszkam w AU).Uwielbiam.Pozdrawiam z dolu globusa!
OdpowiedzUsuńDla nas Pawłowa to deser roboiny raz najwyżej dwa w roku (początek sezonu malinowego i jego koniec)i koniecznie, żeby uczcić coś ważnego. Jak pochłaniać tyle kalorii, to w dobrej sprawie ;o))) Pozdrawiam z dołu globusa, bo dla Ciebie my jesteśmy na dole ;o)))
UsuńNo wiesz? Musiałaś to zdjęcie wkleić? Nie mogłaś coś innego? Butelki szampana na ten przykład? Albo jakieś lepsze wino z tych lepszych? Echhhhh, smaka narobiłaś takiego że szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńNie mogłam innego Józiu, takie mi wyszło, samo. Na stole nie było szampana, był tort, to co miałam ściemniać ;o)))
OdpowiedzUsuńSłodycze poprawiają nastrój, więc po takiej porcji pyszności poczujesz sie mniej zmęczona. Miłej pracy Ci życzę.
OdpowiedzUsuńJeszcze zbieram energię, zaczynam w poniedziałek ;o)
UsuńMatkoooo, wszystko tam na tem zdjęciu lubię, no bez wyjątku! Mus wzrok nasycić, jak smaku nie można ;)
OdpowiedzUsuńA u nas pierwsze inauguracyjne drzewko wsadzone, nie owocowe jeszcze, kurka, ale jest nadzieja, że powoli!
Chyba bardziej mi na te zbierane owoce smaka narobiłaś :)
serdeczności :)
Jeszcze troszkę i będziesz miała wszystkie krzaczki i drzewka świata ;o)
Usuńwpadłam przypadkiem, ślinka pociekła, pobrudziałam klawiaturę, spadam :)
OdpowiedzUsuńaaa, nieustającej werwy zatem życzę.
a zapraszam, zapraszam częściej ;o)))
Usuń