Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

piątek, 28 lutego 2014

Pewna wyszukiwarka jako źródło inspiracji

Starszy brat Teda w przyszłym miesiącu obchodzi okrągłą rocznicę urodzin.
Dzisiaj przy śniadaniu Ted zagaił:
- Może zadzwoń do Zuzy, żeby podpytać, co mu kupić w prezencie.
- Po co? Co mi powie?- zapytałam- Że nic, mamy zwyczajnie przyjechać i to będzie dla niego prezent.
- Masz rację, sami musimy coś wymyślić- przyznał Ted.
Pomysłów było kilka, wszystkie niezłe, ale jeden, z racji tego, że Tedowy brat ma kosmiczne poczucie humoru, spodobał nam się najbardziej.
- Zróbmy mu jakąś durną koszulkę, taką obciachową, żeby nie mógł w niej wyjść na ulicę- rzuciłam- jako dodatek do prezentu.
Ted pojechał do pracy, a ja zasiadłam do poszukiwania głupiego hasła, które można zainstalować na bratowej koszulce.
W wyszukiwarkę, w języku obcym, wpisałam 'mam pięćdziesiąt lat i...'
To, co mi się wyświetliło nijak nie nadawało się na obciachową koszulkę, albo... w zasadzie nadawało się wszystko, ale nie o tego typu obciach chodziło.
- chciałbym zacząć biegać
- ciągle jestem dziewicą
- jestem w ciąży
- nigdy nie miałam chłopaka
- nigdy nie miałem dziewczyny
- nienawidzę mojej pracy
- nienawidzę życia
- jestem samotny
Kurka!!!
Chyba zrobię mu koszulkę z napisem: "I'm 50 and so fucking what"*

Może Wy macie jakieś pomysły?
Help!!!
Wyszukiwarka jako źródło inspiracji nie działa ;/

P.S.
Przepraszam za tłumaczenia, kiedyś to obiecałam
P.S2
O genezie pomysłu z koszulką napiszę w następnej notce, bo historia przednia jest

 __________________________________________
.*   Mam 50 lat no i kur... co z tego




czwartek, 27 lutego 2014

W opozycji do grasujących wszędzie pączków...

... pochylimy się dzisiaj nad stanem naszej młodzieży.
Z pączkiem w dłoni, ale jednak nad stanem, gdyż mnie Teatralna natchnęła.
Otóż jakiś czas temu moje Maturalne Orły rodzaju męskiego zapytały co gra w biurze.
- Radio- odpowiedziałam zgodnie z prawdą- ale tak, żeby wam nie przeszkadzało.
- Ale jakaś taka fajna muza- orzekli.
- Ogólnopolskie radio, dynamicza muza i fajni dziennikarze, szybkie newsy.
- Suuuuper- pochwalili- bo u naszej pani na korkach z matmy gra nuda.
- Ale co to jest nuda?- dociekłam sobie.
- Noooo TVP Kultura.
Heh, nuda- zaśmiałam się do środka, jednocześnie dziwiąc się, że można udzielać korków z matmy i oglądać TV. Kurcze, może powinnam spróbować, tyle, że nie mam telewizora w biurze.
- Nooo i ostatnio miałem taki numer, że w telewizorze ględził taki siwy dziadek- kontynuował jeden z Orłów- nie pamiętam jak się nazywał, ale kompozytor, podobno jakiś znany na świecie.
- Krzysztof Penderecki- podrzuciłam uprzejmie nazwisko siwego dziadka.
- O tak, tak, no i ja go nie znałem i pani się zdziwiła- zaaferowany opowiadał Orzeł, ja również sobie siedziałam taka zdziwiona- wtedy ja powiedziałem, że młodziez teraz zna... (tu padło jakiś nazwisko, co to ja go nie znałam), wie pani, to jest wokalista zespołu Weekend, tego co śpiewa 'ja uwielbiam ją'.- przy czym nie zechciał uprzejmie zauważyć, że rzeczownik 'wokalista' w przypadku tego pana był nadużyciem gdyż wokalistą jest na ten przykład Bono albo Sting.- I założyliśmy się z panią, że zapyta wszystkich swoich uczniów, ile osób zna jednego, ile drugiego i jak wygram, mam jedną lekcję za darmo.
- Domyślam się, że wygrałeś- podsumowałam z bólem, ale i w nadziei.
- No jasne- odparł z dumą i tylko nie zauważyłam powodu do dumy- na dwadzieścia osób 16 znało gościa od Weekendu, cztery tego drugiego a trzy obu (rodzicom od 'tego drugiego' gratuluję)
Jesoo, jęknęłam sobie w duchu i po zajęciach rzuciłam się sprawdzać, co wie Młoda. Z ulgą stwierdziłam, że nie zna nazwiska pana od Weekendu, wiem, że słucha RMF Classic i brakuje jej Radia Swiss Jazz, którego nie może odbierać bez kablówki. Nie ogląda TV, a ostatnio uprzejmie zapytała, czy dostanie na bilet do Filharmonii.
Uff.
To nie jest tak, że wszyscy młodzi ludzie, to głąby, a nawet nie większość.
Duża grupa moich Dzieciaków edukuje się w pobliskiej szkole muzycznej, część uczy się jednocześnie dwóch, a kilkoro trzech języków obcych, Kilka dziewczyn jest aktywnymi uczestniczkami Warsztatów Teatralnych, tańczy w formacji tanecznej, dwie jeżdżą konno. Dwóch chłopaków tańczy z sukcesami towarzysko. Mam też uprawiaczy sportów walki, dwóch koszykarzy, ratowników WOPR i jednego trenującego street workout.
Ci, słuchający tempych rapsów i disco-polo, to mniejszość. Nie jest tak źle Teatru.
Skumulowało Ci się, ale przecież Ty też to wiesz.

Smacznego dnia pączka i... muza do tych pączków- moja ulubiona.

piątek, 21 lutego 2014

Na początku

... było słowo.
Zdanie w zasadzie.
-Wiesz kochanie, trzebaby to wnętrze dopieścić, może jakimś craftem.
Potem była myśl.
- Jakim craftem można dopieścić wnętrze, w którym mieszka młoda studentka wzornictwa (uprzejmie pomijam ten drugi kierunek), żeby nie była to cepelia, gdyż nie lubi i żeby pasował do jej koncepcji?
Następnie przystąpiłam do akcji.





Malowany miłością powstawał półtora miesiąca.
Ma wymiary 140 na 180 centymetrów i składa się z 88 elementów.



Jego Właścicielka jest w nim zakochana.
Przed godziną zawitał do swojego nowego domu.
Mam nadzieję, że pasuje...



Na początku było słowo i słowo stało się pledem.

Jestem z siebie dumna.


piątek, 14 lutego 2014

Po co są Walentynki?

Walentynki są po to...
Żebym na zupełnym spontanie mogła sprawdzić, czy potrafię...

 



Oraz żeby w majestacie prawa, do naszego domu mogli wprowadzić się Możdżer z Komedą.
Dziękuję.

środa, 12 lutego 2014

A jednak...

Wasze historie z ogniem w tle sprawiły, że na chwilę zrobiło mi się lepiej.
Ale tylko na chwilę.
Bo potem do domu wpadła Młoda Sokole Oko.
- Co nam się stało w firankę?- zapytała i już wiedziałam, że jestem bardziej debilem, niż początkowo sądziłam. Przecież to się paliło, a ja w swojej naiwności na firankę, szlochając nad szafką, nawet nie spojrzałam.
Kuźwa, mogłam spalić dom!
Jeszcze ktoś twierdzi, że nie jestem?

P.S.
Tak Kate... z brzoskwiniami ;D
P.S.2
Asia, Ty się nie ciesz, ktoś mi musi uszyć nową, moja maszyna mieszka teraz w zupełnie innym mieście.

niedziela, 9 lutego 2014

Jestę piromanę

W zasadzie powinnam napisać: Jestę debilę.
Zjarałam dzisiaj drzwiczki od jednej z kuchennych szafek.
Jak?
Sama nie wiem.
Robiłam to już wiele razy.
Dolewałam alkoholu do mięsa znaczy.
Dzisiaj coś nie pykło.
Albo pykło... płomieniem w sufit.
Poszłam sprawidzić, sufit jest nadal biały.
Tylko te drzwiczki.
Takie smętne.
Zjarane.
A podobno brąz pasuje do ecru.
Kuźwa nie!
Nie ten odcień.

Żeby był ptasi wątek poproszę o sugestie, jaki jest najgłupszy ptak na świecie.
Właściwą odpowiedź  wstawcie tu:
JESTĘ ____________________ !!!

Tak, szanowni Członkowie BPP, to jest samokrytyka.
Nie potrzebujecie debila w swoich szeregach.

piątek, 7 lutego 2014

Akt ostatni walki o...

- Coś tam, coś tam guten tag- zaświergoliło w telefonie (Iw, przepraszam Cię za demolkę Twojego języka) oraz jęło kontynuować w sobie tylko zrozumiałym narzeczu.
- Sorki, halo, ja niekoniecznie po niemiecku- zatrzymałam ją w moim drugim języku, nie chcąc (jak się kuźwa pisze nie z imiesłowami?) być bezczelną, przecież zależało mi jednak, żeby się dogadać- jeżeli dasz mi chwilkę, wejdę dwa pięterka wyżej i podam telefon temu, z kim chcesz rozmawiać.
- OK- odpowiedziało wyraźnie uśmiechnięte i zadowolone z obrotu sprawy.
Z Tedem poszło znacznie łatwiej, On odpowiadał w języku, w którym gadało.
I tak, w niecały miesiąc po wielkim BUM stan jest taki, że mamy podpisaną umowę, Państwo Dyrektorstwo upiera się przy specyficznych godzinach pracy 'ze względu na twoje umiejętności', a w poprzednim miejscu pracy już wią. Niektórych trafił ch... Inni, jak jedna z ulubionych menadżerek Teda, zareagowali szerokim uśmiechem.
Marcin szaleje, plany się rozrastają.
Chyba nie ma tego złego...

No i muza, dzisiaj lekko leniwa, ale... zdaje się wróciliśmy z dalekiej podróży, czas zatem odpocząć.
Ani na moment nie zwątpiliśmy, że damy radę.
Jest Człowiek, któremu za nasze reakcje należy się wielkie 'dziękuję'. On wie.

Uff 'Feels like home'.

P.S.
Przepraszam za brak ptactwa w dzisiejszym poście ;DDD

wtorek, 4 lutego 2014

Babcia i Wacek oraz najnowsze wieści

Jako, że tematy zwięrzęce baaaardzo Was uaktywniły komentatorsko (tu szacun dla głównych bohaterów dyskusji pod poprzednią notką) postanowiłam je kontynuować, a zwłaszcza, po komentarzu Grzesia pod tą o ptaszorach.

A co z mewami? Taka mewa nakarmiona i oswojona, moze być fajnym towarzyszem do palenia na balkonie. Można ją nawet palić nauczyć i już Twój Ted nie bedzie musiał sam na balkon wychodzić, żeby sobie zapalić. 

Obiecałam sobie... i Grzesiowi, że o tym też napiszę.
Otóż, w drodze do pobliskiego sklepu (lub naszego garażu) mijamy dom w którym mieszka Babcia (staruszeczka mocno po siedemdziesiątce, obstawiam nawet, że po osiemdziesiątce). Przechodząc kiedyś Ted zerknął na balkon i mówi:
- Patrz, Wacek czeka na Babcię- no czekał, siedział na poręczy i wpatrywał się w okno. Wacek* był ogromną mewą. - Ale będzie numer, jak wyjdzie Babcia i nakarmi go z ręki.- jeszcze Ted nie skończył mówić i otworzyło się okno balkonowe, wyszła starsza pani i z metalowej miseczki w kwiatuszki, zaczęła karmić Wacka. A on, jakby robił to od lat, zaczął wcinać. Staliśmy tam, jak zaczarowani. Obok nas stanęli państwo z pieskiem. Wacek jadł, a Babcia się uśmiechała.
Kilka razy widzieliśmy, jak w porze obiadowej (Babci oczywiście, bo nasza jest zupełnie inna) Wacek czekał. Zmatrwiliśmy się nawet, że Babci nie ma, albo coś jej się stało, bo wracając ze sklepu nadal widzieliśmy go smętnie gapiącego się w okno.
Ostatnio Wacek ma konkurencję. Nadal staje na poręczy balkonu i odważnie wypatruje Babci w oknie, ale obok, troszkę dalej, czeka... drugi Wacek. Nie wiem, czy dostaje jeść z tej samej miseczki, był zbyt duży mróz, żeby poczekać i przekonać się osobiście.
To urocze, że można zaprzyjaźnić się z mewą. 
Myślę, że jest to rodzaj przyjaźni, ponieważ, w drodze do garażu, często widujemy Wacka z wizytą u Babci. Nie odstrasza go nawet gwałtowne odsłonięcie firany. 
Nasze struknięte sikorki siadają na budynku i zaglądają, czy Pańcio Karmiciel już sobie poszedł, Wacek czeka, aż Pańcia Karmicielka wyjdzie.
Cóż, trzeba uważać z kim się zadajemy, bo niewdzięczność czai się wszędzie ;DDD

Kto pamięta, że dzisiaj pracujemy z zaciśniętym kciukiem?

* Wacek może być równie dobrze Wacławą, a kolega, koleżanką. Mewy nie zadbały o dymorfizm płciowy.

P.S.
Puszczamy kciuki i rozluźniamy dłonie. 
'Witamy w zespole'- usłyszał na koniec pierwszego dnia Ted.
Bardzo Wam dziękuję za każdą dobrą myśl. 
Za wsparcie.
Za to, że jesteście.
Kurcze, chętnie napiłabym się z Wami wina ;D