Też tak macie, że jak coś pierdolnie, nastaje cisza?
Tym razem cisza trwała wybitnie krótko. Niecałe 24 godziny po tym, jak trzy miesiące naszej pracy obróciły się w pył, zupełnym przypadkiem, do domu wpadła Młoda.
Zrobiła wir.
Rzuciła kilka zdań.
Wymierzyła parę klapsów na otrzeźwienie.
Ehh, mądre mamy dziecko...
Sprawiedliwość trzeba tu również oddać mojemu bratu. Do pierwszego kroku popchnął nas on. My nie myśleliśmy trzeźwo, co ja piszę, nie myśleliśmy w ogóle.
I tak, od wtorku kreujemy sobie nową rzeczywistość.
Piekę ciasto ze śliwkami. Piorę. Sprzątam. Układam plan.
W międzyczasie szykujemy nowe biuro.
Idzie nowe.
Kurwa.
Nie o takie nowe nam chodziło, ale i to przyjmiemy, bo cóż było robić...
Aż mnie ciekawość pożera.
OdpowiedzUsuńNie ma o czym...
Usuńrozczarowanie jest przykre, nie wiem co ci mam powiedziec a wtedy wole nic nie mówić.
OdpowiedzUsuńdobrze, ze jest Młoda, że Wy się rozumiecie i wspieracoe, dacie radę.
jeszcze się spełni! :-)
Wiesz, nie chodzi o rozczarowanie, mamy doświadczenie. Chodzi o zmarnowanie nam trzech (TRZECH) miesięcy z życia, kiedy mogliśmy ogłaszać się ze szkoleniami i kursami, robić nabór do szkoły, robić egzaminy online. Wszystko wstrzymaliśmy, bo jesteśmy fair- nie możemy skończyć, nie zaczynamy.
UsuńKobieta pracująca z "Czterdziestolatka", co to żadnej pracy się nie boi, mawiała: Kobieta wzburzona piecze ciasto ze śliwkami...
OdpowiedzUsuńchyba masz objawy :D :D :D
Mam, masakryczne. Oraz powód, zakurwisty😨
Usuń