Kolejny gabinet. Ten nie wyglądał jak izolatka dla czubów. Był pastelowy, przytulny, nic w nim nie krzyczało, nie wdzierało się nachalnie do środka...
Za biurkiem młoda kobieta. Wstała, kiedy wprowadziła ją pielęgniarka.
Oho! Jest dobrze.
Podeszła i wyciągnęła do niej dłoń.
Zbaraniała przyglądała się wyciągniętej dłoni i dopiero po chwili dotarło do niej, że chyba nie zrozumiała zwykłego, ludzkiego gestu.
- Rozalia Górecka- Piechota- powiedziało to coś umocowane do dłoni.
O kurwa, starzy cię chyba nie lubili od wejścia... od wyjścia znaczy.
- Wiem, co pani sobie myśli, że rodzice mnie nie lubili, każdy tak myśli. Nic nie szkodzi.- uśmiechnęła się, jak człowiek, do człowieka.
- To nie tak- odpowiedziała- tylko pani imię jest takie... niedzisiejsze.
- Proszę się nie przejmować, ja chyba też nie jestem, pasujemy do siebie. Przejdźmy jednak do powodu naszego spotkania. Profesor Świrski skierował panią do mnie na dodatkowe badania. Pani pewnie ich nie chce, ja też potraktuję je rutynowo, zróbmy więc wspólnie coś, żeby poszło gładko.
Nie, kurwa! Nie rutynowo! Wyglądasz mi na człowieka, możesz ze mną gadać do nocy. Tam w sali mam tylko empetrójkę i sąsiadkę, na łóżku obok. Ta to jest dopiero pierdolnięta. Co ją wsadzą na wyrko, złazi, siada w kącie i kiwając się na boki nuci jakąś dziwną melodię.
- Odpowie pani na kilka pytań, a raczej dokończy pani zdania pierwszą myślą, która przyjdzie pani do głowy. Jeżeli jest pani gotowa, możemy zaczynać.
Sama była ciekawa tych pytań. Wyglądało na to, że będzie to pierwsze badanie, które nie będzie kolejnym praniem mózgu.
- Jestem gotowa.
- Bardzo dobrze- ton głosu Rozalii nie zdradzał napięcia, ani znużenia. Miała spokojną miłą twarz i jako druga, obok Maćka, nie traktowała jej, jak debila- Nadejdzie taki dzień, że...
Że mnie wypuszczą, a ja zniknę i nikt mnie nie znajdzie.
- ...że już nic nie będę musiała. Wszystko, co zrobię będzie wynikało z mojej chęci lub wewnętrznej potrzeby.
Oczy Rozalii rozbłysły, jak gwiazdy, chociaż twarz nie drgnęła w żadnym grymasie.
- Gdyby z nieba spadło mi 3000 złotych...
Ja pierdolę, czemu tam mało?!?!
- ...wcisnęłabym je w gardło jednej pani z pewnego banku, żeby już nie dzwoniła z informacją handlową o zadłużeniu na kredycie hipotecznym.
Znowu ten błysk w oku?
- Najcenniejszą moją pamiątką jest...
Te o których marzę są dla mnie nieosiągalne, nie to nazwisko...
- ... moimi pamiątkami są wspomnienia. Ludzi, wydarzeń, emocji. Tych, nikt mi nie odbierze.
- Są filmy, których się nie zapomina. Dla mnie to... - głos Rozalii zrobił się miękki, jakby tonem zachęcała ją do kolejnych odpowiedzi, jakby akceptowała te poprzednie.
- Nie potrafię wybrać jednego- zaczęła i nagle przypomniał jej się 'Gwiezdny Pył' Kondratiuka- chociaż może jeden taki najważniejszy jest. Jest o szczęściu i prostocie. Oglądałam go dawno temu, ale pamiętam, że skojarzył mi się z piosenką, która śpiewała mi babcia, gdy byłam jeszcze mała. 'Był sobie dziad i baba...
- ...bardzo starzy oboje'- dokończyła Rozalia i obdarowała ją uśmiechem, jak słońce.
O matko, czy ja to wszystko powiedziałam głośno???
- Taki niby drobiazg, a mnie cieszy. Dla mnie to...
- ... jedna róża- odpowiedziała bez zastanowienia.
To zajebiste, że ktoś tak bardzo mnie lubi, że daje mi coś tak niepraktycznego, tylko po to, żeby wywołać uśmiech na mojej twarzy.Nie mówić głośno. Nie powiedzieć tego głośno!
- Pieniądze szczęścia nie dają, ale...
Kurwa, spróbuj bez nich.
- ... powtarzając za Lecem 'każdy chce się o tym przekonać osobiście'.
Rozalia parsknęła śmiechem.
- Nie znałam tego- skomentowała- dobre, prawdziwe. Rozśmiesza mnie do łez...
Moje myśli mnie rozśmieszają, komentarze, które nasuwają się same i na które świat nie jest gotowy.
- Ostatnio jeden dowcip mnie śmieszy, ale chyba nie chce pani doktor, żebym opowiadała pani dowcipy?
- Dlaczego nie, bardzo proszę...
- Naprawdę?
- Tak, proszę.
No tego jeszcze nie było, żebym shrinkowi dowcipy opowiadała, ale niech tam...
- Idzie piękna dziewczyna ulicą i słyszy:
Zajebala... E! Zajebala
Izabela, debilu!!!
Oczy Rozalii urosły, a potem wybuchła śmiechem, tak szczerym, tak radosnym, że ona sama ponownie ubawiona grą słów dołączyła do salwy. Chwilę zajęło obu, żeby przypomnieć sobie jakie łączą je relacje.
- Cudny- pochwaliła Rozalia.
- Dziękuję- odpowiedziała zaskoczona.
To spotkanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Poproszę o sesje tylko z Rozalią.
- Przyjaciel to...
- Znowu muszę pojechać klasykiem... 'ktoś, kto wie o tobie wszystko, a mimo to cię lubi'.
Rozalia uniosła głowę znad notatnika.
- Według tej definicji chyba nie mam przyjaciół.
- Ja chyba też nie.
Chociaż może...on się chyba nie liczy, a z drugiej strony to chyba dobrze mieć faceta i najlepszego przyjaciela w jednym. A może to nienormalne jest?
- Jest posiłek i bywa uczta. Dla mnie to...
Ja gotuję, on wybiera wino, do stołu zapraszamy tych, których kochamy, lubimy, chcemy mieć blisko.
- Kaczka faszerowana i surówka z czerwonej kapusty, koniecznie według przepisu mojej teściowej
.
- Ziemniaczki, czy kluski śląskie?- zainteresowała się Rozalia.
- Kasza... gryczana. Ta kaczka faszerowana jest kaszą.
- O! - Rozi wydała się zaskoczona. Otacza nas mnóstwo sprzętów gadżetów. nie wyobrażam sobie życia bez...
... muzyki.
- Chyba bez komputera...
- Ostatnie już pytanie: Jutro będzie nowy dzień i niech mi przyniesie...
Jeden mały akt łaski.
- ... spokój, dla mnie i dla tych, których kocham.
- Dziękuję, to wszystko.
No i co tam? Jakie wnioski? Pierdolnięta na maksa, czy tylko trochę?
- Na pożegnanie, gdyż zapewne już się nie zobaczymy, chciałabym pani powiedzieć, że gdyby kiedyś zastanawiała się pani, czy to pani oszalała, czy świat zwariował, zawsze proszę obstawiać tę druga opcję.
Rozalia pozbierała notatki, wyłączyła dyktafon, obeszła biurko i zrobiła coś, czego chyba nawet ona sama się nie spodziewała. Przytuliła ją i bez słowa wyszła.
Ok, czubku, lecz się sam, znaczy...
____________________________________________________
Niniejszym zakończyliśmy zabwę pod tytułem 'ja cię zapytam, a ty odpowiesz'.
Nie dam się więcej wciągnąć, chociaż 'Notatki Z Psychiatryka' były fajną wprawką ;o)