Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

środa, 30 grudnia 2015

A po pier... oraz najlepszości!

co mi tam, powiem to.
A po pierdolnięciu nastała cisza.
Też tak macie?
Coś jebnie z hukiem, a potem ze zdziwieniem patrzycie, jak w dniu następnym świeci słońce.
Szukam pracy.
W Poznaniu.
Nie dla siebie ofkors.
I nie dla Młodej.
Dla Agi.
Miała pracę przez... miesiąc, kurwa!
Państwo zapomnieli Jej powiedzieć, że przed świętami potrzebują jelenia... renifera raczej.
Już po świętach, nie?
No, to tyle w temacie...
Młoda pojechała i nastała cisza jeszcze bardziej głucha (Dlaczego cisza jest głucha? Jest ciszą i dlatego jej nie słychać, a może to my głuchniemy?)
Planów sylwestrowych nie posiadam.
A w zasadzie tak.
Zapalone lampki na choince.
Butelka wina białego.
Muffiny ze szpinakiem i ricottą.
Książki sztuk niepamiętamile i wszystkie jeszcze pachną nowością.
Kilka nowych płyt do przesłuchania.
Święty spokój
Ted spędza Sylwestra w pracy.
Imperatyw świętowania mamy w dupie, jak widać.
Ale Wy się bawcie!
Niech Wam będzie pięknie teraz, jutro i w całym 2016.


niedziela, 27 grudnia 2015

Już nie potrafię...

Z radością patrzyłam w pierwszy dzień świąt, jak ludzie biegają w samo południe...
Kiedyś, przy tej okazji równie radośnie stukałabym się w czoło.
Wigilia i Boże Narodzenie były wolne od sportu, diety i wszystkiego, co byłoby jakimkolwiek przymusem.
Było leniwie, spokojnie i dobrze.
Było wszystko to, co smaczne... to co uwielbiamy.
Jednak w drugi dzień świąt nie dałam już rady w bezruchu.
Ruszyłam d... się z sofy i po czterdziestu pięciu minutach endorfiny załatwiły wszystko to, czego nie dały rady uczynić pierogi, uszka pieczony karp i makowce.
Nie potrafię się już objadać i czerpać z tego  przyjemności.
Się popsułam :D
Potrafię za to odciąć się od virtuświata, co bardzo mnie ucieszyło.
Dzisiejszy powrót wprawił mnie w zdumienie.
Ludzie spędzili święta na fb, blogu, online.
Nie-do-u-wie-rze-nia!
Boją się zostać sam na sam z rodziną?
Ze swoimi myślami?
Potrzebują odskoczni w postaci stałego punktu odniesienia jakim jest ten nierealny?
Gdzieś przeczytałam, że 'sztuką jest odkryć samego siebie i... nie przestraszyć się'.
To, co odkryłam w te święta raczej mnie cieszy.
Potrafię leniuchować.
Nie potrafię już żreć.
Nadal uwielbiam moją rodzinę, bo są porąbani.
To były dobre święta.
Mam nadzieję, że Wasze też były dobre.

środa, 23 grudnia 2015

To już... Ding Dong, Ding Dong! :D

Najpierw MUZA

Cichutko, na paluszkach, w pantofelkach przyszły Święta.
Bez bucirów ciężkich, kożucha i futrzanej czapy...
Ale z zapachem choinki, przypraw korzennych i maku.
Przyszły i przyniosły radość, spokój i tę pewność, że będziemy razem...
Przy wspólnym stole, nakrytym białym obrusem.
Z siankiem pod i opłatkiem na nim.
I nakryciem dodatkowym w tym roku symbolizującym Tych, Którzy Nie Dali Rady Dotrzeć.
Czekającym na Tego, Który Lekko Spóźniony, ale jednak dołączy.
W oczekiwaniu na Tą, Dla Której Pod Naszą Choinką Zawsze Czekają Prezenty.
Takie połatane będą te nasze Święta.
Ale będą nasze.
Będą dobre.
Będą piękne.

I niech Twoje takie będą, ponieważ dobro jest w nas, a magia kolędy dopełni dzieła.

niedziela, 20 grudnia 2015

Nie jestem pieprzoną anorektyczką

Piętnaście kilogramów temu miałam taki problem, że szłam do sklepu i mogłam tylko  pomarzyć, o tym, co mi się podobało...
Wczoraj doznałam jakże nieprzyjemnego zaskoczenia.
Ruszyłam w miasto, w poszukiwaniu czarnych, eleganckich spodni.
Po tym, jak spadły mi z... bioder te, w rozmiarze 36, opadły mi również skrzydła i ręce.
- Co jest kuźwa ze mną nie tak? - myślałam w drodze powrotnej.
Idąc po zakupy, spotkałam dawno niewidzianą sąsiadkę.
- Nie chudnij już- powiedziała- wolałam cię tamtą z maja ( nie ona dźwigała moje dupsko- mój kręgosłup z nim walczył).
Wpadłam do mamy z jajkami:
- Wejdź- ucieszyła się na mój widok- poczęstuję cię zupą pomidorową. Mam dobrą, na śmietanie.
- Dziękuję, wie mamusia, że nie jadam zup- ja jej na to.
- Ale przecież mówiłaś, że nie jesteś już na diecie- odpowiada z żalem.
Według mamy, brak diety do wpier... do odstrzelenia guzika w spodniach lub w spódnicy.
- Zjedż czekoladkę- mówi ciocia- A, nie!- reflektuje się zawiedziona- Ty się musisz pilnować, żeby teraz nie utyć.
Aaaaaaaa!!!

Frustracja?
Po takim wyczynie?
Jak mogłam dać się tak zdołować?
Poszłam dzisiaj do NORMALNEGO sklepu.
Kupiłam spodnie.
W rozmiarze 38!!!
Od trzech tygodni nie chudnę i nie tyję.
Dla mnie TO jest wyczyn!
Trzymam wagę.
I TAK!!!
Dopuszczam zarobienie kilograma w Święta!

Że też ludzkość nie może się zająć własnymi kilogramami, piernikami, lepieniem pierogów, czy karpiem, tylko moją 'anoreksją'.

Taki obrazeczek znaleziony tu, przyplątał mi się tytułem komentarza.




czwartek, 17 grudnia 2015

Atmosfera przedświąteczna z doskoku

Postanowiłam, zadbać o swoje zdrowie psychiczne.
Moją działalność ograniczyłam do pracy i świątecznych przygotowań... z doskoku.

Prezenty kupione, zamówione- idą, lub są do odbioru, jak znajdę czas, żeby po nie wpaść.
Kulinarnie lecę standardowo, więc nie ma co deliberować i wymyślać koła.
Pierogi w ilości jakieś 300 i 180 uszek udziergała Ciocia Irena (dzięki Ci Boże za Ciocię i jej sprawne dłonie).
Muszę trochę odciążyć menu świąteczno- obiadowe, żeby nie przegiąć, ale to nie jest problem, mam już taką wprawę, że genialnymi potrawami z drobiu sypię, aż sama się dziwię.
Młoda kategorycznie zażądała pierniczków, ale upiecze je sama po przyjeździe, więc nie dokłada mi to pracy.
Wczoraj bardzo późnym wieczorem powstała żurawina do kaczki, gdyż to, że ja jej nie zjem, nie znaczy, że zostanie mi odpuszczona.
W piątek zrobię ciasteczka korzenne, w nadziei, że jak je Młoda zobaczy i spróbuje, daruje sobie pierniki. 

I tak doskakuję, coś robię i wracam do pracy.

Przestałam słuchać wiadomości, na oglądanie nie mam czasu i jakoś zrobiło mi się lepiej.
Póki oglądałam, było mi wstyd.
Za Polaków.
Zresztą nie pierwszy raz.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Taki dziwny stan

Umyłam okna, na które od soboty leje deszcz.
Nie martwi mnie to.
Powiem więcej, mam to gdzieś.
Patrzę w TV i nadziwić się nie mogę.
Czytam opisy ludzi na fb i zastanawiam się, jak mogłam dodać ich do znajomych.
Fala głupoty płynie przez kraj, pomieszana z nacjonalizmem i uwielbieniem z jednej, złością na jednego człowieka, z drugiej strony.
Dzieli i rządzi, jak genialny strateg.
Nie widzi do przodu, bo króciutki jest.
To się zaraz źle skończy.
Polak, Polakowi, tak przy Bożym Narodzeniu, kołek na łbie rozwali albo inny ciężki sprzęt.
Jakież to nasze.
Racja jest moja i mojsza.
Ojczyzna już nawet nie majaczy w tle.

Zerkam w kierunku szuflady z paszportami.
Ciągle jeszcze mamy amerykańskie wizy, a Młoda za rok robi licencjaty dwa.
Może jednak trzeba ponownie rozważyć sprawę.
Nie, nie uciekam.
Nie chcę brać udziału w czymś, na co już nie mam wpływu.
Poszłam, wybrałam, przegrałam...
Ale czy tylko ja?

niedziela, 6 grudnia 2015

To chyba już...

Zapłonęła druga świeca.
Na wieńcu, co to go z poślizgiem pewnym zrobiłam.
Namawianie się z Młodą na Teda.
Z Tedem na Młodą.
Z Nimi na Agę...
Chodzenie po sklepach i szukanie.
Dla Mamy, dla Cioci lokalnej i dla tej wielkopolskiej.
Robienie chust w międzyczasie.
Spełnienie własnych marzeń, przez spełnianie ich innym.

Cały weekend dziergałam kartki dla Starszaków z Niegowa, jeszcze pięć, kończę i wysyłam.

Nadal wkurza mnie piosenka 'Last Christmas', ale chyba cieszy mnie już to, że zaraz wszyscy przyjadą, usiądą przy moim stole i... co najważniejsze dyżur w kuchni pełnić będę nie tylko ja, a naczynia umyje sprzęt.

Chyba już mogę sobie zagrać TO, co w moim domu jest oznaką nadchodzących świąt.
I ciastka korzenne upieczemy... za 62 kalorie sztuka, żeby wszystko się zgadzało :D

czwartek, 3 grudnia 2015

Spryciarz czyli small talk

- Co to znaczy young?- pytam zaczepnie, gdyż wiem, że wiom.
- Young to lewy obrońca Manchesteru United!!!- odpala, z iskrą w oku, Antek.

Kocham Ich.
Uwielbiam ich poczucie humoru.
Dla Nich warto iść do pracy!!!