albo chooynia z grzybnią, a tak ogólnie wszystkie te trzy rzeczy jednocześnie.
Ktoś sobie postanowił, że będzie tak długo napierdalał we mnie i Teda, aż przyznamy mu rację, że powrót Teda do Polski był złym pomysłem.
Myślałam, że tak źle, jak podczas długiego weekendu już nie będzie. Budowałam pozytywne nastawienie do świata i już widziałam światełko w tunelu, a tu nagle, dzisiaj kolejny kawał sufitu spierdolił mi się na mój, i tak już biedny, łeb.
Opadły mi ręce.
Zastanawiam się ile jeszcze wytrzymam zanim padnę.
Potrzebuję kasy, pracy, nadziei...
Już dosyć, chcę się obudzić.
Przepraszam za wulgaryzmy, za tę notkę, za to, że Was nie odwiedzam.
Za muzykę nie przepraszam.
Za ostatni wers refrenu zwłaszcza!
No już. Zaproś tu sobie Aniołka. Jego nochal pomaga się uśmiechnąć. Może "zagraj" z Nim? Józek ;o)
OdpowiedzUsuńWiesz Józiu, nie sądzę, żeby pomógł. Tu pomoże tylko decyzja o powrocie tam, gdzie nikt wracać nie chce. Ale ide go poszukać, jak nie dla mnie, to chociaz dla Ciebie...
UsuńPrzyda się nam obojgu. Józek ;o)
UsuńEt voila! Mówisz, masz ;o)
UsuńTak trzymać :o) ! Józek ;o)
UsuńAle uśmiechnęłaś się gdy Go zobaczyłaś ;o) ? Przyznaj się ;o) ! Józek ;o)
UsuńJasne, że się uśmiechnęłam. 'Ryjek' ma śliczny. Dziekuję.
UsuńProszę bardzo :o) . Cieszę się że już zabiera się do roboty :o) . Trzymaj się dzielnie :o) . Józek ;o)
UsuńTrzymam się, albo chociaż się staram. dzięki za maile :o))) Aniołek ma na imię Józek ofkors ;o)))
Usuńnie wiem co mam napisać, trzymaj się, buduj jednak, kurwa kiedyś musi być lepiej
OdpowiedzUsuńt.
Musi? Kto tak powiedział? Jest tylko albo gorzej, albo bardziej do dupy.
UsuńJak się wali, to najczęściej wszystko.
OdpowiedzUsuńCzasem wymaga to zdecydowanych i szybkich reakcji. Strasznie mi przykro, miałam nadzieję, że się u Was poukładało.
Nic mądrego nie napiszę, powiem tylko, że wierzę, że sobie poradzicie. Życzę wiele sił i mądrości!
iw
Madrości zwłaszcza, bo podejmowanie decyzji w takim stanie skończyło sie własnie tak, jak sie skończyło...
UsuńDobrze Cię rozumiem, tynk sufitowy mam na włosach od 3 lat. Nie wiem czy istnieją słowa pocieszenia, ale spróbuję tak: a zdrowie macie? Mysh zdrowa? Ty zdrowa? Ted zdrowy?
OdpowiedzUsuńZdrowie też już pada, bo w takim stresie pada wszystko.
UsuńPada, ale nie padło i tego się trzymaj, bo to podstawa. Wiem, że czasem nadzieja tak dobrze się schowa, że za cholerę nie można jej znaleźć i skorzystać w ciężkich chwilach, ale nie można zapominać, tego co jest najważniejsze, zawsze macie siebie - dalej czy bliżej - jesteście razem. Ty i Ted obok czy za ścianą ale przeciwko temu samemu i o to samo! Nawet jeśli wszystko się wali to MASZ Z KIM budować od nowa.
UsuńPatrz, jak mądrze do mnie gadasz ;o) Dzięki Ci bardzo. Czasem trzeba, żeby ktoś z boku nas oświecił. Z tą nadzieją masz rację schowała się, ale JEST ;o)))
Usuńznam ten ból aż za dobrze..., był czas, że sufit walił mi się na łep systematycznie przez prawie rok (tak, tak...) kiedy już myślałam, że dalej nie mogę, jakoś znajdowałam w sobie nowe siły, do tej pory sprzątam gruz ze swego życia (choć nie ja spowodowałam jego zawalenie...) i na koniec: "nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej" :) i uśmiecham się do Ciebie
OdpowiedzUsuńRok Kochanie minął w marcu i wali sie dalej oraz końca nie widać.
UsuńPamiętasz, jak kiedyś uświadamiałaś mi, że zawsze mam coś, za co mogę dziękować. Poszukaj, bo też masz na pewno!!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, dlatego tak mi ręce opadły? Bo ja to robię. Myślę pozytywnie, ładuję akumulatory, podkręcam Jego i jak już mam wrażenie, że ogarniam, zdarza się taki dzień, jak wczoraj i... nawet spanikować sobie nie moge, ani kurwą rzucić, bo przecież pracuję i fason trzeba trzymać.
UsuńChyba nie potrafię Cię pocieszyć, bo u mnie jest ciągłe oberwanie sufitu - chwilowo, jakby mniejsze. Więc sama próbuję każdego dnia na nowo odkrywać w sobie pokłady cierpliwości i siły oraz dziękować, za to co mam... Jednak póki żyjemy, możemy walczyć. Trzymaj się - nie poddawaj się. Całusy... :)
OdpowiedzUsuńChyba nie o pocieszenie mi chodzi ;o) napisałam co się dzieje, bo mam blok na wszystko inne, na uśmiech, na wizyty u Was, na dowcipne komentarze. Zaraz się ogarnę, dostałam już nawet na szczęście świnko-aniołka (Józiu sorki ;o) bo to jest podobno miś ;o)))
UsuńDreamu:) Nie wiem ja skomentować, by nie powielić już tego co napisały przedmówczynie.Żeby nie popaść w banał pisząc,że po burzy, wychodzi słońce i tęcza...itp.itd.Napiszę Ci tylko,że w to wierzę...co w tego, że to banał, i to mi pomaga.:)Ta wiara.Obecnie i ja jestem w finansowej dupie, wokół same wydatki, raty kredytu do spłacenia. Na dodatek nikt mnie nie chce legalnie zatrudnić, bo chyba za stara jestem już do mojego zawodu.Ale naprawdę wierzę, że "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie":)Zobaczysz:) serdeczności ślę i myśli pozytywne:)
OdpowiedzUsuńJeszcze będzie przepięknie... kiedyś już tak śpiewałam, a potem długo było ;o))) Może teraz też mam szansę ;o)
UsuńGrubson mnie ostatnio prześladuje :)))
OdpowiedzUsuńU mnie od jakiegoś czasu słonko nie może zaświecić, ale wciąż się nie poddaję i pyskuję do losu. Co nam będzie bruździł!
Czasem coś chyba musi się rozpieprzyć (i ten tynk zlecieć z sufitu), żeby można do końca zedrzeć ścianę i zacząć remont.
Nie mam siły na remont kendziu ;o(
UsuńBo to trzeba uważać na to światełko w tunelu, żeby nie pomylić z pociągiem.
OdpowiedzUsuńZawsze jest tak, że jesteśmy przed, w trakcie lub po zawaleniu sufitu. Ale na szczęście nigdy nie jest tak, że bez przerwy ten sufit na głowie nosimy. Wszystko płynie, wszystko się zmienia i nie na próżno filozofowie o tym mówili.
I ja miałam zawalony sufit, ale go odbudowałam - trwało to kilka lat wprawdzie, ale teraz jakby mocniej się trzyma, co nie znaczy, że znów się nie zawali.
Życzę Ci cierpliwości i sił w wytrwaniu do zakończenia odpadania sufitu, bo że w końcu przestanie, to jestem pewna.
Czekam aż moje g... odpłynie, skoro płynie wszystko ;o)))
Usuńmoże więcej wody weź :))))
Usuń..nic mądrego nie powiem bo nienaumianam ale sufit przesunę i uwidzisz słońce...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak atrakcyjnie brzmi Twoja propozycja ;o)
UsuńA poklnij se, do woli. Możesz wykląć się choćby wyłącznie, choćby w mailu do mnie. Zachowam albo skasuję;-) wedle życzenia;-)
OdpowiedzUsuńA Janioł kiedyś chyba pomógł? On sprawy nie załatwi, ale podeprzeć może. Trzymam kciuki za niewyjazd. Bardzo.
Niewyjazd brzmi coraz mniej realnie ;o(
Usuń