Zgrzytnęło mi wczoraj w plecach. Przykucnęłam, żeby podnieść koszulę Teda, która spadła mi z deski do prasowania, gdyż ambitne miałam plany i chwilowo zostałam na parterze. Potem, z wysiłkiem godnym medalu olimpijskiego, podnisłam się i skończyłam, co zaczęłam. Był to chyba głupi pomysł, bo wieczorem nie mogłam już wstać z fotela.
Jutro o 9:00 jestem umówiona z Marią. Nie, żebym w panice do niej dzwoniła, tak byłyśmy umówione od czterech tygodni. Jakaś wróżka ze mnie, kurka!
Pozycja z borowiną pod d... plecami umożliwia mi trzymanie laptopa na... gdzieś między brzuchem a udami. Napiszę sobie zatem dłuuugą notkę w nawiązaniu do poprzedniej.
Geneza głupich koszulek datuje się wiele lat wstecz, kiedy to w celach edukacyjnych i zarobkowych przebywałam za wodą wielką i... nie wiem, czy czystą.
Zwoziłam Chłopakom (Tedowi i mojemu Bratu) im głupsze, tym lepsze.
Potem Ted mścił się, przez wiele lat zwożąc mi podobnie głupie, w stylu: 'Dear Lord, if you can't make me slim, please make my friends fat'*- oczywiście zabawa polegała na tym, żeby je nosić.
Jako, że Ted ma poczucie humoru, sobie też przywoził durne. Do czasu jednak.
Wyobraźcie sobie taką sytację. Ostatnie spotkanie przed niedzielną I-szą Komunią naszego dziecka. Próba generalna. Upał, jak w lipcu. Ksiądz Janusz uwija się, jak w ukropie, żeby wszystko zapiąć na ostani guzik, a my spływamy w ławkach potem. Nagle Teda olśniewa, że przecież może zdjąć kurtkę. Robi to, a moim oczom i oczom wszystkich (dobrze, że rzecz działa się w koście, w życiu tak nie błagałam Boga o niewiedzę językową i ślepotę ludzką, jak wtedy) ukazał się napis wielkości 30 cm: I'M SHY**, a pod spodem dużo mniejszymi, ale jednak BUT I'VE GOT A BIG DICK***.
Jak debile dostaliśmy ataku śmiechu i wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że ksiądz Janusz dostrzegł w tłumie Teda i podszedł się przywitać.
- Fajna koszulka- puścił oko- ale jutro liczę na coś bardziej stosownego.
Miałam nadzieję, że oni tam w seminarium uczą się tylko łaciny, greki i aramejskiego. Oops ;D
Od tego czasu na naszych T-shirtach nie ma głupich napisów.
________________________________________________
* Drogi Boże jeżeli nie jesteś w stanie sprawić, że schudnę, spraw, żeby moi przyjaciele utyli.
** Jestem nieśmiały
*** Ale mam dużego fiuta
Hahahahaha!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoże wprowadzę to w życie.......te koszulki znaczy :)))
I mam nadzieję, że plecy już w porządalu :*******
Plecy się grzeją i póki nic od nich nie chcę, czytaj nie próbuję wstać, jest OK. Jest plan, żeby było lepiej ;D
UsuńA wprowadzaj w życie koszulki na zdrowie ;***
Płaczę ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak fajne napisy na koszulkach.
Swojego czasu miałam koszulkę promującą nasz projekt w wolontariacie, napis był prosty: Akademia zmieniła moje życie a Ty czyje? Kiedyś jechałam komunikacją miejską z jednym z dzieci z naszego projektu a wszyscy się na mnie gapili i miałam wrażenie że intensywnie myślą o co kaman z tą Akademią. Pomijając już to, że później się dowiedziałam, że dla niektórych moich znajomych ten napis jest 'zbyt atakujący'...
Jak to skomentował mój znajomy: ludzie mało czytają, dobrze że chociaż czytają napisy na koszulkach ;)
Zbyt atakujący to jest napis CCCP ;D, Wasz jest ciekawym sposobem, żeby sie zatrzymać i pomyśleć, co nie każdy czyni dobrowolnie i bez stymulacji wzrokowej ;DDD
Usuńświetna ta koszula Teda :)))))))
OdpowiedzUsuńswoją drogą, niezły wabik na kobiety, taki nieśmiały to wyzwanie, a jaka nagroda za to :)))))))
Wiesz, ktoś, kto prowadzi seminarium na 300 osób, zakładający koszulkę z napisem 'jestem nieśmiały' raczej jaja sobie raczej robi z ludzkości ;D
UsuńBo trza mieć jaja żeby se takie jaja zrobić ;)
UsuńTak myślisz? Bo, że obciach zrobił, to fakt ;DDD
Usuńpadłam leżę i kwiczę :)))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńciekawe jaki głupszy napis można jeszcze wymyślić, no normalnie nie wiem :))))
Kiedyś w drodze na plażę widzieliśmy dziewczynę w koszulce z napisem: I'm a bitch, bez żadnych dodatkowych wyjaśnień. W mooim rankingu wygrywa ze wszystkimi.
Usuńmoże ona myślała, że ma napisane, że jest plażą, w końcu wymowa jest podobna :)))) a nie to, co miała napisane :)))
UsuńLubie takie koszulki:)))
OdpowiedzUsuńA odnosnie bitch (suki) to dawno temu jak pracowalam w Estee Lauder tak sie przedstawialam nowym kosmetyczkom, a nasza szefowa nie wiedziala dlaczego one wszystkie tak zabiegaja o moje wzgledy:))) a ja po prostu mowilam "hi my name is Marla and I'm a bitch". Pozniej sie z tego smialy, ale na poczatek to niejedna wystraszylam.
Moja Młoda mówi, że jest suką z domu ;DDD Wyobrażam sobie, jak miękły im nóżki w kolankach ;D
Usuńzdrówka :-)
OdpowiedzUsuńpiję za to (marchewkowym ;-))
Bidulka - mam nadzieję, że Ci szybko minie!
OdpowiedzUsuńzdrówka i trzymaj się
OdpowiedzUsuńt.
No nie... to jest wręcz...niesamowite czy co? Czy Ty wiesz, że od jakiegoś miesiąca przymierzałam się do posta o t-shirtach z ciekawymi lub tylko zabawnymi napisami, rysunkami i motywami...hehe:)
OdpowiedzUsuńBo uwielbiam takowe i chciałam się kilkoma pochwalić przy okazji podzielenia się krótka historyjką na temat nowego- starego , bo z lumpeksu, nabytku :)
Wyjścia do pionu...połamańcu:) Mnie ostatnio tak wygło jak nalewałam z dzbanuszka herbatki dla Jej Wysokości Cioci Klary:) Śmiałam się i płakałam kiedy nie dałam rady zrobić wyprostu.
Dobry humor Cię nie opuszcza! Hi, hi, hi..... I dobrze! No a teraz prostuj się dziewczyno!
OdpowiedzUsuńnadrabiam zaległe wpisy... i... warto było :)))) alem się uśmiała!
OdpowiedzUsuń