- No i... - dopomniałam się o ciąg dalszy wypowiedzi.
- Nic, trzeba pomyśleć o menu, bo muszę dobrać wino.
- Upiekę wam kaczkę, więc dobieraj do kaczki, ale będzie też indyk, żebym i ja przeżyła, Młoda zrobi pisanki, coś tam sklecimy na śniadanie, upiekę wam mazurka, sernik i białą kiełbasę
To tyle w kwestii świąt.
Nie mam siły na porządki.
Nie mam pomysłu na dekoracje.
Nie ma wiosny jeszcze.
Milczę, bo nie mam ochoty wdawać się w pyskówki polityczne.
Patrzę i opada mi wszystko.
No niby to wiek, ale nie tylko jednak.
Paulinka na zajęciach wymachuje nogami, radośnie brudząc ścianę.
- Niech pani popatrzy, jakie piękne, złote!- woła- Mama przywiozła mi z Nowego Jorku!
No co ja mam powiedzieć? Identyczne widziałam w 'żółtej stopie' na wystawie (gdyż z natury nie wchodzę do środka), za 29,99.
- Mam nowy głośnik- jara się Duży- jak wali basem na korytarzu w szkole, to z gabinetu wyłania się Dyr,
Nowe telefony lądują na stole, za każdym razem, kiedy jest się czym pochwalić, są i próby z tabletami i ski passami po powrocie z nart w Alpach. Gonię, jak Burka każdego, kto szpanuje. Na blacie stoją pojemniki z długopisami, ołówkami, gumkami, z boku kredki i flamastry. Targowisko próżności nie u mnie.
I tak sobie dochodzę z wolna do wniosku, że to, co gdzieś kiedyś przeczytałam to prawda święta jest.
Kiedyś ludzi kochało się lub szanowało, a rzeczy się używało, dzisiaj
Także nie czuję, że zaraz Wielkanoc. I wcale nie dlatego, że wiosny nie ma. Zwyczajnie nie mam czasu się skupić. Nadal jestem bezrobotna, ale babciuję. I coraz mniej mnie to cieszy, a coraz bardziej ciąży jako obowiązek. Zaciera się granica między życiem córki-matki i moim. Za to Święta oczywiście i jak najbardziej i jak zwykle u mnie.
OdpowiedzUsuńHa! Zapomniałam zrobić ten drobny dopisek, no przecież nie tylko dla moich te wypieki i czary mary, Dziewczyny będą, jak zwykle, zrobią nic (bo pierogi nie na te święta) jak zwykle ;) Tylko nie wiem, po co ten zapierdol, gdyż ja nie jadam białych kiełbas, mazurków i serników. Narobię się za psi...
UsuńJa teoretycznie jadam, ale praktycznie w każde święta jestem tak zmęczona, że mi się jeść nie chce. Ale może tak tylko gadam, bo się najem przy przyrządzaniu, gotowaniu, pieczeniu? ;-))
UsuńPodczas przygotowywania też się nie najadam, próbują oni :) Oraz również zwykle padam na twarz, chociaż w ostanie Boże Narodzenie uniknęłam upadku :D
UsuńI lzej mi na duszy...
OdpowiedzUsuńZe nie tylko ja sie zorientowalam, ze swieta to juz za 2 tyg.
Choc u mnie pogoda dopisuje, tez mi sie nic nie chce.
A juz swietowac to najbardziej.
Mnie się pewnie zachce, jak w drzwiach pojawi się Młoda, ona jest skumulowana energią i dla Niej mi się chce, ale teraz... nie oraz nie tudzież nie.
Usuńu mnie wokół też nie bardo wiosennie.
OdpowiedzUsuńale mam postanowienie.
zorganizować sobie wiosnę do tych świąt :-)
To fajne postanowienie, tyle, że na poszukiwania nie bardzo mam czas i dlatego jestem taka oderwana od rzeczywistości. O tym, że nadchodzą święta dowiaduję się z radia, bo tam promocje na różne takie, żeby święta były piękne. Ja bym potrzebowała promocji na kogoś, kto na kilka dni zastąpi mnie w pracy.
Usuńzimno zimno zimno beznadziejnie smutno i rozczarowująco.
OdpowiedzUsuńpoza tym każde święta już tylko napędzają zegar...
Nie myślę o zegarze, myślę o tym, że przepieprzam życie na siedzeniu w robocie. Satysfakcja jest duża, ale czasu w związku z tym nie ma na nic wokół.
Usuńsmutna konkluzja naszych smutnych czasów :(
OdpowiedzUsuńC'est la vie :(
UsuńMnie również ogarnia zniechęcenie do wszystkiego, tym bardziej,że znów czuję się źle. Tym razem chyba alergia mnie bierze, albo inna cholera. Co włączę telewizor, to robię się agresywna. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńTrzymam się, ale jakoś tak marnie mi to wychodzi ;)
Usuń