Jeżeli nie, jest TU.
Zostanie już tylko rodzinną anegdotą. Na zawsze. I wspomnieniem o Człowieku poplątanym, biednym i samotnym.
W piątek zadzwoniła do mnie Mini. Obie byłyśmy jej chrześniaczkami.
- Wiem, że oni cię nie poinformują, pomyślałam, że ja to zrobię- powiedziała- trzy godziny temu zmarła CioteczkaJ.
- Była sama w domu?- zapytałam, bo wiem, że tego bardzo się bała.
- Nie, odeszła w szpitalu- powiedziała Mini- przewróciła się w domu i Krysia (przyjaciółka, która się nią opiekowała) zadzwoniła po pogotowie, bo Ciocia miała problem ze skupieniem się i mową.
Wiem, że trzymałam się od Niej z daleka, ze względu na swoje zdrowie psychiczne. Wiem, że ta relacja była poplątana i toksyczna. Wiem, że nie zmieniłabym jej nawet, gdybym stanęła na rzęsach ale jakoś mi źle.
Nikt i nic nie chroni już Jej domu. Domu moich Dziadków. Domu mojego dzieciństwa. Zaraz zlecą się wrony i rozdrapią to, co po sobie zostawiła. Wyrzucą pamiątki po Dziadkach. Ich zdjęcie ślubne, które stało za szafą, które tak bardzo chciałam mieć, a nigdy go nie dostanę. Jakoś mi źle, że magiczny ogród za domem nie ma już swojej Opiekunki , która o niego zadba. Nikt już nie zerwie czereśni, gruszek, orzechów z drzewa, które zasadził mój Dziadek.
Nigdy już nie wejdę do tego domu. On stracił swojego Dobrego Ducha, kiedy odeszła Babcia, ale jeszcze był, jeszcze bił w nim zegar Dziadka. W sobotę zegar się zatrzymał, był nakręcany raz w tygodniu, w soboty właśnie. Nikt nie sprawi, żeby znowu ruszył.
Nie mogę pojechać do Polski. Nie w tym tygodniu. I z tego powodu też mi źle.
No cóż, mamy paterę, przy składaniu której zawsze się uśmiechniemy. Tylko tyle i aż…
no cóż, w sumie współczuję bo to pożegnanie z dzieciństwem...zabierz ten zegar do siebie i zdjęcie.
OdpowiedzUsuńNie zabiorę. Ten zegar ma ze 150 lat i o niego też będzie bitwa. Wierz mi, jeszcze za Jej życia były próby. Zdjęcia nie dostałam mimo, że o nie prosiłam bo było mi przykro, że fota zrobiona przez renomowanego fotografa we Lwowie w latach dwudziestych ubiegłego wielu leży pierdolnięta za szafę. Nic nie dostanę bo postawiłam granice włażenia mi z buciorami w życie i to jest kara- taka mentalność. Nigdy nie chciałam hajsu, zawsze czegoś po Dziadkach i tego mi odmówiono. Jestem daleko i na szczęście nie zobaczę jak skoczą sobie do gardeł. W razie co reprezentuje mnie brat, a kwiaty złoży Młoda.
UsuńA nie mógłby ktoś tam zrobić zdjęcia tego zdjęcia? Dla Ciebie?
UsuńZdjęcie mam, skan nawet ale chę oryginał a nie elektroniczną podróbkę.
UsuńPatera to zawsze coś, patera i trochę wspomnień. Żal mi tylko tych, którzy już się szykują do walki o "majątek "
OdpowiedzUsuńA mnie jest przykro, że nikt nie chroni już tego miejsca i Jej rzeczy osobistych przed krukami i wronami. Nie, żebym uzurpowała sobie prawo do tego, żebym to była ja, ale tak zwyczajnie, żeby ktoś tam wszedł i postawił granice. Wiem, kto ma klucze do domu. Mam nadzieję, że to Krysia powie wszystkim, której granicy nie przekroczą i mają czekać na otwarcie testamentu.
UsuńZnam ten ból, bo też pożegnałem na zawsze dom ze swojego dzieciństwa. Przestał istnieć, a ja pamiętam, jak za nim tęskniłem. Dziś niby już przeszło, ale gdy śni mi się dom - to zawsze tamten, ten prawdziwy.
OdpowiedzUsuńA ciotka - no cóż, nieciekawe uczucie. I zaklinaj się, ile chcesz, nie uwierzę że nie nosisz w sobie pewnego drobnego, uwierającego jak metka w podkoszulku, choć nielogicznego zupełnie poczucia winy. Bo to uczucie także znam.
Masz rację z tym poczuciem winy. Bardzo długo je miałam, aż pewnego dnia, w związku z wydarzeniami zupełnie oderwanymi od tematu mojej rodziny dotarło do mnie, że nic nie mogę już zrobić, nie można chcieć za kogoś. Nie można uleczyć relacji z osobą chorą i zrzuciłam z siebie tę odpowiedzialność. Zrobiło mi się lżej, jakby mi ktoś tę metkę z koszulki odciął.
UsuńNieraz w grupie fejsowej z rzeczami wyrzuconymi na śmietnik widzę stare rodzinne zdjęcia czy inne pamiątki. Dla kogoś były ważne, dla kogoś okazały się nic nie warte. Jakoś tak smutno się robi, kiedy się je widzi. Ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy, choćby nie wiem jak się chciało.
OdpowiedzUsuńPaskudne jest to uczucie, że ktoś wejdzie i zacznie wyrzucać ważne dla całej rodziny rzeczy. No nic, nie mam na to wpływu… 😔
UsuńCzy to ta sama Cioteczka, która kilka lat temu uprzyjemniła mi Sylwestra, wpadając razem z Tobą do mnie przez neta? Tak mi przykro Myshko :( Może to banalnie zabrzmi, ale kurcze...Ona zawsze będzie z Wami. W Waszych sercach... Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuń