... mogę tylko napisać 'kurwa mać'.
Przez pierwsze dwa tygodnie września misternie układałam plan zajęć.
Przychodząc w poniedziałek do pracy, nie miałam już planu.
Jakiś idiota (gdyż od uczniów dowiedziałam się, ze Pani A.D., która zwykle układała plan jest na urlopie zdrowotnym) w renomowanym liceum zabłądził w rubryczkach i piąty, tak PIĄTY, raz zmienia plan.
W piątek nie miałam w planie żadnych zajęć z jedną maturzystką rozszerzoną, a dzisiaj od rana nie mam z następną. Ja wiem, że trudno jest ułożyć taki plan, ale może trzeba było zacząć w połowie sierpnia, dzisiaj już by działał. Przecież te dzieciaki maja też szkoły muzyczne, zajęcia sportowe i inne zajęcia, których terminy również trzeba dopracować.
- Pani Dreamu- dzwoni jedna mamusia- dlaczego moja córka dostała się do słabszej grupy na angielskim?
- No i co ja mam odpowiedzieć?
Może kurwa za dużo ma zajęć i pisała test w biegu, bo pędziła na kształcenie słuchu w szkole muzycznej, do której chodzi realizując pani chore ambicje? Z najlepiej poinformowanego źródła wiem, że nienawidzi grać na flecie, bo marzyła o fortepianie. Może rozdrabnianie się na chemię, matematykę i taniec to dla niej zwyczajnie za dużo? Czasem ze zmęczenia płacze i nie jestem w stanie prowadzić zajęć, ale jak mówię, że zadzwonię i porozmawiam z mamą, prosi, żeby tego nie robić.
Ludzie, jeżeli Wasze dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe, upewnijcie się, że realizują swoje pasje, a nie Wasze ambicje!!!
I żeby nie siać defetyzmu...
Pierwszy tydzień pracy utwierdził mnie w przekonaniu, że zmiana sposobu odżywiania, to już nie tylko kaprys, to nawyk. Powrót do pracy nic nie zmienił ani w rytmie dnia, ani treningu.
Jest dobrze oraz jestem z siebie dumna.
Dobrze jest do tego stopnia, że żakiety, w których pracowałam jeszcze w czerwcu muszę zostawić w szafie, gdyż wyglądam w nich jak mały powstaniec.
Moja koleżanka na fb napisała ostatnio, że jak w nic się nie mieści, kupuje nowe ciuchy.
Ja też muszę, ale wolę w ten sposób ;)
To ilu Ty się kilogramów pozbyłaś? Mały powstaniec mnie rozwalił ;-))))))))))))))
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkich zbędnych :)
Usuńepitet nie rokuje ;-)
OdpowiedzUsuńnatomiast
zmiana ciuchów... bardzo :-) :-)
Oj baaaardzo :D :D :D
UsuńGeneralnie to kurwa mać. Niekoniecznie jako komentarz do Twojego tekstu. Tak po prostu.
OdpowiedzUsuńMiało być bez defetyzmu ;D
UsuńToteż jest bez. Wyraziłam tylko realną, obiektywną, adekwatną do rzeczywistości ocenę tejże.
Usuńtaaaa podpisuje sie czterema kopytami...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że się podpiszesz :)
UsuńPodkreślone to święte słowa. Ciekawe czy taki rodzic choć raz pomyślał, że w przyszłości dziecko niekoniecznie będzie mu wdzięczne za rozciąganie doby i spełnianie cudzych marzeń...
OdpowiedzUsuńTaki jestem z Ciebie dumny Myshu! Radzisz sobie w szkole i z własną sylewtką - byle tak dalej :D
OdpowiedzUsuńU mnie też sporo się dzieje ostatnio i nie mam pojęcia co z tego będzie... Zechcesz mi towarzyszyć na "nowej ścieżce", którą od jakiegoś czasu podążam? https://zyciecelta.wordpress.com/2015/09/24/nowa-sciezka/
Ściskam Cię serdecznie! Pozdrówka dla Teda i Kitki ;)))
Kochana! Już kiedyś pisałam, że Cie podziwiam, oraz, że chciałabym, żebyś uczyła Gzuba?Wiem, że to niemożliwe, ale za marzenia nie karają;))(nie poprawiać!)
OdpowiedzUsuńPoza tym zaimponowałaś mi i osiem kg, które mi dały sterydy postanowiłam tez puścić w niebyt - żebym nie wyglądała jak ludzik michelin;) - się pochwalę -skasowałam 3 kg:)))
Buziole
Współczuję tym dzieciakom, pewnie nie wyobrażają sobie, żeby odmówić rodzicom...
OdpowiedzUsuńDopasowanie nowego sposobu odżywiania do pracy to kolejne wyzwanie, u mnie przy pracy u klienta nie zawsze możliwe do wykonania, ale przez większość dni absolutnie wykonalne. Gratuluję, że Ty zmieniasz żakiety, bo na Tobie wiszą.
Ostatnio też zaliczyłam gigantyczne porządki i chyba jeszcze nie wszystko wyrzuciłam, ale najpierw muszę dokupić trochę nowych rzeczy, żeby się poczuć jeszcze lepiej.