Z własną słabością.
Z własnym bólem mięśni.
Z własnym, jakże krótkim oddechem.
Nie patrzysz na boki.
Obok idzie ktoś, kto toczy swoją walkę.
Nie ma to dla Ciebie znaczenia, czy ma dobre buty.
W dupie masz, czy są to sandałki, czy glany.
Nie obchodzi Cię czy zamiast markowego T-shirtu ma bluzeczkę w panterkę.
Co Ci do tego, że zamiast plecaka przez ramię ma przewieszoną torbę.
Twój cel jest na horyzoncie.
Podnosisz głowę i marzysz, żeby nam być.
Zasapany odpowiadasz 'dzień dobry' tym, którzy wracają.
Serce bije Ci w podobnym do innych, przyspieszonym rytmie.
Tak jest w górach.
A wszędzie indziej?
Oceniamy, porównujemy, zazdrościmy.
Czasem każdy powinien pójść w góry.
Dla higieny.
Psychicznej zwłaszcza.

Widok ze Śnieżnika na czeską stronę.