Ten blog używa ciasteczek, bo jego właścicielka lubi słodycze 😉

sobota, 15 grudnia 2018

Ona

Kiedy ją poznałam, była Małą Pyzą.
Potem Pyza, przechodząc okres buntu, wybrała liceum w mieście na S., byle z dala od mamy.
Tam poznała Jego.
Ich drogi zeszły się i zaraz rozeszły.
Spotkali się jakiś czas potem.
W pociągu.
I wybuchła miłość.
A potem On Jej powiedział.
Że nie jest zdrowy.
Żeby się nie angażowała.
Ale było już za późno.
I tak człapali razem od źle, do dobrze.
Od chemii, do chemii.
On został zakwalifikowany do immunoterapii w Niemczech.
Miał tylko wziąć jeszcze jedną chemię...

Wiedzieli, że to się może nie udać.

Teraz Pyza została sama.
Z dziurą w miejscu serca.
Z 'taką' przeszłością, mimo swoich dwudziestu lat.

Cieszę się, że na swojej belferskiej drodze spotykam TAKICH Młodych ludzi.
Mam nadzieję, że poprosi o pomoc, jak już poczuje, że nie daje rady.
I ją znajdzie.

I niech dostanie od losu wszystko, co najlepsze.
Proszę.

10 komentarzy:

  1. Podobną historię, tylko z happy endem, przeżyła moja koleżanka. Jakoś nie miała szczęścia do facetów, długo była sama. Na koniec zachorowała na białaczkę, która nie reagowała na leczenie. Będąc na samym dnie czarnej dziury, poznała świetnego faceta, który ją pokochał. Planowali się pobrać, gdy choroba zaatakowała ze zdwojoną siłą. Kazała mu odejść, znaleźć sobie kogoś innego, ułożyć sobie życie... Nie zgodził się, bo jak się kocha, to się kocha. Przetrwali jej walkę o życie. Dziś tworzą cudną rodzinę, mają fajnego synka, ona jest wyleczona. I niby w jego postawie nie ma niczego nadzwyczajnego, niby tak powinno być, a jednak nie każdego na to stać. Znam przykład obrzydliwy - człowieka, który odszedł od dziewczyny, gdy leżała w szpitalu z podejrzeniem białaczki, a gdy diagnoza okazała się nietrafiona, wrócił i ożenił się z nią. I najbardziej dziwię się jej, że za niego wyszła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak bardzo trafilas w moje serce ta notka. Cierpialam przez lata razem z Juniorem, potem patrzylam jak on cierpi juz samotnie... i serce mi pekalo z bolu. Los mu to wynagrodzil, od prawie 3 lat patrze jak jest znow szczesliwy i to jest dla mnie wszystko czego moge oczekiwac od losu.
    Niech i ja los doceni, bo na to naprawde bardzo zasluzyla.

    OdpowiedzUsuń
  3. niech ma co najlepsze ... ale ja nie mam złudzeń, że los jest ślepy...bardziej liczę na ludzi takich jak Ty, Wy!!! żeby spotykała takich ludzi w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba z pół godziny tego to przeczytałam, a ciągle siedzę i nie wiem co napisać, żeby zabrzmiało mądrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam mocno kciuki za Pyzę i za to, żeby się jakoś pozbierała. Bardzo wcześnie trafiło ją życie i bardzo mocno. Niech ma wsparcie i siłę, żeby się pozbierać. Bo życie i tak pójdzie do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Umarł kochany. Nie każdemu się udaje tak umrzeć.
    Szkoda tylko tych, których taka osoba zostawia.

    OdpowiedzUsuń