Ponieważ nasze miejsce pracy znajduje się w parku mamy ogrodnika. Facet przychodzi do nas do biura na kawę (mamy wyrąbisty ekspres) i przerwę na lunch. Siada z nami, pijemy kawę, gadamy, latem go chłodzimy, zimą ogrzewamy, a on przynosi nam kwiaty do wazonu, taka symbioza. Od czasu, jak dowiedział się, że mamy covid przestał przychodzić. Nie bardzo to rozumieliśmy, bo nas w biurze też nie było. Mieliśmy kwarantannę i spędziliśmy ją w naszym mieszkaniu, na terenie tego samego parku, łażąc okazyjnie z psami, nie kontaktując się z nikim jednakowoż. Nasz powrót do pracy miał nastąpić w ubiegły poniedziałek. Belgowie mają tu zasadę, że nie musisz robić testu przed powrotem do pracy. Po 10 dniach nie zarażasz i tyle. Tak mówi nauka. Nasi szefowie dali nam dodatkowe trzy dni na dojście do siebie, a my w zamian zapytaliśmy, czy życzą sobie, żebyśmy zrobili test, nie widzieli jednak takiej potrzeby.
Powrót do pracy okazał się trudny, przemielił nas mocno skurczybyk, czekaliśmy zatem na pierwszą przerwę i kawę jak na zbawienie. O 10:30 usiedliśmy przy stole, ale nie dołączył do nas ogrodnik. W ogóle się nie pojawił. Unikał biura, jak ognia. Spotkany w parku krzyczał ‚trzymaj się z daleka’ 😂 Na informację, że jesteśmy już wszyscy zdrowi (reszta zespołu też zarobiła omikronem) powiedział ‚pokaż mi test, to będziesz zdrowy’. Nie mieliśmy testu, dla ogrodnika byliśmy nadal chorzy. Śmialiśmy się z chłopaka przez tydzień. Dzisiaj w biurze był rozgardiasz, Ted z szefem jechali na spotkanie, wpadł kierownik ekipy układającej kamienie na dojazdówce do garaży, kręcili się panowie od IT, telefony dzwoniły, jak oszalałe i nagle wszedł on…
- Czy ja słyszę ogrodnika?- zapytała rozbawiona szefowa. Weszłam do biura, a moim oczom ukazał się on, stojący dostojnie przy ekspresie.
- Jak się rozchoruję to będziecie musieli mi płacić podwójnie!- wypalił, nie wiedzieć czemu, na mój widok. Wszyscy ryknęli śmiechem. Myślałam, że wyjdzie obrażony ale pierwsza kawa po trzech tygodniach była chyba bardziej atrakcyjna niż potrzeba strzelenia focha😂
Ze smutkiem myślę o tym, że takie zachowania to najpoważniejszy i najbardziej bolesny skutek pandemii. Nieodwracalne zmiany w ludziach i ich charakterach, w ogóle tego nie rozumiem :(
OdpowiedzUsuńGdy rozum śpi, budzą się demony. Wraca ciemnogród, a za nim odrzucanie zdobyczy nauki i wiara w gusła… nie tylko w kraju ojczystym, jak widać😞
UsuńOd czasu, gdy mamy w pracy fajny ekspres, życie jest przyjemniejsze. :-)
OdpowiedzUsuńTo my dołączyliśmy do ekspresu, a nie ekspres do nas, to miejsce pracy kojarzy nam się zatem przyjemnie od początku😀
UsuńNajważniejsze, że doceniacie :-)
UsuńHa, ludzie się boją...zwłaszcza, gdy chodzi o Polaków :-P czytają i słyszą co to za nacja i mają obawy )))))))))))))))))))))))a Wy padacie ofiarą hehe
OdpowiedzUsuńJesteśmy zaszczepieni, choć to nie był warunek przyjęcia do pracy. Poza tym zostaliśmy do tej roboty zaproszeni jako specjaliści. Nie wiem jak zachowują się w Belgii Polacy, ale wiem, że niewielu może tę pracę wykonywać na poziomie, który jest tu wymagany. Nie wiem, czego boi się ten koleś. Nie zabiorę mu pracy bo wykańczam wszystkie rośliny za które się biorę😂
Usuńe tam zaszczepieni, nasi rodacy cudownie się z tym uporali handlując lewymi testami i paszportami:-))) normalnie geniusze te grażyny i zenki, geniusze... Koleś się boi w ogóle.ale trudno się odciąć od ludzi, społeczeństwa...
UsuńTeatr, mam holenderski paszport covidowy😂😂😂 musielibyśmy przekupić jakiegoś holenderskiego hakera😂😂😂
UsuńKoleś jest zabawny, ma swoje pokręcone poglądy i ma do tego prawo. Ale marzł palant przez 3 tygodnie, a biuro stało puste😉
Jeszcze powinniście, jak w czasach starotestamentalnych, nieść przed sobą tabliczke z napisem i głośno krzyczeć: "trędowaci, trędowaci!".
OdpowiedzUsuńW sumie trochę tak się dzieje. Każdy, kogo widzisz w masce ffp i rękawiczkach najpewniej jedzie potwierdzić covid testem PCR do szpitala
UsuńZ jednej strony znajdą się wierzący w Sorosa wszczepianego ludziom do krwioobiegu, z drugiej jadący sami w aucie w maseczce i rękawiczkach. Jakby nie można było zachować po prostu rozsądku.
OdpowiedzUsuńWidać macie tam jakąś specjalną kawę, co to nawet Covida pokonuje :D
OdpowiedzUsuńPrzykro mi jednakowoż, że Was też przemieliło... Ja w styczniu miałem paskudne przeziębienie, aż zrobiłem sobie wymaz dla pewności. Na szczęście to nie to. Tylko przebieg był wyjątkowo ciężki...
Ściskam mocno i zapraszam na 1 część balangi ;)
Piter, gdzie na napisałam, że mamy kawę, która pokonuje Covid?😂
UsuńNigdzie nie napisałaś, ale skoro Ogrodnik najpierw bał się do Was podejść na kilometr, a potem mimo wszystko się zjawił (i to akurat przy wyrąbistym ekspresie do kawy ;) ) to ta kawa musi być extra special :D
UsuńEkspres stał w biurze podczas naszej kwarantanny, a biuro było puste, bo wszyscy byliśmy chorzy. Mógł przyjść i pić kawę do woli, a, że jest Belgiem to nie skumał. My nie mogliśmy jej pić podczas choroby, ale on mógł😂
Usuń