Trzej Królowie pojawili się u mnie z darami.
Przynieśli gorączkę, zapalenie zatok i zapalenie tchawicy :D
Nie ma, jak wejść w nowy rok z przytupem.
A takie miałam plany...
Ze wszystkich został mi kocyk, kubek herbaty i książka.
Tyle, że jakoś tak wszystko mnie uwierało, kuźwa.
W poniedziałek, cała przerażona, jak to będzie, gdyż z wolna traciłam głos, pojawiłam się w pracy.
Wirus dopadł nie tylko mnie, więc jakoś przeżyłam.
Ale we wtorek na dzień dobry wyskrzypiałam coś do Teda i wiedzieliśmy już, że jest żle.
Po konsultacji z... farmaceutami rodzinnymi na blacie w kuchni stanął antybiotyk.
Już wziąć, czy jeszcze się wstrzymać, krążyło wokół pytanie.
Moje proletariackie serce wrzeszczało 'Nie brać!!!', ale rozum mówił 'Nie dasz rady bez niego'.
W grupę wariatów na pewnym portalu rzuciłam żałosne 'Ratunku!'
W odpowiedzi przyszły różne odpowiedzi z propozycją konsumpcji główki czosnku włącznie. O propozycjach kogla-mogla na czerwonym winie i rozpędzaniu widma innymi mocnymi trunkami nawet nie wspominam.
Były też propozycje poważne, ale jedna, dziwna bardzo, okazała się być godną przetestowania i dzisiaj oto brzmię prawie normalnie, gotowa do nękania młodocianych adeptów sztuki konwersacji w języku obcym, zachodnim.
Więc (mam w dupie to, że od więc nie zaczyna się zdania, bo to, co po więc jest ważne i mam nadzieję, komuś się kiedyś przyda), jeżeli dopadnie Was kiedyś ABG (absolutni brak głosu), bierzecie gar (duży), wypełniacie go wodą, ale nie na chybił-nalał. Na każdy litr wody dodajecie doń 2 łyżki sody oczyszczanej i gotujecie tak, że po szybach w kuchni spływa woda. Siedzicie w tej kąpieli parowej 2 godziny (ja siedziałam przez całą 'Tłumaczkę') i na drugi dzień już prawie swoim głosem mówcie światu, radosne, 'dzień dobry'.
Zatem do darów Trzech Króli ja dodaję przepis, jak odzyskać głos, który zaginął.
Howgh!
To ja już wolę czerwone wino bez kogla mogla :)
OdpowiedzUsuńWyzdrowienia szybkiego życze i serio, o kuchni zaparowanej sodą nie słyszałam jak żyję. Człowiek ciągle się uczy...
Ja też nie słyszałam, z niedowierzaniem pewnym zaparowałam kuchnię z przyległościami i... okazało się, że to działa. Serio, serio :D
UsuńOraz czerwone wino wolę najbardziej ;D
UsuńZdrowiej :)
OdpowiedzUsuńSię staram 😊
UsuńCoś jak inhalacja. Ważne, że działa. Teraz o tej porze roku każda rada się przyda. Szczególnie przy tych wszystkich wirusach, smarkach i innych cholerstwach. Co do wina. Mam dwa, białe i czerwone. Nie ruszone jeszcze. Mogę się podzielić. ;P
OdpowiedzUsuńWina Ci u mnie dostatek. Mój dom, że tak powiem, winem stoi 😊 A inhalacja była taka bardziej... masywna. Ted też się załapał i roślinki i firanki😆
UsuńDreamu chodziło o zmasowany atak wilgoci nadmorskiej??
OdpowiedzUsuńz tym garem? zwykła, w obrębie, że tak powiem własnej twarzy inhalacja nie działa? pytam poważnie, bo też miewam kłopoty z zatokami
oraz współczuję i rozumiem Cię doskonale.
dobrze, że już lepiej ))za chwilę ferie u nad od poniedziałku...choć ja dopiero od 23 stycznia mam luz.
też jestem zdania, że ludowe sposoby są najlepsze. po jedynym w życiu antybiotyku byłam jeszcze bardziej chora niż przed. zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńDobra rada, do wypróbowania. Dobrego zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńpodobno parówki (i nie mam na myśli kiełbasek) dobrze też robią na cerę... zdrówka!!!!
OdpowiedzUsuń